Hulaj Koza, piekła nie ma!

"Koziołek Matołek" - reż. Ondrej Spišak - Teatr Na Woli w Warszawie

Jaki Koziołek jest, każdy widzi. Na rozbrykanych nóżkach - trampki, na głowie - bujne loki a do tego wszystkiego cały przyodziany w modny kolor nude. Matołek z połatanym tobołkiem i naiwnością w oczach odszedł do lamusa, a na scenę wkroczył jego uwspółcześniony odpowiednik - hipster, który zrobi wszystko dla dwóch słów - "dyskretny lans"

Conversy z żelaza dostępne tylko w ekskluzywnej kuźni w Pacanowie – obiekt kultu Matołka. To właśnie dla nich opuści rodzinny dom i otrze się o śmierć. Co więcej, łatwowierny Koziołek stawi czoła neapolitańskiej mafii, będzie przemierzał ciemny las z tajemniczą Czarownicą oraz dowie się jak wygląda „punktualność” według Polskich Kolei Państwowych. Wystąpi również w muzycznym show i dzięki grze na tekturowej katarynce przemieni się z szarego zwierzaka w ikonę popkultury. Niestety, błyskawiczna sława niekorzystnie wpłynie na jego ego – Matołek stanie się tak próżny, że nosem będzie mógł zrywać gładź z sufitu. Na szczęście, perypetie Koziołka to nie tylko długa lista rozczarowań, ale przede wszystkim cała gama przezabawnych epizodów, takich jak: flirt z córką chińskiego cesarza czy „księżycowa” dysputa z Twardowskim. Notabene, końca opowieści nie zwieńczy happy end – Matołek dowie się, że unikatowe podkuwki nie istnieją, będzie skazany na powrót do ojczyzny… Myli się jednak ten, kto sądzi, że z owej wyprawy wyciągnie jakiś morał. Koziołek – zapewne na wieść o kolekcji afrykańskich szmizjerek – za parę dni znowu wyruszy w daleką podróż. W końcu czego nie robi się dla dodatkowego „HAJPA” na lookbooku.

Oryginalna scenografia spektaklu jest rozrysowywana przez aktorów na mobilnym stojaku i zmienia się w zależności od koziołkowych perypetii – raz przedstawia ciemny loch, a za chwilę staje się Księżycem bądź telewizorem. W sztuce ogromne wrażenie robią także „naturalne” efekty dźwiękowe. Bulgotanie imitujące burzę i gra na kieliszkach naśladująca mżawkę – istna rewelacja! Stroje, choć swoją lnianą monochromatycznością zachwyciłyby wszystkich ekologów, jak dla mnie były zbyt zuniformizowane.

Gra aktorów to kwestia dość sporna. Średnia wieku na widowni nie przekraczała sześciu lat, a ja należałam do grupy dziesięciu osób, które ją znacznie zawyżały… Niemniej, wśród młodszej publiki ochom i achom nie było końca. Ci starsi metryką – niekiedy im wtórowali, niekiedy nie kryli rozczarowania, że w starciu klasyki z nowoczesnością wygrywa ta druga. Bo czy brzmi autentycznie głupiutki Koziołek wypowiadający się na temat polityki zagranicznej? Pomimo tego, to właśnie odtwórcy tytułowej roli – Pawłowi Domagale – należą się największe brawa. Przede wszystkim za emanowanie pozytywną energią oraz ożywioną dyskusję z przedszkolakami. Jestem pewna, że to właśnie dzięki takim aktorom wrócą później do teatru. I to z własnej woli, a nie z powodu obowiązkowej wycieczki szkolnej…

Marta Małkińska
Teatrakcje
26 września 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia