Grzeszni, lubieżni, kłamliwi

"Wściekły pies" - reż: Dariusz Jezierski - Teatr Nowej Sztuki

Szkoda, że Gliwice po raz kolejny okazały się zapyziałą prowincją. Szansa na dobry image kulturalny przeszła gminie koło nosa. To katowiczanie wsparci siłą gliwiczan, którym jednak chciało się wybrać poza własne opłotki 16 stycznia oklaskiwali Kamila Freya z offowego Teatru Nowej Sztuki. Monodram "Wściekły pies" w jego wykonaniu wystawił katowicki Korez. Splendor dla teatru, który podjął odważną decyzję. Żółta kartka dla Gliwic, które podjąć jej nie chciały

W co wierzymy? Ile w nas pokory, a ile chełpliwości? Ile hipokryzji, zakłamania, tolerancji? Nic nie jest tym, czym się wydaje. Oto staje przed nam młody ksiądz, czyni swoją powinność: spowiada, chodzi po kolędzie, prowadzi katechezy, moli się. Oto stoi przed nami gej, zakażony AIDS, lubieżnie łaszący się do nagich męskich torsów. Oto stoi przed nami niepewny, zlękniony, skundlony. Dla widzów prawda o człowieku jest wielowymiarowa, choć silna w nas pokusa by przyłożyć tylko tę jedną. 

"Wściekły pies" monodram gliwickiego Teatru Nowej Sztuki jest dość wiernym przeniesieniem na deski znakomitego reportażu Wojciecha Tochmana. Sobotnia premiera w Korezie była ważnym egzaminem: dla aktora, reżysera i publiczności. Tekst o ogromnym ładunku emocjonalnym bardzo łatwo można było sprowadzić do łatwiutkiego ergo nijakiego przekazu dydaktycznego. Wówczas byłby sztuczny, przerysowany, niestrawny. Kamil Frey, ksiądz - gej, wyszedł z tej próby zwycięsko. Na pięćdziesiąt minut scena stała się jego konfesjonałem a publiczność - wiernymi w wyimaginowanym kościele.

Mówił też do mnie. I mimo tego, że tekst znam bardzo dobrze, brzmiał przekonująco. Wtedy gdy tylko pojawił się na scenie, skupiony a jednocześnie rozedrgany wewnętrznie. I wtedy gdy z drążącymi rękami, ze strużką potu cieknącą z czoła wykrzykiwał swoje grzechy. I wtedy gdy upominał nas, wiernych, żeśmy hipokrytami i grzesznikami. Scena była pusta. Tylko Frey - ksiądz. Z koloratką, bez kościelnych atrybutów. Nie były potrzebne, bo sposób podania tekstu, jego konstrukcja była niczym innym jak kazaniem. Fey musiał to wcześniej ćwiczyć, udało mu się bowiem, nie tylko słowem, ale także gestem oddać klimat kazania. Dariusz Jezierski, reżyser spektaklu i twórca Teatru Nowej Sztuki mówił, że gdy tylko poznał tekst Tochmna od razu zobaczył go na scenie. Dobrze, że wytrwał w tym postanowieniu. Bo mamy okazję na dobry, mocny monodram. Nie wierzę, że nie zostawi śladu w pamięci widzów. U mnie zostawił. I na koniec jeszcze jedno: Gliwice szczycą się wieloma osiągnięciami, także w dziedzinie kultury, jednak w tym przypadku wykazały daleko idącą ignorancję i krótkowzroczność. "Wściekły pies" to będzie nasz towar eksportowy.

Po spektaklu spotkanie w Wojciechem Tochmnem. Rozmowa z publicznością nie mogła nie dotyczyć reportażu. Autor "Wściekłego psa" ( tak nazwa się także zbiór reportaży wydanych przez "Znak") opowiedział o jego genezie. Znał Marka Kotańskiego i ks. Arkadiusza Nowaka, osoby zajmujące się m.in. zakażonymi wirusem HIV , wiedział, że nie są to odosobnione przypadki także w kościele. Pierwotnie miał to być teks o zakonnicy zakażonej HIV, ale nią mógł takiej znaleźć, a raczej doradzono mu, żeby o tym zapomniał. Okazało się jednak, że są księża, homoseksualni. - Nie powiem, żeby było łatwo pozyskać rozmówców, ale udało się. Z czwórki, zostało dwóch a o wyborze bohatera reportażu zdecydowała odległość od Warszawy - przyznał z rozbrajającą szczerością Tochman. Reportaż przygotowywał pół roku, wiele razy rozmawiał z księdzem, nie dociskał, raczej słuchał. - Teraz, po spektaklu, kiedy miałem okazję wsłuchać się w tekst, wiem że kilka rzeczy muszę jeszcze wyszlifować. A tak w ogóle to jak pan się tego tekstu nauczył?- zwrócił się do Freya - Przecież jest długi. Widzowie dowiedzieli się, że będzie dalszy ciąg historii młodego księdza. Dalej jest w kościele. Nie wygłosił kazania. I kocha Chrystusa

Małgorzata Lichecka
Nowiny Gliwickie
22 stycznia 2010

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...