Ile trzeba poświęcić, żeby odzyskać siebie?

"Niepokój przychodzi o zmierzchu" - reż. Małgorzata Wdowik – Wrocławski Teatr Pantomimy

Dojmująca pustka. Zimno. Śnieg. Ostre, jasne światło, pojawiające się miejscowo, wzmaga niepokój. Postaci z czarnymi źrenicami. Zwierzęta bez oblicz. Palec Boży, który w każdym momencie może spaść na tego, kto akurat się pod nim znajdzie.

Tak wygląda scena, na której rozgrywają się wydarzenia sztuki „Niepokój przychodzi o zmierzchu" Wrocławskiego Teatru Pantomimy, wystawianej na jego deskach prawie rok (od 3 marca 2023 roku). Doczekała się ona nagrody Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia w Krakowie – Konkurs INFERNO dla najlepszej scenografii (Aleksander Prowalińskiego, Jan Baszak - rzeźby) oraz dla najlepszej drugoplanowej roli kobiecej (Urszula Kuśnierz), a także nagród i wyróżnień sezonu teatralnego 2022/2023 wg miesięcznika „Teatr" (dla Małgorzaty Wdowik za najlepsze przedstawienie i najlepszą reżyserię, dla Roberta Bolesto za najlepszą adaptację teatralną, dla Aleksandra Prowalińskiego za scenografię i reżyserię świateł, dla Agaty Zemli za muzykę i dla Mai Skrzypek za kostiumy, oraz dla Eloya Moreno Gallego, grającego zmarłego brata/królika, za najlepszą rolę drugoplanową).

Spektakl jest adaptacją prozy Marieke Lucasa Rijnevald pod tym samym tytułem, która z kolei została uhonorowana Nagrodą Bookera w 2020 roku, a przez krytyków oceniona jako "odważna", "bezkompromisowa", wyróżniająca się na tle współczesnej literatury.

Mamy 2001 rok. W Holandii panuje epidemia pryszczycy, która dziesiątkuje zwierzęta. W małej, holederskiej wiosce mieszka rodzina z czwórką dzieci. Jedno ginie w wypadku. Od tej pory nad rodziną wisi przeznaczenie, dające poczucie, że wszystko, co od tej pory zrobią, będzie związane ze śmiercią.

Centralnym punktem sceny i historii jest Palec Boży. Mamy bowiem do czynienia z konserwatywnymi rodzicami, dla których życie toczy się wokół religii i tradycji. W tej rodzinie nie ma miejsca na młodzieńczy bunt ani poszukiwanie własnej tożsamości. Rytuał domowy jest ustalony z góry - przez Palec Boży.

W takiej rodzinie dorasta Jas (podwójna rola Agnieszki Dziewy i nagrodzonej Urszuli Kuśnierz, w dniu premiery - ośmioletniej dziewczynki), która mierzy się nie tylko ze stratą brata i rodziców, martwych za życia po śmierci jednego z dzieci, ale również samej siebie, utraconej, zanim ją odkryto. Jas chodzi od 10. roku życia w kurtce, która stanowi jej pancerz ochronny przed światem. Ale próbuje żyć, o czym świadczą jej młodzieńcze eksperymenty seksualne, przeprowadzane razem z rodzeństwem, czy nieudane próby wyrwania rodziców z odrętwienia.

Jas jest alterego autora/ki książki, który/ra deklaruje się jako osoba niebinarna. Opowiada w swojej prozie o poszukiwaniu siebie poprzez śmierć, mającej przynieść wybawienie. Dlatego bohaterowie powieści i sztuki składają kolejne ofiary, zwierzęta lub własną cielesność, co ma przybliżyć ich do upragnionej normalności.

"Niepokój przychodzi o zmierzchu" boli. Ból wylewa się na widza z każdej strony, nie tylko poprzez grę aktorską, prowadzoną niemal bezsłownie, ale z dużą ekspresją werbalną, czemu sprzyja forma pantomimy. Kontekst dla wydarzeń zostaje dookreślony przez składniki scenografii, świateł i dźwięku.

Tłem jest budynek starej Piekarni, odrestaurowanej wg założeń surowego industrializmu.Widz wchodzi więc w korytarz z czarnego sukna do zimnej, pustej sali z ceglanymi ścianami i nieśmiertelnym Palcem Bożym, zwisającym z wysokiego sufitu. Poczucia chłodu i osamotnienia dopełnia śnieg, rozrzucony grubą warstwą po scenie. Będzie go uparcie próbowała odkurzyć Matka (Anna Nabiałkowska), jakby to miało pomóc pozbyć się rozpaczy po utracie dziecka i przywrócić ją samą światu. Matka pozostaje osobą bezimienną, cieniem, snującym się po scenie, powtarzającym "Chcę umrzeć", osobą, która chudnie, aż zniknie, aż w końcu zasypie ją śnieg. Budzi się ona do życia tylko raz - żeby pokazać Jas, jak bardzo oburza ją dziecięca seksualność córki i jak bardzo nie daje na nią zgody.

Fizyczne odczucie rozpaczy pogłębia gra świateł, w której zimne, jasne, punktowe oświetlenie pojawia się w mroku, kłując widza w jego zmysły, w ciszy, albo przy akompaniamencie muzyki szybkiej, drażliwej, niepokojącej.

Spektakl wyreżyserowała Małgorzata Wdowik, znana chociażby z równie emocjonalnego "Wstydu" wystawianego w Teatrze Starym od 2021 roku. Doświadczenie nabyła m.in. w Instytucie Stosowanych Nauk Teatralnych w Giessen. Reżyserka pojmuje teatr jako sztukę performansu, która rodzi się poprzez grę aktorską sprzężoną ze scenerią. Mówi w wywiadach, że konwencjonalny teatr ją uwiera. Sama chętnie oddaje głos aktorom, których traktuje jak ekspertów w danym spektaklu. Taki warsztat pozwala artystce mówić o sprawach trudnych, objętych tabu, wykraczających poza schematy.

W licznych recenzjach i książki, i sztuki, pojawiają się odwołania do konserwatywnej religii, skonfliktowanej z pędem do życia, poszukiwania własnej tożsamości (zwłaszcza w kontekście tego, że autor/ka prozy charakteryzuje siebie jako osobę niebinarną), czy rozdzierającego bólu po stracie bliskiej osoby, który wdziera się we wszystkie sfery istnienia, uśmiercając ludzi jeszcze za ich życia. Można w nich również znaleźć opis konfliktu międzypokoleniowego, a także dziecięcego pragnienia bliskości rodziców oraz akceptacji z ich strony.
Ale widz, który doświadczył straty w swoim życiu, odnajdzie w sztuce coś jeszcze - wejrzenie w głąb własnych doświadczeń i poczucie ulgi, że ból i rozpacz nie okazały się w jego przypadku permanentne. To katharsis z greckiej tragedii, przeniesione na współczesny grunt. Wszak nad starożytnymi postaciami również wisiała Nemesis, tak jak w "Niepokój przychodzi o zmierzchu" wisi Palec Boży.

I tak, kiedy zapada ciemność i głucha cisza, a potem pojawiają się światła i brawa, rodzi się poczucie widza, że przecież siedzi on tutaj, chociaż mogłoby już go nie być.

Agnieszka Dziob-Zadworna
Dziennik Teatralny Dolny Śląsk
1 marca 2024

Książka tygodnia

Ulisses
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
James Joyce

Trailer tygodnia