Igraszki z losem

"Don Giovanni" - reż: Mariusz Treliński - Opera Wrocławska

Na zakończenie sezonu artystycznego 2010/2011 Opera Wrocławska przygotowała adaptację spektaklu Mariusza Trelińskiego, wcześniej wystawianą w Teatrze Wielkim w Warszawie, historię niezależnego i wyniosłego pożeracza kobiecych serc, Don Giovanniego. Spektakl został przyjęty przez wrocławską publiczność gromkimi owacjami

"Don Giovanni" Wolfganga Amadeusza Mozarta, napisany do libretta Lorenzo da Ponte, od początku cieszył się uznaniem wśród publiczności, jak i krytyków. Jedynie w Wiedniu, gdzie preferowano tradycję bel canto, do końca nie pogodzono się ze stylem dramatycznym tej opery. Premiera odbyła się z opóźnieniem, dopiero 29 października 1787 roku w Pradze i wywołała ogromny entuzjazm widzów. Mozart ponownie ukazał kunszt i wielkość swego geniuszu, długo więc nie trzeba było czekać, aby "Don Giovanni" wszedł do kanonu operowego.

Spektakl wystawiony na deskach Opery Wrocławskiej jest - jak już wspomniałam - adaptacją przedstawienia zrealizowanego 9 lat wcześniej przez Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim  
w Warszawie. 28 maja we Wrocławiu w rolę buntownika, uwodziciela kobiet wcielił się, jak zawsze wspaniały, baryton Mariusz Godlewski. Postać służącego Leporella zagrał znakomity Adam Palka. Obie te postacie były przemyślnie wykreowane przez solistów, pełne ekspresji i energii. Don Giovanni w wykonaniu Godelwskiego był namiętny, a zarazem zarozumiały, dumny i pozbawiony skrupułów. Także pod względem wokalnym obaj panowie nie zawiedli, budząc tym samym wiele emocji. Wśród solistek urzekły: Anna Bernacka jako Donna Elvira oraz Iryna Zhytynska jako Zerlina. Artystki wykonały swoje role perfekcyjnie, rewelacyjnie charakteryzując grające przez siebie postacie. Do całej groteskowości spektaklu nie pasował jedynie Don Ottavio, w rolę którego wcielił się Sang-Jun Lee. Jego bohater był ospały, nieczuły i pozostawiał niedosyt wokalny.

Komiczności inscenizacji dodawały kostiumy zaprojektowane przez Arkadiusza Weremczuka - Arkadiusa - słynnego niegdyś projektanta mody: barwne i groteskowe aż do przesady (na przykład zakonnice odziane w różowe pończochy). Dekoracje Borisa Kudlički w stosunku do charakteru mozartowskiej dzieła okazały się nijakie. Czarna przestrzeń łamana symetrycznie przez długie światła była nużąca, wręcz męcząca.

Orkiestra poprowadzona Jari Hämäläinena ukazała to, co w muzyce Mozarta najistotniejsze: energiczność oraz lekkość. Jedynie momentami fiński dyrygent za bardzo przyspieszał tempo.

Historia wiecznie miłującego i kochającego życie oraz przygody Giovanniego musiała się zatrzymać. Zakończył je ojciec jednej z uwodzonych przez niego kobiet. Duch Komandora, łapiąc bohatera za rękę, pociągnął go tam, gdzie jego miejsce -  do piekielnych czeluści.

Patrycja Nowak
Dziennik Teatralny Wrocław
28 września 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia