Gra z premedytacją

"Zbrodnia" - reż. Ewelina Marciniak - XV Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje

Twórcy spektaklu podkreślali, że "Zbrodnia z premedytacją" była jedynie punktem wyjścia dla dalszej pracy. Jednak nad wszystkim unosił się duch Gombrowicza - pełen ironii, absurdu i wybrzmień, które wprawdzie rzeczywistości nie odtwarzały, ale przecież nie miały takiego zamiaru.

Do domu rodziny państwa K. (co za bogaty w literackie skojarzenia inicjał) przyjeżdża detektyw, chcący rozwikłać zagadkę bliżej niesprecyzowanych machlojek finansowych pana domu. Od czynności służbowych odwodzą funkcjonariusza matka i córka. Nie mówią mu jednak całej prawdy. Szybko okazuje się, że przesłuchanie Henryka jest niemożliwe, gdyż „tatuś nie żyje". Równie trudna jak z nieboszczykiem staje się rozmowa z pozostałymi członkami rodziny. Matka i córka przeczą sobie nawzajem, opowiadają dziwne historie. Gdy detektyw zadaje kłopotliwe pytanie,  zawsze mogą zarządzić minutę ciszy. Poza tym ciotka wygłasza komunikaty o zbrodni, nie mówiąc niczego do końca, syn zamyka się w kredensie, a kotek... Kotek nie żyje od kilku dni.

W przestawieniu kilkakrotnie przytaczane są fragmenty rodem z kronik policyjnych, opowiadające o kochających żonach i dobrych córkach niespodziewanie mordujących swoje rodziny. Ale przecież to nie ta sama historia. Tu wszyscy żyją, tylko pan Henryk...

Niczego jednak nie możesz być pewnym. Kto jest ofiarą, a kto mordercą? To pytanie powoli schodzi na dalszy plan. Reżyserka potrafi zatrzymać widzów w teraźniejszości. Słuchamy tego niby - naszego, ale dziwnego języka. Obserwujemy świadomie sztuczną grę aktorską, odbywającą się w scenografii, w której wszystkie rekwizyty wysuwają się z szufladki ukrytej w ścianie, a córka Cecylia wychodzi z pokoju rozrywając swoim ciałem wiszącą na ścianie tapetę, w deseniu jej kurtki. Wszystko jest umowne. Ten spektakl nie musi odtwarzać świata pozateatralnego ponieważ stwarza nowy, na tyle zajmujący, że widz zapomina na chwilę o istnieniu czegoś poza nim. Świadoma sztuczność, operowanie konwencją, umowność świata, pozwalają reżyserce na prowadzenie gry z widownią. Niewątpliwie jest nią również włączenie do spektaklu detektywa wzorowanego na postaci agenta FBI Dale Coopera z Miasteczka Twin Peaks. Widać, że ten spektakl zrobiony był z premedytacją.

Przewodniczką po tym zagmatwanym świecie była Cecylia, odegrana przez Jaśminę Polak, która wielką aktorka musi być. To ona zdominowała scenę myląc tropy, snując opowieści. Każdy element spektaklu współgrał ze sobą, wprowadzając niejednokrotnie w duszę sali Teatru Wyspiańskiego oddech Nowego, które być może dotrze kiedyś do Katowic na dłużej.

Kwadrans temu zorientowałam się, że dalej nie wiem kto zabił, a czternaście minut temu, że wcale mnie to nie obchodzi. W rzeczywistości stworzonej przez Ewelinę Marciniak nawet odpowiedzi mają inny status ważności.

Katarzyna Niedurny
Sufler
12 marca 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia