Historia fantazją inkrustowana

"Przetrwam. Opowieść Pani Durabo" - reż. Agnieszka Niezgoda - Teatr Baj Pomorski

Agnieszka Niezgoda uznała, że po trzydziestu latach pracy na scenie Baja Pomorskiego czas już przemówić do widzów własnymi słowami. Jako torunianka z dziada pradziada wybrała temat swemu sercu najbliższy. Postanowiła opowiedzieć najmłodszym widzom historię miasta. Ale nie tak, jak na szkolnej lekcji, lecz poprzez legendy. Jedne bardziej, inne mniej znane, a jeszcze inne - podejrzewam - zrodzone w jej wyobraźni. Zawsze jednak związane ze znaczącymi ludźmi, zdarzeniami czy miejscami leciwego grodu.

Akcja owego artystycznego zdarzenia to wędrówka przez czas liczącej sobie 800 lat Pani Durabo, uosabiającej pamięć miasta. Narracja jest bardzo poetycka, chwilami humorystyczna, a dialog z publicznością wartki. Jak na aktorkę lalkarkę przystało wykorzystała ona także rozliczne przedmioty, nadała im metaforyczne lub symboliczne często znaczenie. I to budzi największe zainteresowanie u najmłodszej publiczności. Każdy z maluchów chce wyłowić z trzynastowiecznej Wisły plastikowe ziarenka piasku, nawiązujące do przemijania czasu, lub puścić na falach miniaturowy stateczek-zabawkę. Przerażenie natomiast wzbudza bochen wsuwany pod ostrze maszynki do chleba. Scena ilustruje opowieść o zgilotynowaniu przed laty na staromiejskim runku burmistrza. Dorośli są później tym "krwawym" razowcem częstowani!

Ale główny element scenografii stanowi tu wielka budowla - obrotowa, skonstruowana na podstawie kwadratu. Każda jej strona wiąże się z inną historią. Jedna opowiada np. o narodzinach Mikołaja Kopernika. Późniejszego astronoma poznajemy jako płaczącego głosem aktorki bobasa z widocznymi atrybutami płci chłopięcej, prezentowanego w zwojach białej pieluszki. Od innej strony obiekt przedstawia Kościół św. Jana z witrażami "usztrykowanymi" przez przyjaciółkę artystki, mającą swą galerię nieopodal teatru.

Sporo tu i akcentów bardzo osobistych, osnutych np. wokół autentycznego szyldu kancelarii adwokackiej dziadka Agnieszki Niezgody. Na widowni usadowiona zostaje lalka z długimi blond warkoczami - "replika" aktorki, która wraz z dziećmi odbiera spektakl. Lalek zresztą jest tu bardzo dużo. Prawdziwych. Bardzo nawet starych. Jedną spośród nich autorka spektaklu znalazła na toruńskiej ulicy. Niestety bez głowy. Dopasowała jej inną, odświeżyła strój i wcieliła do przedstawienia. O dziwo, podczas jednego z widowisk plenerowych ktoś z publiczności rozpoznał w niej własną zabawkę sprzed lat. I tak historia tej lalki weszła do spektaklu. Nie brakuje też maleńkich postaci rycerzy zakonu krzyżackiego. Sterowane dłońmi wdrapują się one na manierycznie rozdarty pień z dawnego ogrodu pani Agnieszki, symbolizujący tu dąb, który służył dawniej Krzyżakom za wieżę obserwacyjną.

Na scenie jest mnóstwo ciekawych przedmiotów wykorzystywanych do przezabawnego ilustrowania przeszłości, jak np. autentyczna katarynka, z której melodia przy pomocy korbki wydobywana jest z paska podziurawionego papieru. Dzięki takiej formie dzieci nie nudzą się na tej szczególnej, artystycznej "lekcji", a chłoną i z łatwością zapamiętują historię swego miasta.

Spektakl ma formułę otwartą. Życie dopisuje do niego coraz nowsze sceny, jak np. ze wspomnianą lalką, inne z kolei usuwa w cień. Za każdym razem jest inny. W dużym stopniu zależy od miejsca prezentacji, reakcji publiczności, nastroju wykonawczyni. Osobliwa to i oryginalna forma teatru dla najmłodszych. Oscylująca między dziecięcą zabawą, performancem, instalacją. Ale tak naprawdę to nie ma dla niej szufladki. A i przedmioty służące do animacji zaszufladkować się nie dają...

Anita Nowak
teatrdlawas.pl
14 marca 2016

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia