Ile jest Poznaniów w Polsce?

4. Festiwal Teatru Dokumentalnego i Rezydencji Artystycznej Sopot Non-Fiction

Jedyny w Polsce przegląd poświęcony teatrowi dokumentalnemu - jednemu z najciekawszych zjawisk współczesnej kultury, który łączy teatr, literaturę faktu i media. Wyjątkowość tego wydarzenia polega na połączeniu formuły przeglądu z warsztatami twórczymi dla młodych, utalentowanych reżyserów, dramatopisarzy i aktorów, którzy w czasie festiwalu pracują nad swoimi projektami dokumentalnych sztuk i spektakli aby na koniec móc zaprezentować je w postaci pokazów otwartych tzw. „pracy w rozwoju“. Zainicjowane w Sopocie projekty są następnie realizowane w teatrach w całej Polsce a w roku następnym pokazywane na festiwalu.

2014

Niezapomniany był monolog w wykonaniu Michała Czachora, który zaprezentował w projekcie "Poznań miasto otwarte" wstrząsającą wiwisekcję Wojciecha Kroloppa. Szczególnie końcowy fragment, który można nazwać spowiedzią pedofila, podany przez Czachora powściągliwie, wręcz intymnie, to jeden z najbardziej wstrząsających opisów pewnie nie tylko naszych elit, ale naszych niestety też. Ładunek odwagi, jaki zawiera propozycja Krzysztofa Szekalskiego (dramaturg) i Michała Wybieralskiego (research dokumentalny) jest bezprecedensowy i dlatego ich dzieło będzie można zobaczyć tylko na Festiwalu Okupacyjnym organizowanym przez Teatr Ósmego Dnia (9 listopada 2014 w reżyserii Aleksandry Jakubczak - ostatecznie było to czytanie - przyp. red.).

Prof. Tomasz Polak, twórca Pracowni Pytań Granicznych pisał: "W Poznaniu tak zwane elity są od lat, jak to się niezbyt elegancko mówi, w znacznym stopniu "zblatowane". W sześćset tysięcznym mieście politycy, biznesmeni i znaczna część ludzi kultury są ze sobą powiązani, także albo zwłaszcza towarzysko. Dlatego nie ma nawet miejsca na realizację rzeczywistych potrzeb społeczności, a tym bardziej na spory ideowe, liczą się bowiem relacje towarzyskie i towarzyszące im interesy".

Projekt "Poznań miasto otwarte" to próba portretu Poznania i jego elit politycznych, biznesowych i kulturalnych. Inspiracją będą m.in. utajnione protokoły sesji Rady Miasta Poznania, podczas której dyskutowano o molestowaniu chórzystów Polskich Słowników przez dyrygenta Wojciecha Kroloppa, list "W obronie dobrego imienia abp. Juliusza Paetza" podpisany przez elity akademickie, kulturalne i biznesowe Poznania, wywiady prasowe z Lidią Leońską, rzeczniczką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie oraz Jarosławem Puckiem, szefem Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych na temat osiedla kontenerów socjalnych, forum stowarzyszenia kibiców "Wiara Lecha", zapis dyskusji na komisji kultury i sesji Rady Miasta na temat działalności Teatru Ósmego Dnia oraz pokazu spektaklu "Golgota Picnic" w ramach Malta Festival 2014.

Od realizatorów:

Interesuje nas nieoczywisty portret miasta, polifoniczny, odrębny, ale także poprzez swoją niejednoznaczność w pewien sposób uniwersalny. Nie interesują nas jednostki stawiające opór, ofiary ani oprawcy. Chcemy oddać głos tym, dzięki którym trwa "miasto zasłoniętych firanek". Interesuje nas chór elit i mieszczan, poklepujących się wzajemnie po plecach, który wytwarza język i sposób dyskusji betonujący miasto. W poszukiwaniu ducha i duszności sięgamy po cytaty i wydarzenia z okresu kilkunastu lat. Odtwarzamy mowy charakterystyczne dla oficjalnych celebracji, sesji honorowych miejskiej rady i prezydenckich przyjęć noworocznych. Badamy "dwójmówienie" - oficjalne mowy-trawy i kuluarową szczerość. Szukamy także konstruktu językowego, który w syntetyczny sposób odda rodzaj myślenia, pragnień i mechanizmów wyparcia współczesnego mieszczucha". (za: materiały festiwalowe).

2015

W kolejnej fazie projektu realizatorzy skoncentrowali się na sprawie Wojciecha Kroloppa i jego chóru. Nie ma więc opowieści o molestowaniu kleryków przez abpa Paetza, który wręczał im stringi z napisem "Roma znaczy od tyłu Amor", choć pewne elementy "tej polskiej, nowoczesnej religijności" możemy wychwycić w zachowaniach scenicznych (m.in. gestykulacja kapłańska, intonacja głosu, zwroty - np. "Zaprawdę powiadam wam"). Jest to jednak przede wszystkim próba zbliżenia się do tajemnicy zmowy milczenia, która władała Poznaniem przez kilkadziesiąt lat. Próba połowicznie udana.

Spektakl jest "pęknięty". Pierwsza, mniej więcej godzinna część, to przeplatające się ujawnienia Krollopa w różnych wcieleniach i przebraniach (m.in. sportowca-kolarza, hot doga) i scenki z życia tzw. porządnej, poznańskiej rodziny, która chce być zaliczana do elity wielkopolskiego miasta. Powoli odsłaniana jest trauma ojca, byłego chórzysty, który skrywając przed sobą prawdę, oddaje syna do chóru. Pozycję społeczną wyznacza przynależność, bez względu na cenę. Grzechy prywatne, cnoty publiczne.

Ostatnie pół godziny to monolog w wykonaniu Michała Czachora. Aktor na początku swojej kariery zmieniał teatry niczym Zlatan Ibrahimowić kluby. Ostatecznie na dłużej zatrzymał się w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, gdzie ukształtował się artystycznie w czasie dyrektoriatu Pawła Łysaka, który zabrał go rok temu do Teatru Powszechnego w Warszawie. Pierwszy raz zobaczyłem Czachora w spektaklu V (F) ICD -10. Transformacje i byłem bardzo rozczarowany jego grą. Irytowała mnie jego maniera, ta mieszanina nonszalancji i niepewności - nie wiadomo czy zamierzonej, czy wynikającej z niedbałości. Ale ze spektaklu na spektakl przyzwyczajałem się, może dojrzewałem, aż wreszcie dojrzałem do stwierdzenia, że jest to na dziś na pewno aktor bezwzględnie przynależący do TOP 10 współczesnego, polskiego teatru artystycznego. Teraz każde spotkanie z Czachorem to po prostu święto.

Monolog Czachora to najważniejszy monolog współczesnej polskiej dramaturgii. Wielka improwizacja na miarę naszych czasów, popis, mistrzostwo. Odsłania kulisy wielopiętrowej zmowy milczenia, która współorganizowała życie elity 600-tysięcznego miasta i formowała normy współżycia społecznego. Rysuje sylwetkę potwora, który żywiąc się kompleksami swych ofiar, nobilitował ich, przyjmował do kręgu, zaspokajał ich oczekiwania. Przede wszystkim próżność, bo wszystko, co dało się kupić, już mieli. Krolopp próbuje się apoteozować, ale wychwytujemy sprzeczności i ściemy. Potęgę spowiedzi parafila, który zasłania się "kwitem na efebofila", wzmacniają kontrasty, najkrócej mówiąc między formą a treścią. Michał Czachor skupia uwagę niczym Hannibal Lecter, jego fizyczna delikatność, niewinność i odświętność bieli stroju oraz intymność wyznania elektryzują. To jeden z tych momentów, w których dotykamy szaleństwa. Tak jak w mrocznych fantasmagoriach Davida Lyncha, ale też w emblemacie kultury europejskiej, na którym wysoko wykształceni i wrażliwi na sztukę jak mało kto hitlerowscy oficerowie sprawili, że umarł człowiek i nic już nie będzie tak, jak wcześniej. Czachor nie tylko transmituje Kroloppa, ale dyskretnie interpretuje linię obrony potwora. Jest to tak wyrafinowane, że są chwile, w których łapiemy się na tym, że rozumiemy i współczujemy potworowi.

Te pół godziny przejdzie do historii polskiego teatru. Pierwsza część wydaje się niedopracowana, jakby temat był za duży. Nie dostajemy odpowiedzi, ani nie są wystarczająco wyprowadzone pytania, dzięki którym będziemy bliżej poznania specyfiki poznańskiego mechanizmu. Irytuje grą na idiotkę Anna Kłos-Kleszczewska (matka), ale już Mateusz Łasowski (ojciec) zdradza niemały talent - dobra scena "swetrowa" i najlepszy moment, już na zakończenie, w wyciemnieniu, gdy łamiącym się głosem dociera do ostatniego kręgu swego bólu. Ustawienie aktorów w całym spektaklu sprawia, że temat jest "przykryty", choć są sygnały naprowadzające (m.in. cytowane fragmenty wypowiedzi osób zaangażowanych w tuszowanie sprawy). Brakuje pomysłu na takie przedstawienie całości, by część pierwsza nie służyła jedynie jako przystawka do dania głównego. Takim pomysłem mogłoby być na przykład podanie historii przez sędziego, który miał do wyboru: skazać Krollopa i wylecieć z palestry lub uniewinnić i pewnie wstąpić do poznańskiego wąskiego kręgu.

"Po co" to chyba już produkt skończony, choć, znając specyfikę produkcji offowych, może się jeszcze sporo zmienić. Sopocka (pra)premiera (różnie jest definiowany pokaz z 2 września), odbyła się trzy dni przed pogrzebem arcybiskupa Józefa Wesołowskiego, który został złożony w trumnie ubrany w sutannę i z pierścieniem biskupim. W Czorsztynie, gdzie został pochowany oskarżany o pedofilię były nuncjusz papieski na Dominikanie, nie doszło ostatecznie do zapowiadanego protestu milczenia. Członkowie fundacji Nie lękajcie się, która pomaga ofiarom księży pedofilów, chcieli pojawić się przed kościołem podczas pogrzebu Wesołowskiego. Mieli trzymać w rękach zdjęcia ofiar księży pedofilów. Protest został odwołany ze względu na pogróżki, które otrzymała Fundacja. Grozić miały różne ugrupowania polityczne. Śmierć Wesołowskiego była wielu na rękę, nie wszczęto tak naprawdę procesu, nie orzeczono winy, nie wymierzono kary. Na pogrzebie odczytano list rodziny Wesołowskiego, w którym wybiela się arcybiskupa i dementuje wszystkie zarzuty. Otwarta droga do kultu ofiary, a może nawet w przyszłości na ołtarze? Zdecydowanie temat dla teatru dokumentalnego.

"Po co psuć i tak już złą atmosferę" to przykład siły teatru dokumentalnego. Nie wchodząc w detale (na ile to doc, a na ile kreacja, na ile fakty, na ile dopisane), to najszlachetniejszy i niezwykle rzadki przykład teatru odważnego, mówiącego o sprawach najważniejszych dla społeczności. Bardzo jestem ciekaw recepcji tej sztuki w Poznaniu, która będzie grana nieprzypadkowo w Teatrze Ósmego Dnia, trzymającym fason niczym Zion, ostatni bastion. Wrocław będzie europejską stolicą kultury, ale kto wie, może w 2016 roku z kilku powodów Poznań będzie stolicą polskiego teatru?

A mnie nie opuszczają pytania niecierpliwe: Ile jest Poznaniów w Polsce? Czy podobnie jest w moim Mieście? Czy znajdzie się odważny, by o tym mówić? Na szczęście nie należę do elity, ani nie jestem artystą, więc mogę rozgonić te myśli trujące i na przykład zaśpiewać sobie piosenkę " Jestem spokojny" Dezertera.

Piotr Wyszomirski
Gazeta Świętojańska
8 września 2015

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...