Gloria Artis dla poety
Jubileusz Leszka Moczulskiego na Dużej Scenie Teatru im. J. Słowackiego.Leszek Aleksander Moczulski skończy dziś 75 lat; z tej okazji wczoraj na Dużej Scenie Teatru im. J. Słowackiego odbył się poświęcony temu twórcy Salon Poezji "Poranek z nadzieją". Jubileusz miał i część oficjalną, którą komentuje Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.
Pięknie mówił o Jubilacie Bronisław Maj, akcentując tak intensywną obecność Moczulskiego - poety, autora piosenek - w świadomości tylu pokoleń, podkreślając, iż to poeta przemawiający wieloma głosami - tym gniewnym z tomu "Narzędzia i instrumenty", i tym wyciszonym, cechującym się czystością, prostotą... Zakończył wierszem Czesława Miłosza, w tym kontekście jakże wymowynym, a pisał w nim przyszly noblista: "Szczęśliwy naród, który ma poetę /I w trudach swoich nie kroczy w milczeniu...".
A potem popłynęły ze sceny wiersze Leszka Aleksandra Moczulskiego czytane przez Annę Dymną i Krzysztofa Orzechowskiego.
Były, rzecz jasna, także piosenki tego twórcy. Songi z "Nieszporów ludźmierskich" zaśpiewała Elżbieta Towarnicka, Jan Kanty Pawluśkiewicz wraz z aktorami tego teatru - Rafałem Dziwiszem, Błażejem Wójcikiem i Tomaszem Wysockim, wspierani przez skrzypaczkę Halinę Jarczyk, przywołali, owacyjnie przyjmowane, utwory ze wspaniałej płyty Moczulskiego i Pawluśkiewicza "Consensus". (Aż się prosi, by ten program pojawił się w repertuarze "Słowackiego", zwłaszcza że płyta dawno niedostępna). Była i reprezentacja zespołu Skaldowie - skromna, za to trzypokoleniowa, jako że Jacek Zieliński wystąpił z synem Bogumiłem (gitara) i wnukiem Wojtkiem (instrumenty perkusyjne). Wykonał piosenki z ostatniej płyty Skaldów, na którą muzykę sam napisał - "Oddychać i kochać", ale i jeden z nieśmiertelnych przebojów Skaldów - "Medytacje wiejskiego listonosza".
Jubileusz miał i część oficjalną. Zaczął wojewoda Jerzy Miller: - Mam dzisiaj dobry dzień; nikt z Ministerstwa Kultury nie przyjechał i to ja mam wielki zaszczyt odznaczyć pana srebrnym Medalem Gloria Artis.
Długo trwała owacja na stojąco dla odznaczonego poety. Zrewanżował się nie tylko podziękowaniem, nie tylko skromną refleksją, ale i żartobliwym (bo to jedna z cech jego poezji) wierszykiem:
Jak pszczoły miód zbierają,
Tak pisarz chudy, suchy
Przez kilka godzin, czasem przez całe życie
Patrzy i patrzy w sufit.
Nie mówcie "brawo, brawo",
Nie krzyczcie "Jezus Maria",
Lecz bądźcie mu zwyczajni
I płaćcie honoraria.
Były także życzenia od Zarządu Województwa Małopolskiego przekazane przez Jacka Krupę, i od prezydenta Krakowa, wyrażone przez dyrektora Wydziału Kultury Stanisława Dziedzica. Przy okazji zapowiedział, że dzięki wsparciu władz miasta Krakowa, ukaże się w najbliższych tygodniach tom piosenek Jubilata, wybranych z paruset, jakie poeta stworzył przez wszystkie lata.
Kończył to południe "z nadzieją" polski evergreen "Cała jesteś w skowronkach" i zaśpiewane Jubilatowi przez wszystkich "Sto lat".
***
Gdy wojewoda Jerzy Miller wypowiedział słowa o srebrnym medalu Gloria Artis, ktoś z widzów rzucił głośno: "Dlaczego nie złoty?!". Pomyślałem o tym samym, kolejny raz nie pojmując kryteriów przyznawania tego ważnego dla ludzi kultury wyróżnienia. W przypadku twórcy tej miary wydawałoby się, że kolor złoty jest oczywisty. Ale nie dla urzędników z resortu kultury. Fakt, że nikt z przedstawicieli nie przyjechał, także jest znaczący. Może gdyby pofatygował się sam minister Zdrojewski, który znów poskąpił Krakowskiemu Salonowi Poezji dotacji, zobaczyłby przy okazji i tłum, oblegający teatr przed rozpoczęciem tego 404. już Salonu, i wypełnioną po jaskółki widownię.