Hair - zupełnie inaczej niż w kinie

"Hair" - reż: Konrad Imiela - Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu

George Berger nie zatańczy na stole, nie poleci zamiast Bukowskiego do Wietnamu i nie będzie jeździł konno po Central Parku. Sceniczna wersja "Hair", która będzie miała premierę w niedzielę w Capitolu, może być dla widzów, którzy znają tylko film Milosza Formana, zaskoczeniem

Musical "Hair", dzieło kanadyjskiego kompozytora Galta MacDermota (rocznik \'28) i dwóch aktorów tekściarzy: nieżyjącego już Gerome\'a Bernarda Ragniego (rocznik \'35) i Jamesa Rado (prawdziwe nazwisko Radomski, rocznik \'32) miał premierę na Broadwayu w 1968 roku. 10 lat później Forman nakręcił na jego podstawie film, dopisując do luźno powiązanego zestawu scen i piosenek przemyślaną, konsekwentnie poprowadzoną fabułę. Uwypuklił polityczne aspekty ruchu hipisów, położył nacisk na kwestię wojny w Wietnamie. Wysyłając na pole bitwy Bergera zamiast Claude\'a Bukowskiego, podkreślił absurd wojennej machiny, która traktuje ludzi jak mięso armatnie. Przy okazji opowiedział o uwodzicielskiej mocy kontrkulturowego stylu życia, któremu ulegają Bukowski, syn farmera z Oklahomy, Sheila, panienka z dobrego, bogatego domu, czy Hud, który dla hipisowskiej komuny zostawia narzeczoną i małe dziecko.

Film Formana w Polsce, inaczej niż w USA, stał się obowiązującą, jedyną niemal wersją "Hair" - oryginalny musical zrealizowano na scenie tylko raz - w Gdyni, 10 lat temu. Wrocławska premiera może być dla widzów zaskoczeniem.

Berger buja za wysoko 

Berger (Bartosz Picher) najbardziej przypomina filmowego bohatera. Jest niepisanym przywódcą hipisowskiej komuny. Jednak zawiodą się widzowie przywiązani do popisowej sceny na przyjęciu u rodziców Sheili, w której tańczy na stole, strącając kieliszki i śpiewając "I\'ve Got Life" ("Mam życie"). W scenicznej wersji musicalu tę piosenkę śpiewa Claude Bukowski (Adrian Kąca).

Musicalowy Bukowski kompletnie różni się od filmowej postaci. U Formana Bukowski to przybysz z Oklahomy, który wysiada z autobusu w Nowym Jorku z kartą poborową w garści. Spotyka grupę hipisów i wybiera ich towarzystwo zamiast zwiedzania miasta. Na scenie jest od początku pełnoprawnym członkiem komuny - filmowcem (nie na darmo śpiewa, że jest "jak Fellini czy jak Antonioni"), rozdartym między hipisowskimi ideałami a powinnościami wobec rodziców i ojczyzny. Mówi wprawdzie, że nie chciałby być dentystą ani prawnikiem, ale marzy o tym, żeby mieć kiedyś kupę kasy.

Sheila u Formana z panienki z dobrego domu staje się hipiską i ta przemiana dokonuje się na naszych oczach. W teatralnej wersji (Agnieszka Bogdan na zmianę z Justyną Antoniak) od początku jest w komunie. Kręci ją organizowanie manifestacji, jest najbardziej zaangażowaną politycznie osobą w grupie. Mocniej niż w filmie jest tu zarysowany konflikt uczuciowy - bez wzajemności zakochana w Bergerze, sama jest obiektem uczuć Bukowskiego. "Mój problem polega na tym, że ja się w tobie szczerze zabujałam" - mówi do Bergera. "Twój problem polega na tym, że ja bujam za wysoko" - odpowiada Berger, który marzy o wyimaginowanej Donnie, szesnastoletniej dziewicy.

Zjednoczone Stany Miłości

Jeannie (Monika Dawidziuk) to w filmie naiwna, beztroska dziewczyna, w teatrze - osoba najbardziej zniszczona przez narkotyki, fizycznie i psychicznie, co w kontekście jej ciąży nabiera tragicznego kontekstu.

Woof, długowłosy hippis, wypowiada w filmie zdanie, które przeszło do klasyki - zapytany o preferencje seksualne, mówi: "Cóż, nie wykopałbym z łóżka Micka Jaggera, ale homoseksualistą nie jestem". W teatrze (Łukasz Wójcik na zmianę z Sebastianem Stankiewiczem) jest najbardziej pozytywną postacią - to hippis o ekologicznym podejściu do życia, oddany hodowli roślin, nie tylko tym zapewniającym psychodeliczne odloty, i wolnej miłości. Bo to seks jest dla niego najważniejszym narkotykiem. To on śpiewa "Sodomię": "Lesba gej/ Analny seks/ Pochwa członek/ Kopulować/ Ojcze/ Dlaczego to tak brzydkie słowa?". Pozostała mu fascynacja Jaggerem, więc słynny cytat ocalał.

Hud (w Capitolu Mikołaj Woubishet) to postać zdecydowanie mniej rozwinięta niż w filmie. Nie ma narzeczonej z dzieckiem, nie pojawiają się żadne elementy mówiące o jego wcześniejszym, przedhippisowskim wcieleniu. Jest mowa o doświadczeniu rasizmu, o którym śpiewa w "Murzynie Bambo" (oryg. "Coloured..."), kończąc wyliczankę wyzwisk pod swoim adresem słowami: "Jestem waszym czarnym/ prezydentem Zjednoczonych Stanów Miłości".

Trans z Tussipectem

W scenicznej wersji pojawiają się też postaci, których w filmowym musicalu w ogóle nie było - Dionne (Emose Uhunmwangho), czarnoskóra piosenkarka, która śpiewa "Aquariusa" i "Białych chłopców", oraz Crissy (Ewelina Adamska-Porczyk), najmłodsza członkini komuny, malarka przeżywająca swoją zawiedzioną miłość do harleyowca, który ją porzucił.

Piosenki, które znamy z filmu Formana, pojawią się na scenie w zupełnie nowych kontekstach. "Easy to Be Hard", śpiewana przejmująco przez Cheryl Barnes grającą porzuconą narzeczoną Huda, w teatrze będzie piosenką Sheili skierowaną do Bergera. "Walking in Space" to w filmie poruszający utwór śpiewany przez młodą Wietnamkę, ofiarę wojny, na scenie - jako "Odlot" - będzie rozpoczęciem narkotycznego transu. Pojawią się też piosenki, których w filmie w ogóle nie było.

Kwestie politycznego kontekstu końca lat 60. i wojny w Wietnamie schodzą na scenie na nieco dalszy plan, chociaż pojawi się słynne zdanie o tym, że w tej wojnie chodzi o to, że "biali ludzie wysyłają czarnych na wojnę z żółtymi, żeby bronić ziemi, którą ukradli czerwonym". Ale wybór Bukowskiego między hippisowską komuną a wojskowymi koszarami staje się w istocie wyborem życiowej drogi. Ocalało to, co jest sednem hipisowskiego stylu życia - wolność, pokój, wolna miłość. I narkotyki - usłyszymy zatem polską wersję słynnej piosenki, w której bohaterowie przytaczają całą listę używek. Ponieważ jednak niektóre z nich w Polsce są rzadkością, będą odstępstwa od oryginału - pojawi się np. Tussipect, peyotl i butapren.

Magda Piekarska
Gazeta Wyborcza Wrocław
20 stycznia 2010

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia