Historia usprawiedliwiania zdrady

"Historia oddychania" - reż. Dominik Nowak - Teatr Nowy w Krakowie

Właściwie to niekoniecznie jest o czym mówić. Piękna dziewczyna i obiecująca aktorka postanowiła napisać sobie monodram. Dość interesujący aktor, i od czasu do czasu reżyser, zechciał wziąć ją pod swoje skrzydła. Zrobili razem spektakl, w którym popisowo zmarnowali potencjał i to w każdym aspekcie realizacji.

Najbardziej odpowiednim przymiotnikiem określającym efekt końcowy tej współpracy jest słowo miałki. Bo wszystko tu jest letnie. Letni jest tekst, który właściwie nie jest ciekawy ani z perspektywy literackiej, ani jako historia do opowiedzenia na scenie. Letnie jest aktorstwo. Letnia reżyseria, scenografia, muzyka.

Przechodząc między skrajnymi emocjami Gortych jako Tatiana opowiada o swoich seksualnych podbojach, przeplatając ten pamiętnik nimfomanki wyrazami frustracji, którą rodzi jej nieudane małżeństwo i mężczyzna - w jej oczach, po latach związku, już tylko żałosny. Eskalacją negatywnych emocji jest wątek teściowej zmuszającej małżeństwo do przedłużenia rodu. Tatiana wyrywa się spod tej opresji, nakazu rodzenia dzieci, głośno mówiąc o swojej (domniemanej?) niepłodności. Wypowiedzenie równa się tu wolności od zeżartej przez karaluchy teściowej, co wydało się tak kuszące, że zaraz prawda zainfekowała również relację z mężem, który wreszcie po latach dowiedział się ile razy i z kim był zdradzony. Bohaterka kilka razy za te zdrady dostanie w twarz, ale potem bohatersko odejdzie i wszyscy jej przyklaśniemy.

Pomijając ten irytujący relatywizm w całej opowieści, nie nasuwa się tu żaden wniosek. Sama Gortych, mimo że przecież pisała tekst dla siebie, też nie do końca wydaje się przekonana do tego, co robi i mówi na scenie. Nie jest też za ciekawie poprowadzona aktorsko - w dość przypadkowy sposób ogrywa stojący cały czas na scenie mikrofon, paraduje w kostiumie kąpielowym pływając pod dyskotekową kulą i wyzywając niewidzialnych facetów na basenie (nie wiadomo po co się tam znalazła), potem z emfazą czyta wiadomości od przypadkowych mężczyzn, podniecając się przesadnie swoimi podejrzeniami, co do ich ewentualnej aparycji i statusu... Wszystko to razem przypomina raczej typowe zagrywki, sceniczną tautologię, z której nie wynika nic - nawet dobra rozrywka.

Aleksandra Sowa
Teatr dla Was
2 października 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia