Helena i jej koleżanki

"Piękna Helena i inne" - reż: Maciej Wojtyszko - Opera Śląska w Bytomiu

W finale nowego przedstawienia Opery Śląskiej, nad sceną pojawia się napis, z postulatem realizatorów: życie powinno jednak przypominać operetkę. Co do meritum - nie muszą się martwić.

Dziś w Polsce operetkowe sytuacje zdarzają się częściej chyba niż na teatralnej scenie. Operetkowe w powszechnym rozumieniu, czyli kompletnie nielogiczne i naiwne. Taki schemat krzywdzi operetkę, która jest umową z widzem (na tę naiwność właśnie), ale wciąż pokutuje. I skazuje wiele pięknej muzyki na lekceważenie! 

Maciej Wojtyszko, inscenizator widowiska Piękna Helena i inne, postanowił wykorzystać obiegowy sąd i poigrać z konwencją, a zespół Opery Śląskiej sprostał zadaniu. Dystans do materii libretta jest oczywisty, sytuacje zaskakujące, a wykonawcy, choć nie odpuszczają staranności w partiach wokalnych, przy okazji dobrze się bawią.

Przedstawienie ma sensowny scenariusz, choć niewiele wspólnego z pierwowzorem, czyli Piękną Heleną Jakuba Offenbacha. Wojtyszko, we współpracy z Henrykiem Konwińskim, umieścił akcję w teatrze, w którym najwyraźniej odbywają się próby rozmaitych oper i operetek. To czyni naturalnym spotkanie Parysa z Aidą, arię Królowej Nocy, śpiewaną przez Primadonnę, czy troskliwe zmartwienie Rudolfa twa rączka taka zimna, wcale nie kierowane do Mimi. Cytaty, choćby z Eugeniusza Oniegina czy Wiktorii i jej huzara (Parys do Heleny: Myszko, to była cudna noc) podwajają komediowy dystans. Motywów spoza Offenbacha jest zresztą multum.

Zabawa z konwencją obejmuje cały operetkowy sztafaż, w tym scenografię, zdecydowanie odległą od minimalizmu. W Pięknej Helenie wszystkiego jest świadomie za dużo. Paweł Dobrzycki wpakował na scenę chyba pół teatralnego magazynu, z przewracającymi się kolumnami na czele. A na tablicy świetlnej co jakiś czas wyświetla się informacja: w tym momencie mamy wolne miejsce na reklamę biura podróży (na scenie król Menelaus wyprawia się na Kretę).

Ale tak naprawdę siłą spektaklu są wykonawcy. 

Śpiewacy (obsada z 13 lutego) w porozumieniu z orkiestrą pod dyrekcją Tadeusza Serafina, rozbijają przyzwyczajenia melomanów. Aleksandra Stokłosa arię ze śmiechem zamienia na arię ze szlochem, Sabina Olbrich-Szafraniec domalowuje Helenie rysy sekutnicy, a Joanna Kściuczyk-Jędrusik nie zostawia suchej nitki na Primadonnie. Solistki wykorzystują swoje walory głosowe, tworząc jednocześnie wyraziste postacie. Panowie także - Patrycy Hauke (Parys), Hubert Miśka (Menelaus), Włodzimierz Skalski (Kalchas) nie boją się aktorskiej szarży, choć nie przekraczają umownej jej granicy.

Nowy spektakl Opery Śląskiej spodoba się tym, którzy lubią grę z własnymi teatralnymi przyzwyczajeniami. Jeśli ktoś nie lubi natomiast majstrowania przy klasyce, może poczuć się zawiedziony, co było zresztą widać na premierze.

Henryka Wach-Malicka
Polska Dziennik Zachodni
15 lutego 2010

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

(Prawie) ostatnie święta
Grzegorz Eckert
Sztuka jest adaptacją powieści norwes...