Gombrowicz jest odważny

Rozmowa z Bożeną Sawicką

W tegorocznej 11. edycji Festiwalu pojawiło się zatem wiele spektakli, które w warstwie literackiej odnosiły się do życia Witolda Gombrowicza, mniej do jego twórczości. Jeżeli pojawiały się propozycje nawiązujące do jego twórczości to przybierały one np. formę pewnych kompilacji tekstów, czego przykładem może być otwierające Festiwal "Przenikanie" w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza, oparte na dopełniających się tekstach Schulza i Gombrowicza, poruszających problem procesu inicjacji, dojrzewania i fascynacji młodością.

Rozmowa z Bożeną Sawicką - jurorką 11. Międzynarodowego Festiwalu Gombrowiczowskiego w Radomiu.

Ryszard Klimczak: Jest pani jurorką 11. Międzynarodowego Festiwalu Gombrowiczowskiego w Radomiu. Który to dla pani Festiwal jako widza i jurora?

Bożena Sawicka: Festiwal Gombrowiczowski w Radomiu organizowany jest od ponad dwudziestu lat, co dwa lata i wielokrotnie miałam przyjemność uczestniczyć w nim jako widz. Od czterech edycji impreza ta ma formułę konkursu, a ja po raz trzeci jestem w składzie jurorskim. Zawsze jest to jury międzynarodowe. W tym roku zasiedli w nim: Paweł Miśkiewicz, Jarosław Fedoryszyn z Ukrainy i Domonkos Márk Kis z Węgier.

Czym, pani zdaniem, różniła się tegoroczna edycja Festiwalu od poprzednich?

Emocje były takie same. Najczęściej w programie festiwalu dominowały spektakle, będące ilustracją dzieł Gombrowicza. W tym roku pojawiło się kilka spektakli wokół Gombrowicza i o Gombrowiczu. I to jest z pewnością wyróżnikiem tej edycji. Przykładem może być spektakl Teatru Narodowego w Warszawie, zatytułowany "Dowód na istnienie drugiego" w reżyserii Macieja Wojtyszko, który nie brał udziału w konkursie. Pojawił się również "Bakakaj - niedojrzałe oratorium", wprowadzający w świat Gombrowicza i czerpiący z jego dzieł. Chloé Bégou, twórczyni tego przedstawienia została przez nas doceniona właśnie za "twórczą próbę wejścia w świat wyobraźni Witolda Gombrowicza". Jednym z nawiązujących do życiorysu pisarza spektakli był "Kolibra lot ostatni" Pawła Huellego, wyreżyserowany przez Krzysztofa Babickiego z Teatru Miejskiego w Gdyni, przedstawiający ostatnią dobę przed odpłynięciem pisarza z Gdyni do Argentyny. W tegorocznej 11. edycji Festiwalu pojawiło się zatem wiele spektakli, które w warstwie literackiej odnosiły się do życia Witolda Gombrowicza, mniej do jego twórczości. Jeżeli pojawiały się propozycje nawiązujące do jego twórczości to przybierały one np. formę pewnych kompilacji tekstów, czego przykładem może być otwierające Festiwal "Przenikanie" w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza, oparte na dopełniających się tekstach Schulza i Gombrowicza, poruszających problem procesu inicjacji, dojrzewania i fascynacji młodością.

Jedną z najciekawszych propozycji w programie tej edycji Festiwalu był spektakl "Dowód na istnienie drugiego" z Teatru Narodowego w Warszawie. Dlaczego został on wycofany z konkursu?

Teatr Narodowy z założenia nie bierze udziału w zmaganiach konkursowych. Decyzja o wycofaniu spektaklu z konkursu była podjęta przez dyrekcję tego teatru.

Szczególnym zaskoczeniem była zamykająca Festiwal "Operetka" w reżyserii Andrzeja Bubienia z Teatru Narodowego w Budapeszcie. Jak pani ocenia ten spektakl?

Jest to spektakl totalny, odnoszący się i czytający wprost "Operetkę" jako formę spektaklu muzycznego. My w Polsce jesteśmy chyba mniej przyzwyczajeni do takiej interpretacji tego trudnego dzieła Gombrowicza. W tym roku na Festiwalu mogliśmy obejrzeć dwie inscenizacje tego dramatu, obie docenione, ale tak naprawdę zupełnie różne w formie, choć wychodzące z jednego wspólnego punktu, czyli operetki jako skostniałej formy i świadomego, jak sam mówił Gombrowicz, kiczu. Festiwal zakończył pokaz spektaklu Narodowego Teatru z Budapesztu, który zaskoczył swoim bogactwem inscenizacyjnym, swoim wymiarem muzycznym, choreograficznym i aktorskim. Polskiego widza taka forma zapewne zaskakuje, ale być może dla publiczności węgierskiej jest to dobra próba przybliżenia twórczości Gombrowicza, jego implementacji na gruncie zagranicznym. Ten sposób interpretacji jest bardziej czytelny, bardziej może popularyzuje tego autora. Trudno mi powiedzieć jak ten spektakl jest przyjmowany na Węgrzech, ale przez radomską publiczność został przyjęty bardzo dobrze.

Radomski Festiwal jest imprezą międzynarodową, w programie której znajduje się wiele spektakli z zagranicy.

W tegorocznej edycji pojawiły się inscenizacje m.in. z Argentyny, Francji, czy Budapesztu, które udowadniają, że twórczość Gombrowicza nadal intryguje. Okazuje się, że nie tylko polscy reżyserzy zmagają się nieustannie z jego propozycją pojmowania świata. Jedną z imprez towarzyszących 11. edycji Festiwalu była sesja Gombrowiczowska, realizowana we współpracy z Muzeum Gombrowicza we Wsoli, świadcząca o jego popularności poza granicami naszego kraju. Niezmiernie cieszy, że dzieła tego autora mają dobrą przyszłość przed sobą i co za tym idzie festiwale w Radomiu również.

Jedną z propozycji biorących udział w konkursie był "Ślub" w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego z PWSFTviT w Łodzi. Może to świadczyć o tym, iż dorobek artystyczny Gombrowicza nie schodzi z pewnego piedestału i niezmiennie jest podejmowany. Czy pani zdaniem Gombrowicz jest jeszcze potrzebny dla lepszego rozumienia teatru?

Myślę, że Gombrowicz jest potrzebny dla rozwoju i samoświadomości młodych aktorów. Mówi on bardzo dużo o człowieku jako jednostce, jednostce niezależnej i wolnej. Gombrowicz jest trochę antybohaterem, który kształtuje świat wyobraźni w sposób szczególnie twórczy i rozwijający w kontraście do norm i zasad, obowiązujących w społeczeństwie. Gombrowicz jest odważny i ta odwaga jest potrzebna na każdym etapie rozwoju, a dla młodych ludzi w sposób szczególny. Trzeba podkreślić, że jest on odważny mądrze, bo nie jest za odrzuceniem wszelkich porządków, a raczej jest za odrzuceniem jedynie więzów i pęt, które krępują w momencie dojrzewania świadomości, odwagi mówienia własnym głosem i podejmowania własnych decyzji, niezależnie od kontekstu i otoczenia. Myślę, że Witold Gombrowicz jeszcze długo będzie inspirował i to na wielu etapach życia, zarówno twórców jak i widzów.

Dziękuję za rozmowę.

Bożena Sawicka
- znawczyni i miłośniczka teatru. Naczelnik Wydziału Nadzoru nad Instytucjami Kultury w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Juror XI Międzynarodowego Festiwalu Gombrowiczowskiego w Teatrze Powszechnym w Radomiu.

Ryszard Klimczak
Dziennik Teatralny
29 października 2014
Portrety
Bożena Sawicka

Książka tygodnia

Musical nieznany. Polskie inscenizacje musicalowe w latach 1961-1986
Wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
Grzegorz Lewandowski

Trailer tygodnia