Gościem bądź!
„Piękna i Bestia" - reż. Jerzy Jan Połoński - Teatr Muzyczny w PoznaniuWszyscy znamy powiedzenia „nie szata zdobi człowieka" i „nie oceniaj książki po okładce", ale ilu z nas stosuje się do tych słów na co dzień? „Piękna i Bestia" to ponadczasowa baśń pojawiająca się od czasu do czasu w nowej odsłonie, by ciągle przypominać nam, że najważniejsze jest piękno ukryte w naszych sercach, a miłość jest zdolna złamać każdą klątwę.
Pierwsza wersja tego utworu opublikowana w 1740 roku była długą baśnią literacką autorstwa francuskiej pisarki Gabrielle-Suzanne Barbot de Villenueve. Szesnaście lat później Jeanne-Marie Leprince de Beaumont opracowała wersję znacznie skróconą i uproszczoną tym samym przystępniejszą dla młodszych czytelników. Współcześnie tytuł ten kojarzy się przede wszystkim z Disneyem.
Nareszcie doczekaliśmy dnia, w którym Teatr Muzyczny w Poznaniu przełamał klątwę i dzięki miłości do sztuki od 25 lutego 2023 możemy cieszyć się polską musicalową wersją tej wzruszającej baśni. Co więcej, to pierwszy disneyowski tytuł zrealizowany na tej scenie. Biorąc pod uwagę jej skromne rozmiary, musiało to być nie lada wyzwanie. Jednak dzięki ciężkiej pracy wielu osób udało się zrealizować przedsięwzięcie, a o sukcesie znaczyć może między innymi fakt, że bilety aż do końca sezonu wyprzedały się w mgnieniu oka.
Przyglądałam się zdjęciom i filmikom musicalu wystawianego w innych krajach i muszę stwierdzić, że poznański Teatr podszedł do tematu w sposób bardziej artystyczny. Przez cały spektakl odczuwamy nawiązanie do motywu książek, które tak kocha Bella. Cała scena wygląda jak otwarta księga, która wciąga nas, by opowiedzieć swoją historię. Nad nią widnieje duży napis „Dawno, dawno temu w odległej krainie...". Scenografia zaś przypomina ilustracje. Z prawej strony kwitnie ogromna róża, a z biegiem zdarzeń odpadają z niej płatki, odliczając czas, jaki pozostał na zdjęcie klątwy. Ruchome elementy przenoszą nas z miasteczka do zamku Bestii czy karczmy. Przypominają one nieco elementy książki z ruchomymi wycinankami, tak zwane pop-up books.
I tu od razu muszę wspomnieć o przepięknym programie, który wydany został w formie książki w twardej oprawie. Pełen obrazków, wycinków, kolaży, zabawy typografią. Na jego końcu znajdziemy teatralną scenę i papierowe postacie właśnie w formie pop-up. Ponadto poznamy niezbędne informacje, ciekawostki przedstawione w formie bajki oraz biografie twórców. Jednym słowem mamy okazję zajrzeć za kulisy powstawania spektaklu, przy okazji ciesząc oko formą wydania.
Kostiumy są jednym z tych elementów, które zdecydowanie możemy podpiąć pod moje wcześniejsze stwierdzenie bardziej artystycznego podejścia. Elementem wspólnym szczególnie zauważalnym są wiklinowe wzory. Ubrania przypominają wycinankę i wpasowują się w scenografię. Wszystko razem tworzy ogromnych rozmiarów książkę pop-up. Przestrzenne kostiumy dla postaci przemienionych w przedmioty zachwycają detalami, pomysłowością i wykonaniem. Są po prostu idealne, a bohaterowie wyglądają jak żywo wyjęci z bajki.
Chcę jeszcze wspomnieć o kostiumach tancerzy. Niektóre z nich są proste w swojej formie, przylegają do ciała, zasłaniają twarz i mają stonowanych barwach. Bez odwracania uwagi widza od wydarzeń poszczególni artyści mogli zmieniać płynnie scenografię. Chwilami natomiast miałam wrażenie, że są oni ucieleśnieniem magii panującej w zamku.
Tym, co zachwyciło mnie jednak najbardziej, była Bestia. Rogata maska, sierść na całym ciele, ogon i absolutnie robiące wrażenie racice. Wspaniała rola zagrana przez Rafała Szatana perfekcyjnie. Zarówno każdy basowy dźwięk, od sapnięcia, przez warknięcie po śpiew jak i kołyszący chód, który dodawał postaci ociężałości. Nie zabrakło mi w tej tu niczego. Doceniam wkład w wykonaną pracę, bo domyślam się, jak w ten upalny czerwcowy dzień musiało być gorąco na scenie i to w takim kostiumie. O tym jak przekonująco pan Szatan zagrał swoją rolę może świadczyć to co usłyszałam kilka rzędów za mną. Gdy zraniona Bestia ryknęła, jakieś dziecko jęknęło piskliwie „boję się".
Dorośli także mieli okazję niejednokrotnie dosłownie podskoczyć w fotelu. Jeśli nie przeraził ich ryk Bestii, to na pewno mógł zaskoczyć wystrzał. Nie będę dokładnie zdradzać, z czego i w jakiej scenie, ale realizatorzy postarali się o specjalne efekty. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie magia przedstawiona za pomocą świateł. Płatek róży unoszący się w górę i pryskający urok, magiczne iskierki wijące się po scenie. Widok był tak zjawiskowy, że młodzi widzowie wstawali z miejsc, by lepiej się temu przyjrzeć.
Joanna Rybka-Sołtysiak została stworzona do roli Belli. Bardzo przypominała mi filmową wersję, w którą wcieliła się Emma Watson. Pani Joanna opanowała do perfekcji mimikę i ma mocny a zarazem przyjemny głos. Bella to bohaterka uparta, zawzięta i odważna. Jest disneyowską księżniczką, którą niejedna dziewczyna chciałaby być, a niejedna może się z nią utożsamiać. Bella bowiem uważana jest w swoim miasteczku za dziwaczkę. Kocha książki, chodzi z głową w chmurach, jako jedyna nie ulega urokowi Gastona, który uparcie zabiega o jej względy.
Tak, do Gastona wzdychają wszystkie dziewczęta, a może nawet nie tylko one. Gaston zawsze ma przy sobie lusterko i z pewnością to siebie kocha najbardziej. Jakub Rajman bardzo dobrze oddał to za pomocą mimiki. Z jego twarzy bije narcyzm. Sprawia wrażenie rozpieszczonego i pozbawionego kompleksów młodzieńca. Jest jedną z tych postaci, które wprowadzają wątek komediowy.
Nie zapominajmy o muzyce. Właśnie to kochamy w musicalach. Artyści Teatru Muzycznego w Poznaniu nigdy nie zawodzą i mam już co do tego pewność. Muzyka na żywo to niezapomniane emocje. Potrafi wzruszyć, rozbawić czy wywołać niepokój. Z chęcią kupuję płytę z każdego spektaklu, na którym byłam, by potem wracać we wspomnieniach do emocji, które oferuje nam teatr.
„Piękna i Bestia" to historia stara jak świat. Każdy z nas doświadcza w swoim życiu motywów z tej baśni. Odmienność, poczucie odrzucenia, tęsknota, walka o to, co kochamy, dostosowywanie się do nowej sytuacji, tląca się w nas nadzieja. Magia i wzruszenia. Każdy z nas ma w sobie dobro. Czasem trzeba je tylko odnaleźć. Być może ktoś musi nam w tym pomóc, a może to my będziemy tym kimś, kto zobaczy człowieka w bestii. To baśń, z którą każdy w pewnym stopniu może się utożsamić. Być może wysnuć jakąś refleksję. W wersji musicalowej w wykonaniu artystów Teatru Muzycznego w Poznaniu ta opowieść zostaje w naszej głowie na dłużej. Tak działa magia teatru. Jej cząstkę zabieramy ze sobą do domu, by czasem wrócić jeszcze do Belli w kultowej już żółtej sukni, tańczącej z Bestią do piosenki „Tej historii bieg" tak znanej każdemu, kto lubi Disneya.