Głos kobiet
"Zmowa milczenia" - reż. Marcin Liber - Teatr LudowyMyślę, że to nie przypadek, iż w okolicach 8 marca w krakowskich teatrach pojawiły się przedstawienia o tematyce kobiecej. Premiery dwóch z nich - w Starym Teatrze i Teatrze im. J. Słowackiego - mamy już za sobą. Dzisiaj czeka nas spektakl w Teatrze Ludowym - pisze Magda Huzarska-Szumiec w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Dzień Kobiet komuś, kto urodził się trochę wcześniej niż w ostatnim dziesięcioleciu ubiegłego wieku, będzie już zawsze kojarzył się z talonami na rajstopy rozdawanymi w fabrykach i przywiędłymi goździkami, z którymi stawali w drzwiach równie przywiędli panowie. Na szczęście to przeszłość, choć jakoś dziwnie nie możemy o niej zapomnieć. Dlatego dziś kwiaciarnie i tak będą oblegane, a co niektóre panie usłyszą życzenia "zdrowia, szczęścia, pomyślności w życiu osobistym i zawodowym". Myślę, że to nie przypadek, iż w okolicach 8 marca w krakowskich teatrach pojawiły się przedstawienia o tematyce kobiecej. Premiery dwóch z nich - w Starym Teatrze i Teatrze im. J. Słowackiego - mamy już za sobą. Dzisiaj czeka nas spektakl w Teatrze Ludowym.
W Starym Teatrze Agnieszka Glińska, realizując "Panny z Wilka", oddała głos kobietom, nie zważając na to, że głównym bohaterem prozy Jarosława Iwaszkiewicza jest mężczyzna. Wiktor przyjeżdża do Wilka, w którym kiedyś spędził ważny dla siebie czas, by odnaleźć wspomnienia mające pomóc mu uporać się z dręczącą go melancholią. Reżyserka skupiła się na relacjach łączących poszczególne bohaterki z nauczycielem, a także na tym, co z niegdysiejszymi pannami zrobiło życie. Mamy tu świetne aktorki, które niosą całe przedstawienie. Dorota Segda gra Julcię, niegdyś ponętną dziewczynę, która obecnie stała się stateczną mężatką, zagadującą swoim paplaniem codzienność, czym stara się zabić strach przed upływem czasu. Ewa Kaim jest tu Jolą, która życiowe niespełnienie ukrywa pod płaszczykiem rozwiązłości. Natomiast Paulina Poślednik wciela się w zmęczoną dzieckiem młodą matkę, której ciało wciąż chce czegoś więcej niż kontaktu z gryzącym jej piersi oseskiem. No i jest przede wszystkim Kazia Anny Radwan. To ona zrobiła na mnie największe wrażenie, może przez swoje zdystansowanie do przedstawionego na scenie świata, pewną chropowatość i niejednoznaczność, której zabrakło mi w tym spektaklu. Bo bez wątpienia będzie się on podobał, otulał widzów swoim ciepłem, wyrozumiałością w stosunku do bohaterek, muskał piosenkami, ale nie poruszy bolesnych strun, które dotkliwie drgają po lekturze genialnego tekstu Iwaszkiewicza.
Z diametralnie inną rzeczywistością obcujemy w MOS-ie Teatru Słowackiego, choć ma ona co nieco wspólnego ze spektaklem Glińskiej. Tu Paweł Świątek, przenosząc na scenę "Wojnę polsko-ruską" [na zdjęciu] Doroty Masłowskiej, także oddaje głos kobietom, odbierając go męskiemu bohaterowi książki. Silny mówi przez kobiety i mam wrażenie, że jest przez to jeszcze lepiej słyszalny, tym bardziej iż reżyser, podążając za językiem Masłowskiej, postawił przede wszystkim na formę. Odnalazła się w niej fantastycznie Katarzyna Zawiślak-Dolny. Od jej upozowanej na lalkę Barbie Magdy nie można oderwać oczu, szczególnie gdy mówi teksty będące w ewidentnym kontrapunkcie do swojego wizerunku.
Choć zdecydowanie jest mi bliższa literatura Iwaszkiewicza niż Masłowskiej, to jednak więcej prawdy znalazłam w spektaklu Pawła Świątka. Ciekawe, co dziś wydarzy się w Teatrze Ludowym, gdzie odbędzie się premiera też bardzo kobiecego przedstawienia, noszącego tytuł "Zmowa milczenia".