Historia przy kuchennym stole

"Noc Helvera" - reż: Ingmar Villqist - Teatr Bagatela w Krakowie

Ingmar Villqist, który jako dramatopisarz inspiruje się skandynawskim realizmem, podobnym tropem pokierował reżyserię "Nocy Helvera" na bazie własnego tekstu. Sprawny i poprawny spektakl dużo zawdzięcza intrygującemu dramatowi i niezłym kreacjom aktorskim

W tym ostatnim zdecydowanie dominowała Anna Rokita, co jest o tyle ciekawe, że spektakl został pokazany w ramach Festiwalu Sztuki Aktorskiej, obejmującym cztery przedstawienia z udziałem Michała Kościuka – drugiego aktora ze spektaklowego duetu. Trzeba jednak przyznać, że oboje z sukcesem udźwignęli niełatwe role, zarysowując niejednoznaczną relację pomiędzy bohaterami. Helver i Klara od początku budują związek pełen troski, namiętności, ale i strachu. Stopniowo odsłaniają prywatne tajemnice z przeszłości, odkrywają emocje, które dały im możliwość zbudowania silniej, międzyludzkiej więzi.

Fabuła osadzona jest w czasach historycznych. Na zewnątrz starego domu, w którego kuchni rozgrywa się akcja, ma miejsce historyczna zawierucha. Możemy domyślać się, jakiego rodzaju ataki i zamachy odbywają się na podwórzu, jednak schodzi to na drugi plan w przypadku prywatnego dramatu rozgrywanego przy kuchennym stole. Uniwersalizm, sukcesywnie podtrzymywany przez Villqista sprawia, że to relacja między postaciami staje się głównym tematem spektaklu. Początkowo nie mamy pojęcia o psychicznej przypadłości Helvera – wydaje się być on zadręczającym mężem czy też autorytatywnym lokatorem. Dopiero, gdy orientujemy się, że to zagubienie postaci, niemożność odnalezienia zrozumienia w rzeczywistości jest przyczyną takich zachowań, pogłębia się spojrzenie na łączącą bohaterów więź. Helver jest dorosłym dzieckiem, a Anna miota się pomiędzy rolą matki, siostry, ofiary, a nawet kochanki. Seksualne napięcie między tym dwojgiem wybrzmiewa dość silnie.

Spektakl, mimo scenografii kojarzonej z dramą mieszczańską (chociaż takie myślowe powiązania zwalczał już Strindberg, będący inspiracją dla reżysera, w „Pannie Julii”) pulsuje podskórnym niepokojem, atmosfera w mieszkaniu bohaterów zdaje się balansować na granicy szaleństwa. Ogromna zasługa w jej utrzymaniu należy do aktorki, która potrafiła nadać swojej postaci wielowymiarowy charakter – świetnie pokazuje rozterkę pomiędzy miłością, fascynacją, a potrzebą rekompensaty niegdysiejszej straty i bólu przeszłości.

Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny Kraków
26 stycznia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia