Hipnotyzer w teatrze

"Sprawa Gorgonowej" - reż. Wiktor Rubin - Narodowy Stary Teatr w Krakowie

Zabiła czy nie zabiła? Winna czy nie? Krakowski hipnoterapeuta JERZY KORZEWSKI gra w sztuce Jolanty Janiczak i Wiktora Rubina. Próbuje pomóc rozwiązać zagadkę słynnego morderstwa, o które została oskarżona piękna guwernantka Rita Gorgonowa. Pisze Monika Jagiełło w Dzienniku Polskim.

 

Jerzy Korzewski jest specjalistą psychologiem klinicznym, doktorem nauk humanistycznych w zakresie psychologii, psychoterapeutą i hipnoterapeuta. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i towarzystwa Hipnozy Terapeutycznej i Badań Nad Hipnozą. Jest współautorem książki Ewy Woydyłło: "Dobra pamięć". Praktykuje w Krakowie.

Chciał być pilotem wojskowym. Został inżynierem lotnictwa. Miał też drugą pasję. Hipnoza interesowała go właściwie od dziecka. Dzięki rozwijaniu inżynierskiej wiedzy, zagadnień umysłu i duszy ludzkiej został zaproszony do projektu badawczego na AGH, gdzie zajmował się infradźwiękami - falami dźwiękowymi o tak niskich rejestrach, że niesłyszalnych dla ludzkiego ucha.

Dziś Jerzy Korzewski jest psychologiem i hipnoterapeuta. Niedawno jego wiedza znalazła zastosowanie w teatrze. Możemy go zobaczyć na scenie w "Sprawie Gorgonowej" Jolanty Janiczak i Wiktora Rubina na scenie Starego Teatru.

- Otrzymałem e-mail, który mnie zaciekawił. Czułem, że chcą na niego odpowiedzieć. Odbyłem spotkanie z całym zespołem. Rozmowa dotyczyła hipnozy jako zjawiska i możliwości wykorzystania jej w sztuce - opowiada. Czy znał historię tajemniczej Rity Gorgonowej, oskarżonej o morderstwo córki kochanka?

Przypomina sobie, że w dzieciństwie oglądał film Janusza Majewskiego "Sprawa Gorgonowej" z Ewą Dałkowską. Szczegółów przedwojennego procesu nie pamiętał. Jego pomoc nie na tym zresztą miała polegać.- Zapytano mnie, czy byłoby możliwe wprowadzenie w stan hipnozy odtwórczyń głównych ról - Rity i Lusi - tak aby mogły mówić "z poziomu świadomości" postaci, które odgrywają - wyjaśnia Korzewski. Propozycja wyszła od grona aktorskiego. Uznał, że to jest możliwie, ale wymaga dokładnego sprawdzenia, na ile tego typu odtworzenie może być niebezpieczne dla artystów?

Pierwsze próby odbywały się w jego gabinecie. Podczas sesji bez świadków Korzewski sprawdzał, czy wątki osobiste z życia aktorek nie mieszają się z doświadczeniami bohaterek, w których role miały się wcielać. I czy w ogóle będą w stanie poddać się hipnozie.

Wiele osób rozumie ją mylnie jako odcięcie świadomości od świata. Czy o taki efekt chodziło?

- Przed stu laty tylko takie stany określano jako hipnozą ido dziś wiele osób myśli, że na tym ona polega. Ale od dawna rozróżnia sią różne stany hipnotyczne. To kontinuum - od lekkiej hipnozy, poprzez średnią, aż do stanów głąbokich. Zjawiska związane z hipnozą są czymś naturalnym w życiu człowieka, a jako przykład można podać chwile przed zaśniąciem i tuż po przebudzeniu - tłumaczy Jerzy Korzewski.

Dość spontanicznie okazało się, że Marta Ścisłowicz zaczęła "wchodzić" w postać Gorgonowej, w którą wciela się w spektaklu. Po seansach Korzewski miał pewien obraz Gorgonowej.

Podczas hipnozy aktorka Marta Ścisłowicz w sposób szokujący dla samej siebie niejako przywoływała wspomnienia Rity. Wyglądało to tak, jakby Gorgonowa sama nie mogła patrzeć na to, co zrobiła tamtej zimowej nocy

- Nie znaczy to, że bez żadnych wątpliwości należy go uznać za prawdziwy - zastrzega.

Jak wyjaśnia hipnoterapeuta, aktorka wchodziła we wczesnodziecięcy okres życia Rity i opisywała relację ze swoją matką. Te doświadczenia były dla niej obciążające psychicznie. Pojawiały się też treści z sierocińca i o opuszczeniu wyspy Zlarin, skąd miała pochodzić.

Mówi, że aktorka obserwowała Gorgonowa jako siebie, ale z boku. To spontaniczny kontakt z tym, co mogło być doświadczeniem Rity.

Stojąc nieruchomo pod ścianą, widziała to, co Gorgonowa mogła była zrobić Lusi.

Czy to oznacza, że hipnotyczne sesje, przeprowadzane na potrzeby spektaklu, przesądzają o winie Chorwatki? Podczas hipnozy aktorka opisywała sceny, które mogły mieć wtedy miejsce w nocy z 30 na 31 grudnia 1931r. Wskazywały, że to Gorgonowa zabiła Lusię. To jednak wnioski z seansu hipnotycznego, a nie fakty.

- Marta w sposób szokujący dla siebie przywoływała wspomnienia Rity. Jakby Gorgonowa sama nie mogła patrzeć na to, co zrobiła - stara się wytłumaczyć Korzewski.

Terapeuta opowiada też, że jego dotychczasowe doświadczenia w pracy z ludźmi wchodzącymi w różne stany świadomości sprawiają, że zachowania aktorki podczas sesji ocenia jako prawdziwe.

- Dla mnie to jej autentyczne doświadczenie. Kieruje sią obrazami, które przychodzą jej do głowy na tej podstawie, z nieświadomości czy podświadomości - opisuje.

Na razie w hipnozę na scenie wprawiana jest tylko Marta Ścisłowicz. Jaśmina Polak, odtwórczyni roli Lusi, również odbywała sesje z Korzewskim. Miała inne zadanie: odtworzyć w sobie doświadczenie ofiary. Być może też będzie poddana hipnozie na scenie podczas kolejnych spektakli.

Korzewski zdziwił się, gdy pojawił się pomysł włączenia go w spektakl na scenie. Spodziewał się, że będzie konsultantem, a tymczasem spędza na scenie około 20 minut.

Tyle trwa poddawanie hipnozie Ścisłowicz na oczach widzów. Korzewski pojawia się niespodziewanie. Za każdym razem nieco inny jest sposób wprowadzenia aktorki w hipnozę. Nie można z góry założyć, jak seans przebiegnie i co powie. W premierowym spektaklu nie wszystko poszło tak, jak zakładali. Hipnoza była, ale treści, jakie towarzyszyły Ścisłowicz na scenie w jej trakcie, były może "mniej wymowne".

- Myśli pochodziły raczej z czasu "po dokonaniu czynu". Jeśli w ogóle sią go dopuściła. Nie miała kontaktu ze wspomnieniami z tamtej nocy - mówi.

Korzewski zaznacza, że jego praca z aktorami nie ma w sobie nic z seansów spirytystycznych. Przypomina też, że w terapii stosuje się takie metody, jak psychodrama, w której wchodzi się w świadomość różnych osób, także zmarłych bliskich krewnych, co miewa cenny wpływ terapeutyczny.

Czy nie bał się jednak, że to, co się stanie na scenie zbliży się do scenicznej hipnozy, wykonywanej podczas rozrywkowych przedstawień? Że zabieg straci znamiona autentyczności?

- Hipnoza na spektaklu nie jest formą terapeutyczną. Wprowadzono parą elementów "scenicznych " żeby nie tworzyć zbyt wielu niejasności. Trudne było natomiast to, jak na scenie uchwycić autentyzm, przy takim nagromadzeniu spotkań, spektakli. Marta mogła stracić łączność z tamtymi emocjami. Na razie wszystko idzie dobrze. Zdanie na temat winy łub niewinności Gorgonowej zostawiamy widzom - puentuje Jerzy Korzewski

Monika Jagiełło
Dziennik Polski
4 kwietnia 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia