I wtedy wchodzi wielka kura...
"Komedia. Wujaszek Wania" - Jędrzeja Piaskowskiego i Huberta Sulimy na podstawie A. Czechowa.„Komedia. Wujaszek Wania" to spektakl specyficzny pod wieloma względami. Jest ironiczny, wymagający, zarówno intelektualnie, jak i emocjonalnie, a z całą pewnością satysfakcjonujący. Wszystko to, co może dla człowieka być istotne, pojawia się w trakcie przedstawienia – miłość namiętna i stateczna, wierność, nienawiść i potrzeba wydarcia się ze szponów nudy i marazmu. Czy udaje się to bohaterom?
Dramat Antona Czechowa opowiada o ziemiańskim życiu pod koniec XIX wieku. Doczekał się licznych adaptacji, w których uparcie trzymano się realizmu i pesymistycznego wydźwięku, ale sam autor podkreślał, że tworzy komedie. Może stąd bardzo wyraziste umieszczenie w tytule słowa „Komedia".
Historia skupia się wokół rodziny Wojnickich, zamieszkującej rosyjską prowincję. Zobaczyć możemy całą galerię postaci tak różnych od siebie, jak różni jesteśmy w prawdziwym życiu, w dodatku każdy z nich na swój sposób próbuje wyrwać się z wszechogarniającej nudy i ograniczeń własnego umysłu – pewnego wyobrażenia o samych sobie, które istnieją wyłącznie w ich głowach. Węzłem akcji jest przyjazd emerytowanego profesora Sjerebriakowa, który przez lata gościł na salonach. W czasie pobytu, mieszkańcy dworku muszą zweryfikować swoje wyobrażenie, o uwielbianej postaci.
Spektakl wyreżyserował duet reżysersko-dramaturgiczny: Jędrzej Piaskowski i Hubert Sulima. Jędrzej Piaskowski – absolwent Reżyserii Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie, studiował muzykologię, a obecnie jest również studentem Katedry Malarstwa na Wydziale Artystycznym ASP w Katowicach. Hubert Sulima – dramaturg, absolwent Wydziału Reżyserii Dramatu na AST im. S. Wyspiańskiego w Krakowie. Poza tym studiował prawo na Uniwersytecie Wrocławskim. Duet, który współpracuje razem przeszło cztery lata, w ubiegłym roku otrzymał nominację do Paszportu Polityki w kategorii Teatr („Jezus", „Nad Niemnem. Obrazy z czasów pozytywizmu"). W swoich spektaklach podejmują tematy nieoczywiste, czasem drażniące, ale z pewnością zaskakujące. Nie porzucają przy tym dowcipu i chętnie czerpią z konwencji. „Może faktycznie śmiech to jedyny skuteczny środek przeciwstawienia się otaczającej nas głupocie i złu? Nasze przedstawienie podąża tym tropem, piętrzymy zatem absurdy, humor i żarty. Chcemy dać widzom dużo radości" – mówi Hubert Sulima o „Wujaszku".
Za scenografię i kostiumy odpowiada Anna Met. Ich niewymuszona prostota (ale nie banalność), czy wręcz surowość pozwala nam lepiej zagłębić się w psychologię postaci, a równocześnie tworzy pewien klimat. Ciekawym zabiegiem jest zastosowanie koncepcji obrotowych drzwi, które pełnią funkcję teleportu pomiędzy iluzjami pomieszczeń, pozwalają ograniczyć konieczność zmiany scenografii do minimum, a jednocześnie dają poczucie przestrzeni. Muzyka Jacka Sotomskiego dopełnia efekty wizualne i wprowadza widza w subtelną atmosferę spektaklu. Warstwa dźwiękowa dopełnia narrację, czy to próbując rozchwiać bohaterów, czy łagodząc ich rozedrganie.
W tytułową rolę Wujaszka Wanii – Iwana Wojnickiego wcielił się Tomasz Muszyński, który na przestrzeni spektaklu ukazał narastające w bohaterze emocje. W rolę Marii Wojnickiej wcieliła się Maria Bieńkowska. Joanna Połeć w roli Sonii, córki Profesora z pierwszego małżeństwa, zdaje się najbardziej trzeźwo myślącą osobą spektaklu. Aktorce udało się stworzyć postać, która pomimo swojego zblazowania, jest jednak postacią sympatyczną, przynajmniej dla mnie. Rolę Profesora Sieriebriakowa kreowali Tomasz Kocuj i Przemysław Kania. Jego żonę – Helenę zagrała Mirosława Żak, zakochanego w niej doktora Michała Astrowa – Aleksander Blitek, Ilję Tielegina – Kamil Bochniak, nianię Marynę – Ryszarda Celińska. Najbardziej intrygująca zdaje się postać kreowana przez Beatę Deutschman, która nie tylko wprowadza nas do przedstawienia, ale jest ważnym elementem również dla bohaterów. Pojawia się w najbardziej przełomowych momentach i wprowadza ni to efekt humorystyczny, ni to oniryczny. Sprawia, że widz ma ochotę rzec „o co tu biega?". Wszystkie postacie wykreowane zostały z takim zaangażowaniem i czułością, że nie sposób było oderwać od nich wzroku. Ich wielowymiarowość zaskakuje i nie pozwala na jednoznaczne ustosunkowanie się do nich.
„Komedia. Wujaszek Wania" to spektakl ciekawy i porywający. Wymaga od widza zaangażowania emocjonalnego, które po opuszczeniu kurtyn pozostawia go z poczuciem wyczerpania, ale jest to wyczerpanie pozytywne, które bliskie jest ideałowi greckiego „katharsis". „Kiedy wyjadą my znów będziemy żyć jak ludzie" te słowa niedosłownie wypowiada mądra niania Maryna. Tak samo widz po wyjściu z teatru wróci do normalności, do życia „po bożemu", chociaż przed chwilą, jak pisał Mrożek w „Emigrantach", próbowano nim potrząsać.
Marazm, niemoc i obezwładniający bezsens, to uczucia znane nam wszystkim, zwłaszcza w czasach pandemicznych. Każdy z nas poszukuje jakiejś ekscytacji, podniety, czegoś, co pozwoli nam znów poczuć się jak ludzie. Czy spektakl Piaskowskiego i Sulimy jest odpowiedzią na te pragnienia? Jeżeli jest coś, co najbardziej może przypomnieć, że teatr to miejsce magiczne, to jest to wielka kura wchodząca na scenę.