Głupio, ale konsekwentnie!
"Kowboj parówka" - reż. Wiktor Loga-Skarczewski - Teatr Łaźnia Nowa w KrakowiePoetyka komiksu i teatr ubogi, wulgarny humor "Miasteczka South Park" i czarująca naiwność filmów Wesa Andersona, żonglerka popkulturowymi cytatami i bezceremonialne obnażanie umowności teatralnego świata - twórcy "Kowboja Parówki" wymierzają wrażliwości widza bolesny policzek.
Na scenie Łaźni Nowej czwórka aktorów, ekran i kilka sfatygowanych rekwizytów. Odziany w dres Narrator (Roman Gancarczyk) siedzi w fotelu ze scenariuszem w ręku i nie bez trudności snuje opowieść. Oto płaczliwy pajacykarz Dżo Mandarynka (Krzysztof Piątkowski) wyrusza na pełne szalonych przygód poszukiwania świętego Graala lalkarzy, czyli tytułowego Parówki. Towarzyszy mu dwójka aktorów Zuzanna Skolias i Piotr Franasowicz - brawurowo wcielających się kolejno w coraz to bardziej niezwykłe postaci. I choćby nic wiem jak się starać, jak wstydzić, nie sposób powstrzymać się od salw śmiechu.
Dowcipny tekst, swobodne i bezpretensjonalne aktorstwo, feeria efektów audiowizualnych wszystko to uruchamia reżyser w imię radosnego absurdu. Miłość w rytmie przebojów z "Titanica", zdziwione twarze chomików z YouTube, układy choreograficzne przypominające torsje. Takich rzeczy się nie zapomina. Jeśli nie widzieliście jeszcze "Kowboja Parówki", to niczego tak naprawdę nie widzieliście.