Gusła narodowo - barokowe

"Dziady" - reż. Maja Kleczewska - Teatr J. Słowackiego w Krakowie

Przed spektaklem na scenie pojawia się kijowianka Ania, która wygłasza mickiewiczowskie „Do przyjaciół Moskali". Nie sposób pisać o tym bez wzruszenia - ponadczasowość wiersza, siła interpretacji, tak bardzo oszczędnej, że aż dojmującej wyciska łzę. Niejedną.

Również świadomość tego, że siedzimy w wygodnych fotelach, podczas gdy kilkaset kilometrów dalej toczy się wojna i dochodzi do ludobójstwa wybija widzów z przyjemnego komfortu.

Chwilę później poznajemy Gustawa - w tej roli Dominika Bednarczyk, która rzuca zupełnie nowe światło na postać: Gustaw to kobieta, Gustaw to kobieta o kulach, Gustaw to także suma wszystkich cierpień i trosk. Kobiet. Ta płciowa wolta jest znakomitym zabiegiem stylistycznym, który karze widzowi spojrzeć na problematykę „Dziadów" z zupełnie innej perspektywy, odkrywając coraz to nowe pokłady symboliki. Dodatkowym stymulantem jest obecność Ducha Konrada, w tej roli choreografka i performerka, Kaya Kołodziejczyk, znana z wcześniejszych spektakli Kleczewskiej. Jej układy ruchowe połączone z grą światłem, sceniczną przestrzenią i muzyką są znakomitym dopełnieniem postaci, a także nadają dystans i moc tym momentom, które są ciszą i miejscem dla własnej interpretacji widza.

W Wielkiej Improwizacji jest zbyt wiele uniesień, prób walki głosem, czasem zupełnie niepotrzebnych. Mimo to Dominika Bednarczyk tworzy spójną, przemyślaną postać, która zasadniczo cały czas w skupieniu i determinacji spaja spektakl, nawet wtedy, gdy jest obserwatorką działań pozostałych bohaterów. Milcząca, stojąca z boku jest dominująca, dla mnie najbardziej w tych momentach.

Bez wątpienia na wyróżnienie zasługują wszystkie kobiece role: mocne, sugestywne, oddające emocje i odczucia, również te niewypowiedziane (jak choćby w świetnej scenie więziennej). Pani Rollison - udręczona bólem, oszczędna w środkach wyrazu, potrafi przekonać widza do swojego niewymownego bólu niewielkimi gestami, co tym bardziej dotyka, porusza. Żegota w znakomitej interpretacji Hanny Bieluszko tnie swym głosem gęsty sceniczny nastrój jak nożem. Mówiąc o tragedii, śmierci i beznadziei skazańców wywołuje poruszenie i refleksję.

Wolta polegająca na zachowaniu współczesnego kostiumu rozszerza pole widzenia, pokazując ponadczasowość tekstu. Ociekanie nacjonalistycznymi symbolami, uwierzytelnieniami religijnymi widocznymi nie tylko jako napisy na koszulkach, ale też gesty i zachowania epizodycznych postaci są świadomym kąsaniem estetyki i narodowych przyzwyczajeń. Królowa piękności/miss w wyraźnej ciąży i w czerwonej sukni z wymalowanym orłem dokumentująca wszystko na swoim telefonie, nacjonalistyczni kibice z szalikami w rękach biorący udział w rytuale dziadów, w chwilach przerw umilających sobie czekanie oczyszczeniem zbiorowiska z Żydów i nieheteronormatywnych - oto wyliczanka narodowych bolączek i wstydów.

Kleczewska punktuje bezwzględność i okrucieństwo, nienawiść i zamknięcie się we własnych ograniczeniach.
Scena w salonie, gdzie dans macabre miesza się z tańcem chochołów, pośród pięknych toalet, dworskich tańców i kompletnej znieczulicy, daje mocne świadectwo osądzania współczesności.

To zresztą bardzo dobra scena, tak przebodźcowana (w tym przypadku to komplement), tak drastyczna w swym szaleństwie i obojętności, że Widz niemalże nie zauważa Adolfa, który opowiada o kibitkach pełnych skazańców, jednak my, pochłonięci iście opętańczym tańcem Senatora nie zwracamy uwagi na tragiczną opowieść udręczonego człowieka.

W salonie warszawskim prym wiedzie wspomniany wyżej Senator, w tej roli Jan Peszek, który szarżuje niebywale. Przerysowując postać, nadaje jej karykaturalny wręcz charakter, momentami przypominając swoje gombrowiczowskie role. Rozbuchany, pochłaniający uwagę, pożerający scenę swą miażdżącą, kompletną osobowością włada tymi, którzy mogą tylko patrzeć. Peszek jest klasą sam dla siebie. To wielka przyjemność móc być uczestniczką pokazu jego talentu, nawet jeśli szarżuje/zwłaszcza jeśli szarżuje.

Dobrze, że ten spektakl powstał.
Dobrze, by zobaczyła go jak najszersza widownia.

Katarzyna Batarowska
Dziennik Teatralny Warszawa
29 listopada 2022
Portrety
Maja Kleczewska

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia