Imponderabilia czy hańba?

"Sześć polskich mów" - reż. Michał Zadara - Teatr Polski w Warszawie

Najpierw chciałbym złożyć gratulacje twórcom projektu. Michał Zadara sięgnął po teksty, które w teatrze nie mają praktycznie żadnej tradycji inscenizacyjnej. ,,Sześć polskich mów" ma stanowić inspirację dla mającego powstać za dwa lata przedstawienia. Przedsięwzięcie to jest o tyle wyjątkowe, że nawiązuje do sztuki retoryki. Dziedzina, która zdawała się być już akademickim anachronizmem, wybrzmiewa na nowo. Zresztą czy kunszt wymowy nie jest kategorią ściśle teatralną, a polityka olbrzymią sceną?

Nie można traktować ,,Sześciu" jako przedstawienia. Bardziej przypomina to seminarium. Zadara zaprosił do debaty profesora Marka Kornata, doktora Marka Kochana i swojego dramaturga, doktora Daniela Przastka. ,,Beck" był pierwszą częścią z cyklu, na którym byłem, dlatego ciężko mi znaleźć porównanie z wcześniejszym ,,Piłsudskim". W trakcie dwugodzinnego spotkania pojawiła się krótka etiuda z wykorzystaniem przemówienia Becka. Może ona dać jakieś wyobrażenie na temat kształtu przyszłego, pełnoprawnego widowiska. Zadara potraktował tekst Becka jako partyturę, którą rozpisał na czterech aktorów. Wchodzą oni sobie w słowo lub mówią równocześnie. Tę polifonię uzupełniają oklaski. Brzmią one jak hałas bębnów, które wzywają na wojnę. Obawiam się, że przyjęta formuła może skutkować w przyszłym spektaklu monotonią. Może jednak Zadara odnajdzie wspólną dla wszystkich przemówień rytmikę? Na niekorzyść twórcy świadczy małe zainteresowanie spektaklem ze strony publiczności.

Właściwą debatę wzbudziły - a jakże - kwestie historyczne. Przeszkadzała jednomyślność zaproszonych gości. Dopiero dzięki udziałowi publiczności udało się zadać parę ważnych pytań. Czy mowa Becka nie była wyrazem polskiego braku realizmu politycznego? Czy nie jest ona wyrazem odwiecznego narodowego problemu - straceńczego porywu duszy? Ten problem dostrzegał choćby Stanisław Cat-Mackiewicz. Publicysta wspominał o tym, że sam minister spraw zagranicznych nie postrzegał swojego przemówienia jako przełomowego. Czyżby swoje zrobiła historia?

Cieniem na wierności honorowi kładzie się hekatomba powstania warszawskiego. Możemy spytać, czy na pewno warto składać na ołtarzu życie dzieci dla obrony narodowej dumy? Jestem zdania, że zbyt łatwo przychodzi nam ocenianie historii dzisiaj, z całą naszą wiedzą i doświadczeniem. Niewielu tak naprawdę spodziewało się, jakie rozmiary osiągnie II wojna światowa. Na spotkaniu pojawił się starszy mężczyzna, który wspominał, jak słuchał słynnego przemówienia na żywo w maju 1939 roku. Czy obecność tego weterana nie powinna zamknąć ust wszystkim zwolennikom tezy o faszyzującej II RP? Być może Zadara szuka drogi do opowiedzenia o najprostszej prawdzie: że prawdziwa jest tylko żywa historia?

Warto zapoznać się z przedsięwzięciem Teatru Polskiego. Brakuje mi w nim jeszcze odważniejszego podejścia do podejmowanych tematów. Rozumiem, że koncept ten musi jeszcze ewoluować. Chociaż i tak kojąca jest świadomość, że twórcy potrafią podjąć temat naszej przeszłości inaczej, niż Władysław Pasikowski w koniunkturalnym i kłamliwym ,,Pokłosiu".


Szymon Spichalski
Teatr dla Was
9 listopada 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia