Idzie nowe
nadchodzą nowe czasy dla Wrocławskiego Teatru WspółczesnegoNadchodzą nowe czasy dla Wrocławskiego Teatru Współczesnego. 18 września dyrektor, Marek Fiedor, spotkał się z przedstawicielami mediów, by omówić ogólną sytuację organizacyjną teatru oraz zaprezentować plany artystyczne na kolejny sezon.
Najbardziej gorącym tematem konferencji prasowej okazała się sprawa zadłużenia teatru oraz planowanych sposobów radzenia sobie z nim. Dług szacowany jest bowiem na 1,3 mln złotych (przy łącznych dotacjach rzędu 5,3 mln). Miasto nie uchyla się od pomocy teatrowi i proponuje wsparcie finansowe – uruchomiono już program spłaty zadłużenia, brak jednak na razie konkretnego harmonogramu niwelacji strat. Teatrowi nie grozi na szczęście zawieszenie działalności – aktualnie przeprowadzany jest też audyt, który ma wskazać źródła i mechanizmy powstawania długu. Markowi Fiedorowi towarzyszył na konferencji jego zastępca, Ryszard Nowak, który przedstawił wstępne plany uzdrowienia sytuacji finansowej (wspominając m.in. o zamierzeniach zmiany systemu zatrudniania pracowników, organizacji pracy, staraniach o odroczenie pewnych płatności czy rezygnacji z części wynajmowanych przez teatr pomieszczeń). Zapowiedziano, że zespół aktorów oraz pracowników odpowiedzialnych za produkcję spektakli nie zostanie w żaden sposób uszczuplony.
Kwestie finansowe budzą sporo emocji – Fiedor postulował wprowadzenie osobistej odpowiedzialności za dysponowanie pieniędzmi publicznymi. Uznał, że starania o pozyskanie jak największych środków finansowych bez możliwości późniejszej weryfikacji, na co zostały wydane, to niezdrowy relikt poprzedniej epoki. Stwierdził także, że uzależnienie od środków publicznych nie musi oznaczać komercjalizacji sztuki – umowa z władzami miasta zakłada bowiem, że repertuar będzie miała charakter niekomercyjny. Ryszard Nowak zaznaczył także, że teatr będzie pracował nad umowami handlowymi, pozwalającymi na pozyskiwanie środków niepublicznych, gdyż realizując ambitne plany artystyczne, nie sposób oprzeć się wyłącznie na dotacjach miejskich. Dyrektor Fiedor wskazał również na praktyki, które jego zdaniem przeczą racjonalnym zasadom organizacji (m.in. angażowanie aktorów na gościnne występy w niemal każdym z repertuarowych spektakli czy obecność w strukturze zatrudnienia osób odpowiedzialnych wyłącznie za festiwal „Dialog”, funkcjonujący obecnie już jako niezależna, osobno dotowana instytucja).
Brak pieniędzy jako główna bolączka teatru powoduje, że w tym roku kalendarzowym nie możemy niestety spodziewać się żadnej premiery. W październiku mają jednak ruszyć próby do spektakli, które zostaną zaprezentowane widzom na początku przyszłego roku. Będą to „Życie jest snem” Calderona w reżyserii Lecha Raczaka oraz adaptacja powieści „Prowadź swój pług przez kości umarłych” Olgi Tokarczuk (roboczy tytuł: „Kotlina”) w reżyserii Agnieszki Olsten.
Marek Fiedor, powołując się na Jerzego Jarockiego, starał się zdefiniować właściwą teatrowi „współczesność”. „Współczesny” to według dyrektora nie tylko „doraźny” czy „ideologiczny”, to także „poszukujący syntez, wniosków, głębszego przesłania”, „wolny od demagogii”. Dyrektor zaznaczył, że cenna jest dla niego współpraca z twórcami „teatru osobnego”, którzy wydeptują swoje artystyczne ścieżki, naznaczając własną osobowością komentowaną rzeczywistość. Za jedyne kryterium doboru współpracowników uznał „sposób przekształcania rzeczywistości w metaforę teatralną”. Stwierdził, że jego głównym celem jest stworzenie teatru międzypokoleniowego – teatr ma być miejscem dialogu, spotkania ludzi w różnym wieku. Sprzeciwił się wszechobecnej „dyktaturze młodości” – w kierowaniu WTW chce sięgać do tradycji inteligenckich (z czasów gdy teatrem kierowali kolejno Andrzej Witkowski i Kazimierz Braun) oraz wyrafinowanych propozycji repertuarowych.
Fiedor podkreślał też, że zależy mu na promowaniu i przypomnieniu twórczości artystów wrocławskich, Helmuta Kajzara i Tymoteusza Karpowicza. Ceni ich nieskrępowaną wyobraźnię i wolność artystyczną oraz niekonwencjonalne postrzeganie świata – chce odczytać na nowo ich dramaty na scenie. Liczy także na współpracę z Biurem Literackim, które obecnie zajmuje się wydawaniem dzieł zebranych Karpowicza. Zaznaczył, że bliskie jest mu rozumienie teatru jako „metacodzienności” (jak określał go Kajzar): teatr ma być blisko widza właśnie poprzez mówienie o jego codzienności językiem metafory.
W poszukiwaniach repertuarowych i planach artystycznych Fiedor chce promować polską powieść współczesną (w 2006 roku reżyserował w Teatrze Polskim spektakl „Wszystkim Zygmuntom między oczy!” na podstawie „Czwartego nieba” Mariusza Sieniewicza), w mniejszym stopniu ufa współczesnym dramatopisarzom, których dzieła sceptycznie ocenia jako „wypracowania na temat”, nie sięgające głębi osobistego doświadczenia. Wierzy w kulturotwórczą rolę teatru, który odkrywa dla widza mniej znane pozycje z klasyki literatury, pozwalając im na nowo zaistnieć na scenie. Stąd planowane adaptacje Calderona czy Kafki („Zamek” – premiera planowana wstępnie na maj 2013).
Uzupełnieniem propozycji repertuarowych ma być program „Prosta Historia”, czyli cykl kameralnych spektakli, spotkań, projekcji, wystaw i wykładów, opartych na literaturze faktu: reportażach, wspomnieniach. Program ma być próbą rewizji historii XX wieku; nie będzie typowym projektem edukacyjnym, ma raczej stwarzać okazję do rozmowy o tym, jak Historia wdziera się w ludzką codzienność i oddziałuje na indywidualne losy. Zakłada też wyjście naprzeciw artystom z pogranicza różnych sztuk. Według dyrektora rośnie zainteresowanie historią jako opowieścią o ludzkich korzeniach, czego dowodem jest popularność książek Philipa Springera, Wojciecha Tochmana czy Pawła Smoleńskiego. Początek „Prostej Historii” planowany jest na luty 2013 roku.
Marek Fiedor działa od lat w teatralnym świecie jako wybitny reżyser i organizator. Zapowiedzi przedsięwzięć Teatru Współczesnego brzmią w jego ustach bardzo wiarygodnie i obiecująco. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak oczekiwać planowanych na przyszły rok rewelacji – z ogromnym zainteresowaniem i niecierpliwością.