Hamlet jak wam się podoba

18. Festiwal Szekspirowski w Gdańsku

W Gdańsku zakończył się 18 Festiwal Szekspirowski. Ile Szekspira w Szekspirze? Gdański Teatr Szekspirowski otwiera nową erę w naszych dialogach z mistrzem ze Stratfordu.

Na Szekspira nie ma mocnych. Śmiałkowie światowego teatru nie śpią i bez przerwy próbują za wszelką cenę mierzyć się z dziełem największego w dziejach dramaturga. Manipulują tekstami mistrza. W rezultacie - niestety - najczęściej chybiają. Czasem wywołają trochę zamętu, pół biedy, kiedy to zamęt intelektualny, kiedy prowokują do ożywiającej refleksji. Przeważnie tylko śmieszą.

Szekspir miał dar przewidywania

Autor "Hamleta", co zabawne, przewidział, do czego dojść może. Oto więc w "Hamlecie" ustami Klaudiusza drwi z tak zwanych scenicznych eksperymentów. Tymczasem Jan Klata w swojej inscenizacji, z jednej strony każe Klaudiuszowi wygłaszać na ten temat piękną tyradę. Z drugiej zaś usuwa ze swojej wersji "Hamleta" [na zdjęciu] sekwencję "Pułapki na myszy", aby scenę pokryć wielgachną płachtą sztucznego tworzywa, po czym aktorom każe polewać się na tej płachcie jakimś kolorowym błotem z wiader, aż książę wniebowzięty pakuje te wiadra na głowy partnerom, po czym baraszkuje z nimi w niedwuznacznych sytuacjach paraerotycznych. Zgrywus z tego Hamleta. Kick-boxing też mu nie jest obcy.

Lecz stop. Bo niby po co referuję tutaj te śmiesznostki zafundowane publiczności przez szanownego artystę pana Jana K.?

Kabaret na cmentarzu

W czasie zakończonego w niedzielę w Gdańsku dorocznego Festiwalu Szekspirowskiego na "Hamleta" w interpretacji Jana Klary czekano w Trójmieście z nieukrywaną niecierpliwością. Szeptano po kątach, że polski artysta przywiezie sztukę nie byle skąd. Wyreżyserował ją w teatrze w Bochum! Ależ nie, nie chcę powiedzieć, że ją wyreżyserował licho. Klata słynie z pomysłów oryginalnych. Tyle tylko, że chwilami daje się ponosić wyobraźni bez umiaru, sięgając po sztuczki niewysokiego lotu. Grabarze nie kopią mogił jakimiś staromodnymi łopatami. Od czego są krzyże! Nie wiem jak w Bochum. Wiem, że dla takiej symboliki w naszej narodowej kulturze aprobaty nie ma. Kabaret na cmentarzu dobrze wypadł tylko w "Tańcu szkieletów" u Disneya. Natomiast gdy książę Hamlet - długo i lubieżnie - obcałowuje dobytą z grobu srebrną czaszkę, ogarniają mnie uczucia niekoniecznie liryczne. Chwilami reżyser prowadzi "Hamleta" niczym operę buffa.

Jaka piękna katastrofa!

Godzien pochwały jest finał przedstawienia Klaty. Jest już po masakrze, gdy z głębi sceny ktoś wbiega z impetem (i z pepeszą), dobywając z siebie skądinąd nam znany okrzyk: "HAAAAnde hoch!". To się reżyserowi w owym Bochum udało! Bo oto na pobojowisko w Elsynorze wkracza Fortynbras. I widząc scenę zasłaną nieboszczykami, rzecze: "No, to się nazywa piękna katastrofa!". Nie wiem, jak to idzie na scenie w Bochum. W Gdańskim Teatrze Szekspirowskim Fortynbras przemawia po polsku. Postać tę świetnie gra Marcin Czarnik, ten sam, który 10 lat temu był Hamletem w widowisku "H." - też w reżyserii Klaty - odegranym na terenie byłej Stoczni Gdańskiej. Nie sposób też nie wspomnieć o roli Hamleta, subtelnymi środkami aktorskimi wykreowanej przez Martina Bretschneidera.

Fenomeny obłędu

O "Hamlecie" z Sofii już pisaliśmy. Reżyser Javor Gardev w tym spektaklu bez ceregieli korzysta z technik filmowych i mikrofonów. I doskonale ukazuje proces popadania Ofelii w szaleństwo, jak i "tańce szaleństwa" Hamleta. Inaczej fenomen obłędu traktuje twórca iberyjskiej "Diagnozy: Hamlet" - Miguel Gallardo. Tytułowy książę siedzi w psychiatryku i szamocze się tam z demonami swej familijnej przeszłości. Cudownie Gallardo do tej roli korzysta z pomocy wrzaskliwych lalek... Ale Festiwal Szekspirowski to nie tylko parada Hamletów. W programie była też komedia "Jak wam się podoba" z Budapesztu. Obejrzałem przedstawienie w reżyserii Silviu Purcarete, w czasie którego jakoś nikt się ani razu nie roześmiał.

Henryk Tronowicz
POLSKA Dziennik Bałtycki
8 października 2014

Książka tygodnia

Kurewny
Wydawnictwo: Filtry
Camila Sosa Villada

Trailer tygodnia