Idą młodzi, zdolni

"Chopin w Ameryce" - op. art. - Andrzej Strzelecki - Teatr Collegium Nobilium

U podstaw fabuły znajduje się kolorowa anegdota z kręgu biografical fiction, którą wymyślili Stanisław Dygat i Andrzej Jarecki. Już wiele lat temu reżyser poszedł tym tropem, tworząc na deskach Teatru Rampa wielobarwne, roztańczone i rozśpiewane przedstawienie. Dziś nieco inna wersja pojawia się w szkolnym Teatrze Collegium Nobilium

Stylistyka lekkiej muzy wymaga jak wiadomo od całego zespołu tej samej miary wyobraźni, co i rygoru. Tutaj skalę trudności dodatkowo poszerza układ autonomicznych obrazów ledwie sygnalizowanych formą komedii. A przecież oglądamy zwarty, omijający mielizny widowiska-składanki, precyzyjnie skomponowany spektakl. Taką konwencję znakomicie czują studenci. W poetyce literacko-muzycznego żartu, gry ze słowem, piosenką, rekwizytem, kostiumem zostały usytuowane poszczególne sceny oraz misterny system ich wzajemnych powiązań. Błyskawiczne wymiany funkcji i miejsca scenograficznych elementów (proj. T. Kwiatkowska) na równi z dialogiem, śpiewem (impostacja K. Winiarska), gestyką,  ruchem, tańcem (choreografia K.A. Małachowska), muzyką (kierownictwo muz. M. Stefankiewicz) – kształtują przestrzeń scenicznych zdarzeń. Pojawia się dyliżans w eskorcie kowboi, skaczą nuty, brzmią nostalgiczne akordy muzycznych songów, narasta temperatura dolarowej gorączki. Wszystko w tempie, wszystko wsparte warsztatową inwencję, która charakteryzuje i zbiorowe i indywidualne zbliżenia.

Właściwie, doceniając wagę reżyserskiej opieki, należałoby pochwalić cały IV rok. Wymienię więc tylko tytułem przykładu Szopena Michała Żeruchy, któremu co prawda posągowy kostium ograniczył gestyczną swobodę, ale też równocześnie posłużył w dowcipnym wizerunku artysty zabłąkanego wśród amerykańskich pejzaży. Osobne brawa należą się znakomicie przygotowanej wokalnie Natalii Sikorze. Sceniczny wdzięk wyróżnia Aleksandrę Grzelak i Marcina Januszkiewicza. Temperament oraz specyfikę charakterystyczności ujawniają zwłaszcza Grzegorz Daukszewicz i Mateusz Sacharzewski.  Powtarzam: cały rok na piątkę.

Przedstawienie zamyka, też przywołany prawem historycznego żartu, głos Kościuszki. Pojawia się w nim refleksja o pułapkach deformacji, o ponadczasowych hierarchiach wartości. To mądra, mówiona bez dydaktycznych natręctw, puenta teatralnego wieczoru.

I jeszcze jedno. Wiele lat temu sama zdobywałam aktorskie ostrogi ćwicząc między innymi lekko-trudną pod kierunkiem profesorów Aleksandra Bardiniego i Kazimierza Rudzkiego. Z ogromną satysfakcją usłyszałam w dyplomowym spektaklu ton, który próbowali w nas zaszczepić ówcześni wielcy artyści i pedagodzy. Ten ton to prawda, sens, wyrazistość i smak każdej muzyczno-słownej etiudy. Podobną frazę odnalazłam w dyplomowej prezentacji rocznika 2009/10.  Gratuluje profesorowi Strzeleckiemu studentów. Idą młodzi, zdolni. Pytanie tylko dokąd. Bo gdzie nie spojrzeć reklamowo-telewizyjna machina zęby szczerzy, zaś na teatralnej scenie przed aktorskimi zespołami raczej wizja zwolnień niźli szans zwłaszcza dla debiutantów.

Chopin w Ameryce. Dyplomowy spektakl IV roku Wydziału Aktorskiego Akademii Teatralnej. Rzecz zrealizowana wedle scenariusza i pod kierunkiem Andrzeja Strzeleckiego.

Teresa Mikołajczuk
AICT
20 marca 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...