Grzechy starości
„Faust" - aut. Johann Wolfgang von Goethe - reż. Beata Redo-Dobber - Opera Wrocławska - 17.11.2023Opera Charlesa Gounoda - "Faust" - powstała na podstwie książki Johanna Wolfganga von Goethego o tym samym tytule, a jej paryska prapremiera odbyła się w 1859 r.
Autorami libretta, tego łączącego elementy stylu opery francuskiej i włoskiej dzieła, są Jules Barbier i Michel Carré. Wspołczesną inscenizację wyreżyserowała wszechstronna Beata Redo-Dobber - aktorka, pedagog, choreograf. Odpowiadała ona również za scenografię, kostiumy, ruch sceniczny i reżyserię projekcji multimedialnych.
Główny bohater - doktor Faust - jest już zmęczony swoim życiem. Trafia na poważne przeszkody w trakcie pracy naukowej, brakuje mu poczucia celu. W rozpaczy, próbując popełnić samobójstwo, desperacko wzywa szatana. Przychodzi do niego Mefistofeles, z którym podpisuje pakt - przywrócenie młodości w zamian za duszę. Faust zakochuje się bez pamięci w pięknej i cnotliwej Małgorzacie, która po pewnym czasie zaczyna odwzajemniać jego uczucia.
Scenografia ma współczesny charakter. Składa się głównie z czterech, mobilnych, błyszczących ścian o nieregularnej fakturze, przypominającej kryształy soli kamiennej. Stanowią one tło dla licznych projekcji multimedialnych. Niektóre wyświetlane koleże i animacje zdawały się nie pasować do tego, co działo się akurat na scenie. Całość jest minimalistyczna, nowoczesna i niestety pozbawiona XIX-wiecznego polotu. Szerokie zastosowanie znajdzie tu interesujący "żyrandol" z elastycznych linek, które, w zależności od potrzeby, zmieniają ułożenie. Ciekawie został ukazany również pokój Małgorzaty z wielkim łożem i ruchomym baldachimem.
Kostiumy w pierwszych aktach są rozczarowywujące. Chór, stanowiący bohatera zbiorowgo, nosi zwyczajne, współczesne dżinsy, koszule, bluzy i spódnice. Wygląda to, jakby aktorzy byli właśnie w trakcie próby generalnej. Jedynie kreacja Mefistofelesa zasługuje na uwagę - czerwone lakierki z wąskimi noskami, czarna elegenacka laska, a także zaczesane gładko włosy i makijaż, tworzą idelany wizerunek alegorycznego diabła. Dopiero w drugiej połowie spektaklu kostiumy chóru zostają urozmaicone. W czasie piekielnego balu zobaczymy mieniące się fakturami czerwone, atłasowe suknie w różnorodnych krojach.
Muzyka - wykonywana przez Orkiestrę Opery Wrocławskiej pod batutą Adama Banaszaka - tworzy niesmowicie bogatą w emocje kompozycję. I choć nie pojawiają się utwory, zapadające w pamięć równie mocno jak fragmenty "Carmen" czy "Rigoletto", to z pewnością obcowanie z muzyką na żywo jest cennym doświadczeniem. Porywające marsze i walce przenoszą do innego świata, a końcowa aria trójki głownych bohaterów wywołuje łzy wzruszenia.
Niesamowicie wciągająca i poruszająca gra aktorska to najmocniejszy atut spektaklu. Maria Rozenek wykreowała postać Małgorzaty w bardzo naturalny sposób. Mimo - nieodzownej dla opery wzniosłości - główna bohaterka zdaje się oddychać tym samym powietrzem, co widz. Emocje postaci znajdują odzwierciedlenie w odbiorcy, który z zaciekawieniem i współczuciem obserwuje losy Małgorzaty, życząc jej szczęśliwego zakończenia. Mimo tragicznych wydarzeń, bohaterka potrafi zachować nadprzyrodzoną siłę i nadzieję oraz przekazać ją innym. Również Mefistofeles - grany przez Tomasza Rudnickiego - przyciąga uwagę bezpretensjonalną, trafioną grą. Diabeł w jego wykonaniu jest szykowny, charyzmatyczny i nonszalancki. Najmniej wyróżnia się za to bohater tytułowy. Faust w wykonaniu Łukasza Gaja imponuje warsztatem wokalnym, ale zdaje się, iż aktor nie wykorzystuje w pełni potencjału drzemiącaego w jego roli.
XIX-wieczna opera została przedstawiona we wspólczesnym wydaniu. Scenografia i kostiumy stoją w dużym kontraście do stylistyki, w której utrzymano muzykę i libretto. Możliwe, że reżyser chciała w ten sposób pokazać, iż problemtyka tej historii jest wciąż aktualna. Niestety, sztuka traci na tym zabiegu swój artystyczny czar. Widz, przychodząc do opery, chce doświadczyć czegoś, z czym nie ma styczności na co dzień, chce przenieść się na chwilę w inną rzeczywistość. Dlatego tak cenne są, starannie opracowane i dopasowane do klimatu sztuki, stroje i scenografia. Natomiast - jeśli chodzi o przekaz i uniwersalność losów bohaterów - i tu pojawia się pewien zgrzyt. Z pewnością wiele schematów ludzkich zachowań powtarza się, trudno jednak uznać, iż w dzisiejszych czasach, kobieta z sytucją życiową podobną do tej, w której znalazła się Małgorzata, spotkałaby się z tak nasilonym ostracyzmem. Za to rzeczywiście wciąż aktualne - a wręcz gloryfikowane - są pragnienia siły, bogatego życia erotycznego, sławy i wygody, które trawiły głównego bohatera.
"Faust" to sztuka przypominająca o namiętnościach i marzeniach, które nosi w sobie wiele osób. Pokaże, często skrywaną w cieniu, stronę ludzkich motywacji i dążeń. Ale jednocześnie podkreśli, iż niewarto realizować ich za wszelką cenę. Niemodne dziś sumienie zabierze tu ważny głos, a obecnie tak rzadko spotykane w teatrach wartości jak czystość, prawda, wierność, nadzieja i wiara, zatrimfują i wywołają refleksję nad życiowymi priorytetami.