Historię odkurzyć czas

„Bitwa o tron. Musicalowy talent show" – reż. Jacek Mikołajczyk – Teatr Syrena w Warszawie

„Bitwa o tron" swoim tytułem w oczywisty sposób nawiązuje do kultowego serialu „Gra o tron", co z pewnością zwróci na nią uwagę wielu. W rzeczywistości więcej łączy ją raczej z brytyjskim musicalem „Six" opowiadającym o żonach Henryka VIII Tudora.

Tematyka królów elekcyjnych może nie wydawać się zachęcająca, bo nie dość dobrze omawiani są oni w szkołach i w pamięci społecznej zwykle figurują jako Ci mniej ciekawi, bardziej miałcy – Ci, których panowanie doprowadziło do rozbiorów. Nic bardziej mylnego – spektakl udowadnia, że każdy z nich był postacią ciekawą, często także kontrowersyjną.

Musical swoją formą zdecydowanie naśladuje talent show. Są kolorowe kostiumy, efektowne światła i wpadające w ucho melodie – zarówno bardzo skoczne i rozrywkowe jak i dogłębnie poruszające. Spektakl jest szansą dla widzów, by wcielili się w rolę elektorów i wybrali Polsce króla. Kandydatów jest ósemka – Henryk Walezy, Stefan Batory, Zygmunt III Waza, Władysław IV Waza, Jan Kazimierz Waza, Jan III Sobieski, August II Mocny i Stanisław August Poniatowski. Każdy z nich prezentuje na scenie swoją piosenkę, która przekazuje jego życiorys, motywacje i obietnice wobec Polaków i Polski. Jurorkami i komentatorkami wszystkich występów są cztery kobiety związane z historią Polski, a precyzyjniej mówiąc jej królami. To ich żony, matki, siostry i kochanki – Bona Sforza, Anna Jagiellonka, Marysieńka i caryca Katarzyna. To właśnie one, z pomącą dwóch księży prowadzących show, przybliżają widzom fakty historyczne potrzebne do zrozumienia spektaklu. Z tego też powodu spektakl może spokojnie obejrzeć widz bez przygotowania merytorycznego. Oczywiście im ktoś wie więcej, tym lepiej, bo więcej odniesień zauważy. Spektakl jest niezwykle intertekstualny, więc odczytywanie dodatkowych nawiązań jest wyśmienitą zabawą.

„Bitwa o tron" oferuje prawdziwą ucztę dla uszu. Wszystkie piosenki są bardzo dobre i niezwykle trudno jest wybrać swojego faworyta. Każdy znajdzie w nich coś dla siebie, bo utrzymane są w przeróżnych stylach muzycznych. Wszystkie są uroczo błyskotliwe, dopracowane do perfekcji i warto wspomnieć, że akompaniuje im zespół obecny cały czas na scenie. Idealnym dopełnieniem tej świetnej muzyki jest również choreografia – każdy król ma nieco inną, oddającą charakter jego i jego piosenki. Pod tym względem najbardziej wyróżnia się Stefan Batory (Anna Terpiłowska) w swojej wampirzej piosence, Zygmunt Waza (Maciej Dybowski) tańczący na fortepianie i Poniatowski (Agnieszka Rose) rozbierany stopniowo niczym Polska za jego panowania. Ogromne brawa zarówno dla Tomasza Filipczaka, odpowiedzialnego za oprawę muzyczną, jak i dla Santi Bello, któremu zawdzięczamy choreografię. W muzycznej warstwie spektaklu skrytykować pragnę tylko jedną rzecz, nagłośnienie, które może i nie jest fatalne, ale jednak wielu fragmentów nie da się zrozumieć, co przy formie śpiewanej jest jeszcze ważniejsze.

Wszyscy aktorzy biorący udział w spektaklu byli naprawdę wyjątkowi, dlatego ograniczę się jedynie do pochwały moich dwóch faworytów z pośród królów polski, Jana Kazimierza, w rolę, którego wcielił się wybitny Przemysław Glapiński oraz Augusta II Mocnego, którego grał Marcin Wortmann. Sceny z tym pierwszym ukazujące w pełni tragizm postaci były dla mnie niezwykle smutne i poruszające tym samym stanowiąc idealną chwilę oddechu od szybkich piosenek rozrywkowych. Rola tego drugiego była niezwykle wymagająca, ale także równie zachwycająca zarówno aktorsko, technicznie, muzycznie i koncepcyjnie. Chciałabym także zwrócić uwagę na cudowną Martę Walasiek, która potrafił sprawić, że jej caryca Katarzyna, ciesząca się w Polsce raczej złą sławą, była jedną z najsympatyczniejszych postaci sztuki. Poza muzyką i wyśmienitym aktorstwem „Bitwa o tron" zachwyca także swoją warstwą wizualną. Scenografia jak przystało na prawdzie show była oczywiście bardzo barwna, podobnie z resztą jak część kostiumów. Niektórzy królowie byli skrajnie współcześni, stroje i charakteryzacja innych była bardziej klasyczna i nawiązująca do epoki. Kostiumy symbolizowały także, podobnie jak style muzyczne piosenek, do kraju pochodzenia poszczególnych władców. I tak właśnie Stefan Batory został wampirem, Zygmunt Waza jasno nawiązuje do zespołu ABBA, a Jan Sobieski nosi strój sarmaty. Największe wrażenie robi jednak zdecydowanie wygląd Augusta Mocnego, który w połowie ubrany jest jak gwiazda ciężkiego zespołu metalowego, a w drugiej połowie jak typowy arystokrata swoich czasów. Tomasz Jacyków odpowiedzialny za kostiumy, Aleksandra Tomaszewicz – której zawdzięczamy charakteryzację – i Jake Smart, twórca scenografii, wspaniale wykonali swoją robotę.

Historia elekcyjnych królów sprawia wrażenie mocno zmaskulinizowanej, bo w końcu na scenie mamy znacznie więcej postaci męskich niż żeńskich, ale jest to tylko powierzchowne wrażenie. Królów poznajemy tylko przez ich piosenki, królowe zaś głównie przez dialogi, ale także dzięki ich wspólnej piosence o reinterpretacji dziejów z perspektywy kobiecej. Królowe dostają także swoją bardzo poważną i smutną scenę, w której każda opowiada o tym, że jej życie nie wyglądało jak bajka. To naprawdę cudowne, że w spektaklu o mężczyznach znalazł się też czas by wybrzmieć mogły kobiety.

„Bitwa o tron" jest świetną rozrywką – ma ogromny potencjał do tego by zainteresować zarówno młodzież jak i dorosłych – ale jest też czymś więcej. Jest lekcją historii i jej reinterpretacją, której społeczeństwu polskiemu z pewnością potrzeba. Sztuka to wybitny przykład na to jaki historia, zwykle uważana za nudną, ma potencjał, jak można bawić się formą. Przy tym wszystkim zawiera ona także momenty smutne i tragiczne, które uwrażliwiają widzów i zmuszają ich do refleksji zarówno nad historią Polski czy też nad uniwersalnymi prawdami życiowymi.

Mimo poruszania tych trudnych tematów spektakl utrzymany jest w pozytywnej nucie – stanowi wizję dziejów naszego kraju na wesoło, z optymizmem, ale przy tym także z mądrością.

Paulina Kabzińska
Dziennik Teatralny Łódź
7 października 2022

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia