Hipisi atakują!

"Hair" - reż: Konrad Imiela - Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu

We wrocławskim Capitolu możemy obejrzeć klasykę musicalu - "Hair" w reżyserii samego Konrada Imieli. Sławna historia hipisów walczących o wolność i pokój.

„Hair” to opowieść o młodych ludziach, zagubionych w dorosłym świecie. Sprzeciwiają się polityce, wojnie, monogamii, a najbardziej dojrzewaniu i odpowiedzialności. Cieszą się chwilą. Trudno oprzeć się wrażeniu, że buntują się dla samej idei, nie do końca rozumiejąc co dla nich samych jest ważne. Chcą po prosu być inni niż wszyscy w koło, a wpadają w kolejną pułapkę. 

Głównym bohaterem jest Claude Bukowski, pochodzący z Manczesteru hipis z długimi włosami. (W tej roli student Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej- Adrian Kąca.) Dni mijają mu na paleniu trawki (i nie tylko) ze znajomymi. Jego beztroskie życie zmienia się, gdy otrzymuje wezwanie do wojska. Przyjaciele próbują mu pomóc, ale tak naprawdę są zbyt zajęci własnym sprawami, żeby potraktować problem Claude poważnie. W konsekwencji młody człowiek zostaje z tym zupełnie sam i musi ponieść odpowiedzialność za własną decyzję.

Imiela wypuścił swoich aktorów ze sceny. Hipisi zaatakowali publiczność. Już przed spektaklem aktorzy zagadywali widownie, witali się ze wszystkimi, a w trakcie biegali po sali, siadali na miejscu dla widza i wchodzili oraz zjeżdżali po drabinie na balkon. Scenografia budziła wrażenie jakbyśmy byli wśród aktorów, a nie jakby widowni nie było. Dodatkowo mogliśmy podziwiać popisy latających aktorów w połączeniu z akrobatyką. Były także sceny z dodatkowymi kostiumami, a nawet z ich całkowitym brakiem (już rozumiem dlaczego spektakl jest dla widzów pełnoletnich). Ogrom bodźców, ale czy nie jest to przerost formy nad treścią?

Muzyka ratuje całość. Mnie zachwyciły dwa wokale damskie: Justyny Antoniak (Sheila) i Emose Uhunmwangho (Dionne). Choć trzeba przyznać, że wszyscy aktorzy świetnie śpiewają. W końcu jesteśmy w teatrze muzycznym i tego powinniśmy się spodziewać.

Minusem spektaklu jest czas trwania: 160 minut to moim zdaniem za długo. Poza Claude poznajemy: Bergera, Sheile, Jeannie, Crissy, Woofa i wielu, wielu innych. Dla mnie to było za dużo, nie udało mi się zaprzyjaźnić z żadnym z nich. Mimo, że wykonania piosenek były świetne to fabuła nie pozwalała się zżyć z żadnym z bohaterów na tyle, żeby śledzić jego poczynania z wypiekami na twarzy i całość się trochę rozmywała.

„Hair” jest wciąż tak popularnym przedstawieniem nie tylko ze względu na walory artystyczne, ale przede wszystkim na tematy jakie porusza- ważnie, często wciąż tabu w naszym społeczeństwie: homoseksualizm, rasizm, wojna, przedmiotowe traktowanie człowieka, narkotyki, wolna miłość oraz niezrozumienie ze strony najbliższych.

Mnie spektakl nie zachwycił. Byłby o wiele lepszy, gdyby był krótszy. Nie można odmówić talentu aktorom, tancerzom i muzykom, ale scenariusz jest za bardzo rozwleczony. Widz się po prostu może nudzić. Polecam osobą, które mają dużo wolnego czasu i bardzo lubią klasykę musicalu.

Agata Matkowska
Dziennik Teatralny
4 listopada 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia