Hamlet i ogon białej myszy
14. Międzynarodowy Festiwal SzekspirowskiZ prof. Jerzym Limonem, prezesem Fundacji Theatrum Gedanense, o tegorocznym Festiwalu Szekspirowskim rozmawia Jarosław Zalesiński
Zrobiłem sobie remanent w głowie i odkryłem, że z minionych festiwali spektakle litewskich reżyserów zawsze mocno wbijały mi się w pamięć. W tym roku pewnie będzie podobnie.
- Niewątpliwie jest to jakaś szkoła reżyserii o rozpoznawalnym stylu. Będziemy zresztą w tym roku gościć nie tylko przedstawienia Korsunovasa, jednego z najwybitniejszych europejskich reżyserów...
Także "Król Lear" Teatru Współczesnego z Wrocławia został wyreżyserowany przez Litwina.
- I w tym przedstawieniu również widać litewski rys, tę szczególną wrażliwość i estetykę. Przedstawienia litewskich twórców są bardzo znane. "Sen nocy letniej" Korsunovasa objechał chyba z pół świata.
Premierę miał dziesięć lat temu.
- Często to powtarzam, że nasza impreza nie jest festiwalem, nastawionym na krytyków, którzy oczekują nowości. Nowość staje się w ten sposób kryterium estetycznym. Nas nie razi fakt, że pokazujemy przedstawienie Korsunovasa sprzed dekady. Widzowie w Trójmieście nie znają go przecież.
Za to "Hamlet" to nowa produkcja teatru Korsunovasa. Będzie można zobaczyć, jak zmieniała się jego sztuka reżyserska.
- To rzeczywiście dwa bardzo różne przedstawienia. "Hamlet" jest, powiedziałbym, bardziej deliryczny. Pojawia się w nim nawet biała myszka, a właściwie duża mysz. Najpierw pokazuje się ogon, potem ona cała... A przypomnę, że Hamlet sztukę inscenizowaną na zamku nazwał "Pułapką na myszy"...
Rysem ubiegłorocznego festiwalu były multimedialne przedstawienia. W tym roku wrócono chyba do formuły "spektakle szekspirowskie wszystkich krajów łączcie się".
- Początkowo chcieliśmy w tym roku zaprosić spektakle szekspirowskie zrealizowane w konwencji cyrku. Otrzymaliśmy kilka propozycji tego rodzaju przedstawień. Byłoby ciekawie to pokazać. Ale niestety, z różnych względów, nie udało się tych spektakli ściągnąć.
A gdzie teraz wystawia się Szekspira na cyrkowo?
- Mieliśmy takie propozycje z Indii, ze Stanów Zjednoczonych, byłyby dość egzotyczne. Ale w końcu rzeczywiście postawiliśmy na różnorodność. Niemniej ten litewski rys jest, myślę, wyraźny.
W ramach pokazywania różnorodności ściągacie teatry z Japonii i Afryki.
- Spektakl japoński jest bardzo ciekawy. A afrykańscy aktorzy świetnie grają i znakomicie nawiązują kontakt z widownią.
Na festiwalu były już przedstawienia, które wyszły spod ręki Petera Brooka, również wielkiej gwiazdy teatru. W tym roku będzie jego córka.
- Tak jak w przypadku Korsunovasa będą to dwa spektakle, jedno starsze, "Sen nocy letniej", bardzo zabawna inscenizacja, a drugie "Burza", to najnowsza premiera Iriny Brook.
Ciekawą nowością jest obecność na festiwalu wszystkich polskich spektakli, zakwalifikowanych do finału konkursu na najlepsze szekspirowskie przedstawienie sezonu.
- Bardzo często widzowie dopytują o polskie przedstawienia. Najwidoczniej ludzie są spragnieni polskiego słowa ze sceny. Pomyśleliśmy więc o takim rozwiązaniu. Jurorzy będą podejmowali decyzję niejako na oczach festiwalowej publiczności.
Taki konkurs na żywo zawsze podnosi temperaturę imprezy.
- Może nawet od przyszłego roku wprowadzimy jakąś nagrodę festiwalową, obejmującą także przedstawienia zagraniczne. Ale może być z tym problem, bo nie wszystkie teatry, przyjeżdżające na festiwal, chcą brać udział w konkursie. Peter Brook na przykład sobie tego nie życzył.
Kolejna tegoroczna nowość to to, że Gdański Teatr Szekspirowski wystąpi w roli producenta.
- Pomysł zrodził się w minionym roku. Zaproponowałem Robertowi Florczakowi, żeby przygotował dla nas jakiś projekt. Robert Florczak zastanawiał się dość długo, a potem przyszedł z propozycją multimedialnego "Makbeta", z wykorzystaniem najlepszych wybrzeżowych, ale nie tylko, wybrzeżowych sił.
Kogo udało się wciągnąć?
- Głosy podkładają m.in. Andrzej Seweryn, Artur Żmijewski, Adam Ferency. Katarzyna Kolenda-Zaleska przeprowadza wywiad z jednym z bohaterów "Makbeta". Będzie to połączenie słuchowiska radiowego z teatrem tańca i nowymi mediami. Wideoinstalacje przygotował Maciej Szupica. Wykonawcami będą tancerze pod wodzą Leszka Bzdyla. Towarzyszyć temu będą głosy nagrane w studiu radiowym.
Miał to być też pański głos, ale nie przeszedł Pan przez casting...
- Ja przeszedłem przez casting! Nagrano mnie, ustawiłem wszystko tak, żeby oceniający potwierdzili, że "wśród głosów wyróżniał się..." A później dowiedziałem się, że mnie wykreślono. Z mojego debiutu scenicznego nici. Niestety.
Za to ciekawie debiutuje Gdański Teatr Szekspirowski jako producent
- To widowisko ukazuje jeden z nurtów współczesnego teatru, który idzie w stronę multimedialności i szuka nowych form wyrazu. To światowa tendencja. Jeśli "Makbet" okaże się sukcesem artystycznym, czego nigdy nie da się przewidzieć, chcemy głosy nagrać w różnych językach i pokazywać ten spektakl za granicą, jako trójmiejską wizytówkę.
Ale by miał Pan debiut. Może za rok się uda...
- No może, może.
W piątkowym wydaniu "Polski Dziennika Bałtyckiego", 30 lipca, w trójmiejskim nakładzie ukaże się specjalny dodatek z kompletem informacji na temat XIV Festiwalu Szekspirowskiego.