Historia lubi się powtarzać

„Stworzenia sceniczne"- reż. Robert Czechowski - Lubuski Teatr w Zielonej Górze

Artyści nigdy nie mieli łatwo, prawda? W zależności od czasów, w których przyszło żyć człowiekowi, twórca musiał zmagać się z różnymi przeciwnościami losu. Ten niejednokrotnie udowodnił, że potrafi być przewrotny. Czy aktorki to na tyle silne „stworzenia", aby zmierzyć się z bolesnym ciosem wymierzonym przez wcześniej wspomniany los?

O problemach, które miały miejsce w dawnych czasach, na deskach teatru zdecydował się opowiedzieć reżyser Robert Czechowski w spektaklu „Stworzenia Sceniczne", wystawionym na deskach Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze.

Już od pierwszych chwil sztuki widz został wprowadzony w klimat grozy. Ogromne znaczenie miały tutaj światła, za które odpowiedzialny był Piotr Pawlik. Lekko przygaszone, ciepłe światło nadawało mroczny nastrój. Od razu na myśl przyszła mi sztuka „Gusła" w reżyserii Grzegorza Brala, który również został wystawiony w LT . Punktem łączącym oba spektakle był właśnie ten nastrój tajemnicy, wszechogarniająca ciemność, tylko z delikatnym blaskiem światła. Niezwykłe wrażenie zrobiły także kostiumy, zaprojektowane przez Elżbietę Terlikowską. Szerokie, ozdobne suknie charakterystyczne dla XVII-wiecznej Anglii zdecydowanie przykuwały uwagę. W „Gusłach" było podobnie – kostiumy (autorstwa Adama Łuckiego) również zostały wymyślone tak, że ich wygląd na długo zapadał w pamięć.

Przestrzeń sceniczna została zagospodarowana tak, aby z tyłu, z jednej i drugiej strony znajdowały się swego rodzaju garderoby. Na środku stał podest, który był sceną. Mieliśmy do czynienia z teatrem w teatrze.

„Stworzenia sceniczne" to emocjonujący spektakl poruszający problematykę przemian zachodzących w murach teatru. Monopol mężczyzn w zakresie gry aktorskiej został obalony. W teatralną przestrzeń zostały zaproszone również kobiety. Był to spektakl uderzający w najbardziej wrażliwe miejsca. Ukazywał on nie tylko ewolucję, która się dokonała. To obraz ludzkiego nieszczęścia. Pragnienie poklasku i sławy przysłoniły oczy Nell Gwyn (fenomenalna Joanna Koc), która rywalizując między innymi z Panią Marshall (fantastyczna w swej roli Anna Haba) zatraciła się bez reszty. Wartości, które były przez nią cenione przestały mieć znaczenie. Pilna uczennica Pani Betterton (wspaniała Elżbieta Donimirska) przeszła gwałtowną przemianę.

Z prostej dziewczyny z ubogiego domu stała się istną gwiazdą estrady. Postać ta na samym początku przypominała mi kobietę z obrazu Gierymskiego „Żydówka z pomarańczami", ze względu na fakt, że owoc ten stał się motywem podczas początkowej rozmowy dziewczyny z Panią Marshall. Stanowiło to swoisty drogowskaz do rozpoczęcia podróży, tak bardzo znamiennej w skutkach dla wszystkich kobiet w tej sztuce. Biorąc udział w tej wędrówce, wizja biednej dziewczyny sprzedającej owoce zacierała się. Coraz wyraźniej mogłam ujrzeć słynne „Panny dworskie" Velazqueza, jednakże bardziej upadłe, zdemoralizowane. Turpizm wręcz wylewał się ze sceny tych pogrążonych w mroku istot.

Spektakl przedstawiał teatr niczym pole walki. Okrutnej, brutalnej, oblanej łzami. Wszystko po to, aby uzyskać atencję i poklask. Być zauważonym. „Stworzenia sceniczne" w reżyserii Czechowskiego to wizerunek upadku człowieka, dla pozornie pięknych wartości, takich jak sztuka. Rzeczywiste pragnienia są jednak bardziej egoistyczne. Ukazywał on ludzkie przywary i zwracał uwagę na to, że historia bardzo często lubi się powtarzać. Nieubłagany upływ czasu, który dotyka wszystkich odbija się na odbiorze aktorek.

Następuje swoista wymiana. To co stare odchodzi w cień i doświadcza zapomnienia, a na to miejsce wstępuje nowe.

Natalia Sztegner
Dziennik Teatralny Zielona Góra
17 lipca 2023

Książka tygodnia

Ulisses
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
James Joyce

Trailer tygodnia