Historia jednej fotografii

„Czerwony Kapturek" – reż. Cezary Żołyński – Lubuski Teatr w Zielonej Górze

Jaki jest przepis na dobrą, teatralną bajkę? Czy w ogóle istnieje jakiś uniwersalny zestaw, który to gwarantuje? Teoretycznie przecież wszystko już było, ale jednak pewne historie, choćby opowiadane kolejny raz, przedstawiane są nowemu odbiorcy. Czy trzeba go czymś zaskoczyć? A może wcale nie i, nawet jeśli sięgniemy po inny anturaż, to jednak klasyka broni się sama?

Zaglądając do fotograficznego atelier, w którym zaczyna się akcja najnowszego spektaklu Lubuskiego Teatru, czyli „Czerwonego kapturka" w reżyserii Cezarego Żołyńskiego, możemy zostać wciągnięci w grę, w której być może poznamy odpowiedzi na te pytania.

Scena przyozdobiona jest dwiema makietami (scenografia: Iza Toroniewicz), na których, w nieodzownym dla studia foto kolorze sepii, znajdują się stare fotografie zawieszone na równie starych ścianach. Dodatkowo w klimat wprowadza nas Fotografka (jak zawsze fenomenalna, także w roli Mamy, Tatiana Kołodziejska), od początku nawiązując świetny kontakt z dziecięcą publicznością. Jej strój - czarny garnitur z łatami na łokciach, biała koszula, a do tego melonik (kostiumy: Iza Toroniewicz) - kojarzy się trochę z dystyngowanym klaunem, trochę z przebrzmiałą epoką. Tą, w której aparaty to były ogromne pudła. Jeden z takich zabytków znajduje się i tu, a przed jego obiektywem pozują trzy pozostałe postaci, w niemal identycznych, jak ten właścicielki atelier, ubiorach.

Ach, te fotografie! Czasem wystarczy rzut oka na jedną z nich i już pojawia się cała historia. Ileż to razy przeglądamy całą rodziną taki zbiór wspomnień i od jednego kadru zaczyna się cała opowieść. Tutaj również zdjęcie (wyświetlane na horyzoncie multimedia autorstwa Łukasza Bernasa) dziewczynki w gustownym, czerwonym kapturku przywołuje opowieść. Za jego sprawą przenosimy się w świat bajki taki, jakim zapamiętała go opowiadająca osoba. Być może będzie on dla nas zaskoczeniem.

We wspomnianym świecie Czerwonego Kapturka (uroczą lalkę, kojarzącą się nieco z Pipi Pończoszanką i Małą Mi jednocześnie, animuje Małgorzata Polak) nie brakuje i kolorów i pięknych przestrzeni (tu niebanalną rolę odgrywa precyzyjnie skonstruowana scenografia), które „łapią oko", często także je do widza puszczając. Mogą one zachwycić tak małych, jak i dużych widzów. Babcia (fantastycznie komiksowa Marta Frąckowiak) w różowym czepku, czy Mama (Tatiana Kołodziejska) z turkusowymi włosami są cudnie archetypowymi, bajkowymi osobowościami. Ich kostiumy sprawiają, że wyglądają jak rzeczywistych rozmiarów lale. Ponadto wplecione w narrację piosenki (kompozytor: Mariusz Smoliński) wykonywane czy to przez główną bohaterkę, czy też przez Gajowego (tę ubraną w charakterystyczny, zielony mundur lalkę animuje z humorem i wyczuciem Wojciech Romańczyk) sympatycznie dopowiadają historię, nadając jej lekkości. Przywodzi to na myśl takie spektakle Lubuskiego Teatru jak „Niebieski piesek" (reż. Robert Czechowski) czy „Drakula" (reż. Michał Wnuk), które już dawno stały się uwielbianymi przez najmłodszych klasykami.

Starsza część publiczności znajdzie tu także coś dla siebie. W kabaretowym sznycie nie braknie gagów, które ją rozbawią, czy skojarzeń, które przemówią tylko do dorosłych właśnie. Trochę jak w „Shreku" (reż. Andrew Adamson, Vicky Jenson, 2001), gdzie jedno zdanie ma inne znaczenie dla małych, inne dla dużych. Nie dziwi więc wcale, że z chwilą, gdy na scenę wkracza wyglądający jak przeciętny przedstawiciel subkultury z lat 80. Wilk (kapitalna kreacja Aleksandra Stasiewicza), w głowie niektórych może rozbrzmiewać wers „Skóry" zespołu Aya RL: „Ten w skórze to drań!".

Czy „Marsz Imperialny" (autor: John Williams) może odegrać jakąś rolę w historii o Czerwonym Kapturku? Czy w tej bajce Wilk faktycznie kogoś zje? Kim są pojawiające się na drodze głównej bohaterki zwariowane, kolorowe postaci, które przypominają te z „Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla?

Jak się tego dowiedzieć? Wystarczy zajrzeć do niezwykłego, fotograficznego atelier, zabierając swoje (choćby tylko to wewnętrzne) dziecko do Lubuskiego Teatru na spektakl „Czerwony Kapturek" w reżyserii Cezarego Żołyńskiego.

 

Agata Kostrzewska
Dziennik Teatralny Zielona Góra
7 czerwca 2025

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia