Havel, Szewczenko i kwiat paproci

1. Międzynarodowy Festiwal Sztuk „Trans/Misje"

W Rzeszowie zakończył się 1. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Trans/Misje. Odbywał się pod hasłem „Rok 1918. Koniec i początek". Kolejne corocznie i pod innymi hasłami będą w Koszycach, Ostrawie, Debreczynie, Lwowie i Trokach. Miasta i miejscowe teatry łączą z Rzeszowem bezpośrednio i pośrednio kulturowe przygranicza sprzyjające przenikaniu kultur. Co znalazło mocny i dobitny akcent podczas pierwszej edycji festiwalu w spektaklach, muzyce, plastyce, fotografiach i dyskusjach.

Część pierwszą tegorocznego festiwalu zdominowały poziomem artystycznym spektakl „Drzwi" Evy Naszlady z Teatru im. Mihaly Csokonaiego w Debreczynie, przedstawienie o podłożu publicystycznym „Lwów nie oddamy" Katarzyny Szyngiery z Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie oraz plenerowe widowisko historyczne z ważnym i wyrazistym przesłaniem współczesnym „Diabeł łańcucki" Lecha Raczaka, sygnowane przez teatr rzeszowski - uzasadnienie tego było na tych łamach przed kilkoma dniami.

Drugą część - „Audiencja" Havla w reżyserii Stepana Paci z Teatru Petra Bezruča w Ostrawie, „Kateryna" na motywach Szewczenki, w reżyserii Bohdana Rewkewycza z Narodowego Ukraińskiego Teatru im. Marii Zańkowieckiej ze Lwowa i widowisko plenerowe „Kwiat paproci" Martyny Łyko, z marką Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie.

Przedstawienie „W domu Hitlera: historia od kuchni" Hany Mikolaskowej z Narodnego Statnego Divadlo w Koszycach można kwalifikować jako kontrowersyjne pod względem treści i mocno dyskusyjne jeśli idzie o jakość przesłania.

Całościowo festiwal zakończył spektakl plenerowy nad rzeką Wisłok „Kwiat paproci" Martyny Łyko nawiązujący we współczesnym kostiumie ciekawie do słowiańskiej Nocy Kupały w czasie której w najkrótszą noc czerwcową paproć zakwita, a jej kwiat ma szczególne zmysłowe właściwości. Łyko sprawiła, że bulwarowe krzewy i drzewa na chwilę stały się dziwnie tajemnicze, a plenerowa scena oświetlana w rytmach dyskotekowej muzyki mogła przypominać ognisko przy którym w zamierzchłej przeszłości odbywały się nasycone erotyką tańce i gonitwy. Wśród drzew unosił się autentyczny zapach kadzideł, baśniowa boginka w wielkiej urody kostiumie snuła opowieść o magicznym kwiecie, a szczęśliwy znalazca ufny w zapewnienia bogactwa w dobra wszelakie i szczęście w miłości szukał kwiatu paproci. Łyko uwiarygodniła zmierzchłą legendę przenosząc w świat współczesny, a to w dużej mierze dzięki tekstowi, choreografii i muzyce dostępnych szczególnie bywalcom dyskotek. Zamieniając Noc Świętojańską w rozumieniu tradycyjnym i historycznym w rodzaj dyskoteki na wolnym powietrzu wykreowała idealny finał festiwalu. W jej przedstawieniu była i wspólna słowiańska tradycja, i wspólne dzisiejsze jej konotacje. A wszystko przy pulsujących światłach i muzyce co mogło wprowadzać nawet w trans eksplorując marzenia. Czego można żądać więcej!

Trochę z innego świata była „Kateryna" na motywach Szewczenki, w reżyserii Bogdana Rewkewycza, z Teatru Narodowego im. Marii Zańkowieckiej ze Lwowa. Rzecz sceniczna o miłości, szczęściu i uwikłaniach w historię. Opowiedziana przepięknie słowem, tańcem, ruchem scenicznym i śpiewem przez sześć młodych aktorek. A jednocześnie urodą światła i muzyką. Rewkewycz w baśniowym świecie, którego miejsca i przestrzeni czasowej określić nie sposób sytuuje zakorzenione w kulturze słowiańskiego wschodu rusałki opowiadające i śpiewające o dziewczynie imieniem Kateryna zakochanej w chłopaku imieniem Iwan. Samo to drugie imię wywołuje w widzach współcześnie związane z Ukrainą jednoznaczne konotacje, które nabierają silnych rumieńców kiedy Kateryna pojawia się na scenie z zawiniątkiem, w którym ma znajdować się dziecko. Dziecko narodowości pośredniej, z przyszłością z tego powodu tym bardziej może powikłaną. Rewkewycz dotyka i odsłania bardzo trudny i bolesny problem, robi to niezwykle subtelnie i poetycko. Przez co poetyckość samego Szewczenki nie wybrzmiewa dosłowną publicystyką i komentarzem, lecz staje się skrótowym poetyckim symbolem. A samo przedstawienie rodzajem mitu o rodowodzie z ukraińskiej kultury.

Tylko Czesi najlepiej umieją grać Havla. Dowiódł tego znakomity spektakl na dwóch aktorów, jednoaktówka „Audiencja", z Teatru Petra Bezruča z Ostrawy. Na scenie obskurny stolik z kuflami, dwa krzesła, skrzynka piwa, obleśne metalowe wiadra na kapsle i niedopite zlewki piwne, szafa kryjąca - coś, z boku sztandar z napisem „Chwała Komunistycznej Partii Czechosłowacji" - i dwóch aktorów, fenomenalnych. Już wiemy, co będzie, o czym będzie, jak będzie. Groteskowo, śmiesznie, absurdalnie. Ale i groźnie, skoro ten absurd, to była prawda, szczera prawda. Obraz ludzkich zależności w świecie stłamszonym, cenzurą, inwigilacją, zastraszeniem. Na przykładzie spotkania z kimś, kto ma władzę, kogoś, kto czegoś od niego potrzebuje. Na przykładzie mikrospołeczności w browarze. Zastrachanej, zmanipulowanej, cięgiem chlejącej piwo. Które dla kogoś, kto to przedstawienie ogląda chwilowo może stracić smak. Rewelacyjnie zagrali Norbert Lichý i Vaněk Jiří Müller. Pierwszy, postać prymitywnie rubaszną, drugi wycofanego intelektualistę. Aktorski koncert!

Miłośnicy legendy Piaff mogli podziwiać Czeszkę, Hanę Fialovą w recitalu „Edith Piaf Sings". Trudny, psychologiczny spektakl „Niebezpieczna metoda", oparty na życiorysach słynnych psychoterapeutów Freuda i Junga, w reżyserii Vojtecha Stepanka, przywiózł Teatr Morawsko - Śląski z Ostrawy. Widowiska plenerowego „W cieniu korony, czyli rzecz o Witoldzie Wielkim", które nad rzeką Wisłok rewelacyjnie umiało wykreować przestrzenie pełne magii dotąd tam nieznanej, prezentując litewski punkt widzenia na naszą wspólną historię - w reżyserii Vytautasa Mikalauskasa, dostarczył Teatr Królewski z Trok. Były też liczne wystawy, koncerty, dyskusje literackie, przedstawienia dla dzieci.

1. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Trans/Misje w Rzeszowie okazał się zjawiskiem kulturowym o bezprecedensowym znaczeniu i wymiarze z dobrą perspektywą na dalsze lata. Sześć dużych miast z krajów południowo - wschodniego kulturowego pogranicza Rzeszów, Koszyce, Ostrawa, Debreczyn, Lwów i Troki zaprezentowało 40 wydarzeń artystycznych stanowiących wypadkową kondycji środowisk twórczych. Oryginalnych, na poziomie wysokim i współcześnie często usytuowanych we wspólnej historii.

Peter Himicz, dyrektor Narodnego Statnego Divadlo w Koszycach w przyszłym roku zaprasza w swoje strony. 2.Międzynarodowy Festiwal Sztuk TransMisje odbędzie się Koszycach na przełomie września. - Będą już studenci, poszerzy się środowisko odbiorców - mówi. - Postawimy obok spektakli, koncertów, wystaw, na wymianę myśli. Na temat kondycji kultury, szczególnie teatru.

 

Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Rzeszów
3 września 2018

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...