Historia Bylejaka scenariuszem filmu

„Cud biednych ludzi" - reż. Zbigniew Lesień - Teatr Telewizji Polskiej

Cud biednych ludzi to sztuka autorstwa Mariana Hemara – dzieło, które przeszło długą drogę zanim trafiło na deski polskiego teatru. Premierę miała mieć w październiku 1939 roku, ale przełożoną ją przez II wojnę światową. Hemar przeniósł się za granicę, gdzie tam wystawiał swoją sztukę (w Irlandii, Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii). Również po wojnie miał problemy ze względu cenzuralnych. Dopiero w 1960 roku, ponad 20 lat później doczekał się polskiej premiery. 60 lat później, jego sztuka została zaprezentowana w Teatrze Telewizji Polskiej.

Bohaterem jest młody mężczyzna z bardzo wymownym nazwiskiem – Józef Bylejak. Jest bardzo ubogi, prostolinijny, niewykształcony, ale głęboko religijny. Całe jego życie kręci się wokół żony Teresy, która od wielu miesięcy jest sparaliżowana. Beznadziejną sytuację ratuje rzekomy cud – Józef wraca do domu z perłami, twierdząc że sam pomnik świętej Teresy mu wręczył. Małżonka cudownie staje o własnych nogach po usłyszeniu wielkiej nowiny. Sytuacją zainteresowały się lokalne władze wątpiące w wersję opowiedzianą przez protagonistę – oskarżają go o kradzież własności kościoła. Bohater stoi twardo w swoim przekonaniu, do czasu, aż ksiądz zdradza mu, że perły z pomnika świętej Teresy są fałszywe – dawno temu sprzedał je i zastąpił tanią repliką.

Cud, który stał się początkiem tragedii

W tytule swojej recenzji przytoczyłem cytat z Cudu biednych ludzi, bo stanowi ciekawe podsumowanie sztuki. Historia jest niby „byle jaka". Obserwujemy desperacką próbę walki młodego mężczyzny i jego rodziny – ludzi bardzo maluczkich, prostych - którzy odkrywają, że ich starania nie miały żadnego sensu. Cud biednych ludzi pokazuje nam spiralę cudów i tragedii, które wzajemnie się przeplatają. Prowadzi to do dialogu nad sensem cudu. Czy cud w ogóle się zdarzył i co powinniśmy nazywać cudem? Czy pomnik świętej Teresy wręczył komuś „byle jakiemu" perły? Czy fakt, że Józef był gotów skłamać i przyznać się do kradzieży, byleby ochronić dobre imię świętej Teresy? A może cudem jest, że żona wróciła chwilowo do zdrowia wiedziona złudną nadzieją?

Interesujące w sztuce Hemara jest to, jak pobożność jest pokazywana zarówno jako cnota, jak i coś żałosnego. Z jednej strony bohaterowie kierują się wyższymi celami, mają przeświadczenie wielkiego, boskiego planu, ale odkrywają że nic tak naprawdę nie miało żadnego sensu. Ten dyskurs nadaje historii pewien wymiar mesjanizmu – Józef stara się ratować swoją rodzinę, staje przeciwko władzy, a potem poświęca siebie, aby ratować dobre imię świętej Teresy. Mamy nawet wątek zdrady (sąsiadka donosząca policji), w którym bohaterowie przytaczają Judasza. Historia pełna jest dwuznaczności moralnych – czy ważniejsza powinna być żona Teresa, czy święta Teresa? Czy władze powinny przyjąć wersję Józefa i jak by to mogło rokować się na przyszłość? Sztuka pokazuje, jak bardzo płynna, trudna to zaszufladkowania jest wiara i pojęcie cudu. Jest pełna sprzeczności, paradoksów, co jest niedopuszczalne w świecie rządzącym racjonalizmem. Władza oparta jest na rozsądku, faktach, logice, bo tylko tak można utrzymać porządek – ustępstwa prowadzić mogą do chaosu.

Błądząc między snopami światła

Zbigniew Lesień, reżyser i scenarzysta sztuki sięga po bardzo proste środki. Cud biednych ludzi pod względem formalnym prezentuje się skromnie. Cała 80 minutowa sztuka składa się wyłącznie z 5 lokacji. Twórcy nie zniekształcają rzeczywistości, nie sięgają po liczne, wyszukane środki stylistyczne. Wszystkie pomieszczenia (autorstwa Tomasza Bartczaka) i kostiumy (Teresy Piwońskiej) prezentują się bardzo zwyczajnie. Ciekawą rolę jednak pełni światło (Albert Białek, Rafał Litwiniuk, Sebastian Szczeszek). Najważniejsze sceny pogrążone są w półmroku, w których przebijają się pojedyncze snopy światła. Za pierwszym razem, widzimy to w chwili jak Teresa staje na nogi – ludzie wokół są poruszeni, bo promień światła skierowany na kobietę sugeruje ingerencję boską. W finale, w procesie sądowym ksiądz zauważa blask skierowany na krzyż – przez moment łudzi się że to znak od Boga, po czym odkrywa że to tylko światło niezgaszonej latarki.

Reżyser, podobnie jak autor sztuki wodzą nas za nos. Pokazują równie dużo argumentów przemawiających zza i przeciw, tak że ostatecznie sami nie potrafimy osądzić bohaterów. Podobnie jak oni jesteśmy skonsternowani. Bardzo dobrze to też oddają aktorzy – odtwórca Józefa (Rafał Fudalej) i jego rodziny (Małgorzata Rożniatowska, Anna) są bardziej histeryczni, podczas gdy przedstawiciele władzy stonowani (Zdzisław Wardejn, Jerzy Zelnik). Najciekawiej prezentuje się odtwórca księdza (Zbigniew Waleryś), który łączy oba te bieguny, jest skonfliktowany wewnętrznie. Żałuję, że więcej czasu nie poświęcono postaci Teresy (Klaudia Kleina), która ledwie posiada linie dialogowe i pełni bardzo mechaniczną funkcję.

Podsumowanie

Cud biednych ludzi jest małą, skromną sztuką, ale opowiadającą o wielkich zagadnieniach trapiących ludzi od bardzo dawna. Jest to także ważny dorobek kulturowy z którym warto się zapoznać. Sztuka w wykonaniu Zbigniewa Lesienia dostępna za darmo na stronie Vod.tvp.pl.

Michał Nadolle
Dziennik Teatralny Poznań
27 października 2020
Portrety
Zbigniew Lesień

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia