Gogol się sprawdza
rozmowa z Jerzym StuhremJerzy Stuhr opowiada w Dzienniku Polskim o pracy nad "Rewizorem", ponadczasową arcykomedią o skorumpowanej władzy i cynizmie młodych, którą 24 listopada zobaczymy w Teatrze Telewizji.
Panie Profesorze, przed trzydziestoma czterema laty grał Pan Horodniczego w "Rewizorze" w reżyserii Jerzego Jarockiego - spektaklu będącym komentarzem współczesnej rzeczywistości. Czy tym razem, w Pańskim przedstawieniu telewizyjnym, będzie podobnie?
- Oczywiście. W tym tekście każda epoka może znaleźć swoje odbicie, każda postać znajdzie swój pierwowzór w rzeczywistości. Ta realizacja, w której także gram Horodniczego, jest w pewnym sensie moim ukłonem wobec tamtego przedstawienia. Będą w niej cytaty z tamtego spektaklu, dla wnikliwych widzów bardzo czytelne. Spektaklu niezwykle istotnego, bo oddającego lęk czasów, lęk przed nadchodzącym stanem wojennym. Tekst Gogola to jeden z tych, które zawsze będą się sprawdzać, ponieważ dotykają natury ludzkiej. Jako gatunek jesteśmy ułomni, przekupni, mało odporni na różnego rodzaju pokusy, a gdy mamy jakąkolwiek władzę, zrobimy wszystko, aby przy niej trwać. Jakże człowiek panicznie boi się utraty władzy.
Pan także robi spektakl o strachu?
- Tak, przede wszystkim o strachu, o utracie władzy - Jarocki robił o sile władzy. A także o ciemnej stronie natury ludzkiej. Władza - strach, strach - władza. I jeszcze przekupstwo - to główne wątki naszego przedstawienia. Ale jest w nim też pewna nowość. To również będzie spektakl o cynizmie młodych, którzy bez skrupułów potrafią nas wykorzystać, bo dla nich nie ma autorytetów. Dlatego w naszej realizacji Chlestiakowa gra debiutujący, młodziutki, 23-letni Adam Serowaniec. Taki młody jest Chlestakow u Gogola.
Ludzi młodych postrzega Pan jako cynicznych?
- Wielu widzę właśnie tak, co nie znaczy, że wszystkich. Kiedy stykam się z młodymi w "Szlachetnej Paczce", to jestem zbudowany ich fantastyczną postawą życiową. To jest wspaniała młodzież.
Pilnuje Pan, by w tej mrocznej tematyce nie zabrakło Gogolowskiego śmiechu?
- Nawet bardzo tego pilnuję. To utwór śmieszny i straszny. Jego wielkość polega też na zachowaniu balansu między grozą a śmiechem z głupoty.
Kogo zobaczymy w "Rewizorze"?
- Bardzo wielu krakowskich aktorów, m.in. Marka Kalitę, który zastąpił Krzysztofa Globisza. Krzysztof rozchorował się na trzy dni przed rozpoczęciem zdjęć. Marek był bardzo zajęty, ale dokonywał cudów wraz z ekipą, by pogodzić obowiązki. Jestem mu za to bardzo wdzięczny. Horodniczynę gra Anna Kulesza, w parę Bobczyński - Dobczyński wcielą się Grzegorz Mielczarek i Zbigniew Zamachowski, zobaczymy też Piotra Cyrusa, Romana Gancarczyka, Dariusza Gnatowskiego i wielu ulubieńców publiczności. Cieszę się, że spektakl realizuje krakowski ośrodek telewizyjny, z którego wyrosłem i gdzie zrealizowałem tak wiele spektakli. Zdjęcia kręcone są w Barcicach, w Starym Sączu, w Miasteczku Galicyjskim i Sądeckim Parku Etnograficznym w Nowym Sączu. Aktorzy grają w kostiumach Zofii de Inez i scenografii, którą zaprojektował Ryszard Melliwa, kolejny krakowski twórca.
Telewizyjna premiera "Rewizora" przewidziana jest na listopad, wtedy także odbędzie się premiera Pańskiego najnowszego filmu "Obywatel" - można rzec, że listopad 2014 to miesiąc Jerzego Stuhra - "Listopad dla Polaków niebezpieczna pora" pisał Wyspiański.