Ich trzech i komercja

"Wszystko o mężczyznach" - reż: Zespół - Teatr Polski w Szczecinie

Poniedziałek to nowa szczecińska inicjatywa artystyczna nawiązująca do tradycji sprzed lat, kiedy w poniedziałki, czyli dla teatrów dni wolne, wystawiano spektakle spoza repertuaru. W przedsięwzięcie włączył się Uniwersytet Szczeciński. Efektem jest "Wszystko o mężczyznach", komedia wystawiana na deskach Teatru Polskiego.

Sztuka Miro Gavrana, współczesnego pisarza chorwackiego, opowiada - jak wskazuje sam tytuł - o kilku przedstawicielach płci brzydkiej. Bardzo różnych: są wśród nich geje, podzieleni historią z przeszłości ojciec z synami, trzej przyjaciele z siłowni, pracownicy klubu z męskim striptizem. Wątki czterech historii rozgrywają się naprzemiennie, a w postacie bohaterów wciela się trójka aktorów: Adam Dzieciniak i Sławomir Kołakowski (obaj na co dzień z Teatru Polskiego) oraz Wiesław Lewoc, obecny wicedyrektor Zamku Książąt Pomorskich.

Teatr- poza wszystkimi innymi klasyfikacjami - dzieli się na dwa nurty: rozrywkowy i publicystyczny. "Wszystko o mężczyznach" to zdecydowanie przykład pierwszego gatunku. Jeśli ktoś chce w nim szukać głębszej refleksji o męskiej naturze czy zasadach obowiązujących w świecie współczesnych dżentelmenów - niech poszuka sobie innej sztuki. Sztuka Gavrana to zwykła farsa, momentami zresztą bardzo dosłowna. Na scenie mamy wciąganie nosem ścieżki kokainy,

goły tyłek i pełne spektrum podwórkowej łaciny. Publiczność bawi się doskonale, ba - dostosowuje się do akcji rozgrywającej się na scenie: podczas spektaklu, który oglądałam, Adama Dzieciniaka dopingowano do zrzucania ubrania okrzykami "rozbieraj się!" i "idź na całość!". Niewiele osób przejęło się też prośbami organizatorów o wyłączenie telefonów i w czasie spektaklu ich dzwonki rozlegały się nader często.

Aktorsko przedstawienie jest mocno nierówne. Dzieciniak i Kołakowski grają doskonale, obaj czują się w komedii jak ryby w wodzie. Lewoc odstaje od nich rażąco. Momentami ma się wrażenie, że obok zawodowych aktorów na scenie pojawił się amator z licealnego teatrzyku. Wątpliwości wzbudza też zaangażowanie się uniwersytetu w produkcję z cyklu lekkich i łatwych. Najwyraźniej uznano, iż wspieranie przedsięwzięć ambitnych przynosi zdecydowanie mniej wymierne zyski niż wypełniająca salę komercja. Niby znak czasu, ale jednak dość przykry.

Katarzyna Strózyk
Kurier Szczecinski
31 stycznia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia