"Hurt Locker" po polsku...

"Wojna to tylko kwiat" - reż. Piotr Ratajczak - Teatr WARSawy

"Wojna to tylko kwiat" to historia pozornie bardzo odległa od dwóch wcześniej zrealizowanych monodramów Agnieszki Przepiórskiej, opartych na tekstach Piotra Rowickiego i wyreżyserowanych przez Piotra Ratajczaka. Jej bohaterką jest polska reporterka wojenna, która zostaje pozbawiona możliwości wyjazdów w miejsca objęte wojną. Realia mogą wydawać się widzowi odległe, jednak główny problem dramatu jest znany z poprzednich realizacji. Twórcy po raz kolejny mówią o niemocy człowieka wobec tego, co serwuje mu życie.

Poprzednie realizacje - "I będą święta" oraz "Tato nie wraca" - cieszyły się sporą popularnością. Pierwszy ze wspomnianych tytułów opowiadał o kobiecie nieumiejącej pogodzić się ze śmiercią męża. Drugi, "Tato nie wraca" - koncentrował się na postaci businesswoman, która w przypadkowych okolicznościach konfrontuje się z dotąd nieobecnym w jej życiu ojcem.

Z bohaterką spektaklu "Wojna to tylko kwiat" trudniej się utożsamić, niż z postaciami z wcześniejszych monodramów. Nie dość, że uprawia zawód, o którym większość z nas niewiele wie, to na dodatek jest kłębowiskiem emocji, zwykle negatywnych. Hanna przypomina kobiecą wersję sierżanta Jamesa, głównego bohatera nagrodzonego Oscarami w 2010 roku filmu Kathryn Bigelow pt. "Hurt Locker". Jest uzależniona od wojny i przerażona ogromem okrucieństwa, które się na nią składa. Nie radzi sobie z codziennością w rodzinnym gronie. Brak adrenaliny doprowadza ją do szaleństwa.

Rzadko zdarzają się monodramy, które skutecznie angażują uwagę odbiorców przez cały czas ich trwania. Temu spektaklowi się to udaje. Swobodna kompozycja fabularna, częste zmiany miejsca i czasu sprawiają, że widz zostaje wciągnięty w strumień świadomości głównej bohaterki, która swoimi kwestiami i zachowaniami dziwi, fascynuje, zawstydza i oburza na przemian. Agnieszka Przepiórska nie daje sobie w tej roli taryfy ulgowej. Od pierwszej do ostatniej minuty gra całą sobą. Wypełnia sobą przestrzeń (brawa dla choreografa - Arkadiusza Buszko), nadaje znaczenie rekwizytom, ale, co chyba najistotniejsze, mówi niemal bez przerwy i tym mówieniem wiarygodnie buduje niemogącą zaznać spokoju postać Hanny.

Trudno nie docenić reżyserii Piotra Ratajczaka. Mimo tego, że posługuje się niewieloma środkami inscenizacyjnego wyrazu, umiejętnie przenosi nas w coraz to nowe realia. Zdaje się, że wieloletnia współpraca z Agnieszką Przepiórską zaowocowała znajomością jej możliwości. A warto wspomnieć o tym, że spektakl wymaga od niej nie tylko zdolności aktorskich, ale również sporej kondycji fizycznej.

Jedynym elementem, który wydaje się nie pasować do konstrukcji dramaturgicznej, są wizualizacje. Składają się na nie zdjęcia rannych bądź zmarłych kilkuletnich ofiar wojen serwowane na koniec przedstawienia. Ich dosłowność uwiera. Oglądając je ma się poczucie, że twórcy niepewni, czy ich zabiegi zostaną odpowiednio przez widzów odkodowane, postanowili zrobić użytek z chińskiego przysłowia "Jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów". Niepotrzebnie.

Joanna Kwiatkowska
Teatr dla Was
18 stycznia 2016
Teatry
Teatr WARSawy

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...