Hormony rządzą

"Testosteron" - reż: Waldemar Patlewicz - Teatr Polski w Bielsku-Białej

Testosteron" bielskiego teatru bawi i śmieszy, stanowiąc tym samym idealny sposób na spędzenie długiego jesienno-zimowego wieczoru.

Andrzej Saramonowicz tekstem „Testosteronu”, obok Przemysława Wojcieszka czy Michała Walczaka otwarł nowy nurt w polskiej dramaturgii. "Pokolenie porno" – o zróżnicowanym wieku, nie tworzące wspólnoty artystycznej – stało się synonimem nowej jakości. Nagle w twórczości dramatycznej, w sferze języka, wyeksponowano kolokwializmy, wulgaryzmy, cielesność i seksualność. Pojawiła się nowa tematyka, dotycząca patologii, przemocy. Artyści zaczęli reagować na otaczającą ich rzeczywistość, opowiadając o niej wprost, nie zapominając o brutalnej jej stronie. Wyzwolili się z kontekstu politycznego i publicystycznych konwencji. Stali się naocznymi świadkami tego, co dzieje się obok.

Saramonowicz opowiada o Kornelu – młodym ornitologu, który w dniu swojego ślubu zostaje porzucony przez swą wybrankę tuż przed ołtarzem. Zaplanowane wesele przeistacza się w \'wieczór kawalerski\' pełen wyznań, żartów, a także gorzkich refleksji o kobietach. Staje się oczywistym, że bycie mężczyzną nie jest łatwe. 

Waldemar Patlewicz, reżyser bielskiej inscenizacji, postawił w swej realizacji nacisk na dosłowność. Mało tu metafor i abstrakcji. Na scenie, po obu jej stronach stoją dwa stoły, a w głębi – na przeciwko publiczności – znajduje się kolejne podium, na którym poustawiane są muzyczne instrumenty dla orkiestry. Stoły są suto zastawione weselnymi specjałami, a napoje alkoholowe spożywa się w zdecydowanym nadmiarze.

Aktorzy rewelacyjnie odnajdują się w swoich rolach. Rafał Sawicki – Kornel – tragedię ma wypisaną na twarzy. Opuszczony przez niedoszłą małżonkę, zdaje się ciągle nie rozumieć tego, co się stało. Gdyby nie wsparcie przyjaciół i brata (a właściwie, jak się z czasem okazuje - braci), ciężko byłoby się mu pogodzić z zaistniałym faktem. Grzegorz Sikora w roli Fistacha zasługuje na szczególne oklaski. Nic nie musi mówić, by budzić emocje wśród siedzącej publiczności. Już dawno nie widziałam tak zaangażowanego w spektakl aktora. Skupionego na grze kolegów, a jednocześnie na swoich scenicznych zadaniach. Przez znaczną część spektaklu siedział za stolem, pił i jadł, a przy tym wcale się nie gubił wśród innych postaci. Nie sposób go było nie zauważyć. Spektakl pozwolił też zaprezentować muzyczne umiejętności bielskich aktorów. Dwa razy mieli okazję zagrać i zaśpiewać, na co żywo zareagowała publiczność.

Spotkanie mężczyzn  prowokuje do zwierzeń - o uwodzeniu kobiet, nieszczęśliwych miłościach, męskich niepokojach i porażkach. Pogadanki prowadzą do zasadniczego wniosku – mężczyźni prowadzą bardzo ciężkie życie, a kobiety z założenia, te złe, sprytnie to wykorzystują.

Waldemar Patlewicz zachował doskonale styl i klimat literackiego pierwowzoru. Nie nadaje zbędnych znaczeń, nie moralizuje. Historia ma w zabawny sposób uświadomić, że kobiety i mężczyźni to dwa różne światy. Różnimy się od siebie nie tylko poziomem testosteronu. Choć może rzeczywiście to on jest wszystkiemu winny?

Anna Hazuka
Dziennik Teatralny Bielsko-Biała
27 października 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia