Intelektualno-erotyczne męki Allana

"Zagraj to jeszcze raz, Sam" - Teatr Śląski w Katowicach

Wszyscy znamy i kochamy wielkiego mistrza Woody\'ego Allena, jego sztuki, filmy to zawsze wspaniałe i spektakularne dzieła z charakterystycznym dla niego poczuciem humoru, który chyba najbardziej mnie osobiście chwyta za serce. Takim też dziełem jest "Zagraj to jeszcze raz, Sam"

Aktorzy z Teatru im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach stali przed nie lada wyzwaniem, odgrywając sztukę mistrza. Oddanie emocji i specyficznego poczucia humoru panującego w sztukach Allena to trudne zadanie dla każdego aktora.

Obsada spisała się na piątkę z ogromnym plusem, gdyż wszyscy aktorzy byli doskonali, idealnie dopasowani do swoich ról. Sympatyczna Linda (Karina Grabowska), piękna i wrażliwa kobieta, która z głównym bohaterem Allanem (Bartłomiej Błaszczyński) dogaduje się zarówno pod względem zainteresowań jak i skłonności do stosowania rozmaitych leków, a w tym relanium z sokiem pomidorowym. Wraz z mężem, wiecznie zajętym biznesmenem Dickiem (Dariuszem Chojnackim) próbuje pomóc przyjacielowi, umawiając go na randki, które niestety zawsze kończą się fiaskiem… Grabowska doskonale odzwierciedla dobroduszną, wrażliwą Lindę, a Chojnacki wspaniale odgrywa biznesmena, który nie ma czasu na nic i ciągle zmienia numer telefonu, pod którym się znajduje.

Mimo to moim ulubieńcem w tej sztuce jest główny bohater Alan Felix, w którego rolę wciela się Bartłomiej Błaszczyński, jedyny w swoim rodzaju. Aktor doskonale wchodzi w rolę neurotycznego Allana, cierpiącego intelektualno – erotyczne męki po rozstaniu ze swoją ukochaną żoną Nancy (Katarzyna Dudzińska). Odtwórca głównej roli bez problemu przechodzi ze spokojnej postawy swojego bohatera w nagłą i nieoczekiwaną postawę „nadekspresji”, histerycznej euforii. Przychodzi mu to z niezwykłą łatwością, w sposób szalenie naturalny.

Ponadto gesty, ruchy, mimika twarzy i ton głosu, jaki stosuje Błaszczyński dodatkowo wzbogaca rolę. Widać, że wkłada w grę aktorską wiele emocji. Warto zaznaczyć, że ten katowicki aktor nie miał łatwego zadania, musiał dorównać samemu mistrzowi, Woody’emu Allenowi, który to w oryginale osobiście wcielił się w rolę Allana Felixa. Podobno Allan jest autoparodią właśnie Allena.

Reżyserem tej komedii w Teatrze Śląskim jest Grzegorz Kempinsky, który sprostał oczekiwaniom. Widać było, że Kempinsky bezbłędnie rozumie humor Allena, nazwany przez mistrza „humorem dla inteligentnych”, wyczuwa jego typ żartu.

Akcja toczy się na dwóch płaszczyznach, pierwsza to historia związana z udzielaniem pomocy Allanowi w znalezieniu nowej partnerki przez dwoje przyjaciół. Druga płaszczyzna to opowieść wypełniona dialogami Felixa z jego ulubionym bohaterem filmowym, który radzi mu, jak postępować z kobietami. Czasem jego rady bywają radykalne, a przez to zabawne. Ponadto plusem jest fakt, iż sztuka prezentowana jest na Scenie Kameralnej, co dodatkowo wzmacnia więź widza z aktorami.

Muzyka rodem z lat 70-tych w oryginalny sposób podkreśla, iż sztuka ma być luźną interpretacją „Casablanki”, o czym przekonuje scena finałowa. Nie pozostaje mi nic innego, jak również pochwalić efekty świetlne, które podkreślają klimat sztuki. Zwłaszcza widać to podczas sceny, w której to kolejno pojawiają się kobiety, z jakimi w przeszłości spotykał się Allan.

Podsumowując, spektakl jest godny polecenia, uważam, że każdy, kto ma ochotę na odskocznię od codziennej rzeczywistości, doskonale będzie bawił się podczas oglądania tego wspaniałego przedstawienia, w tak perfekcyjnej obsadzie. Jest to najlepsza sztuka, na jakiej dotychczas byłam, a Bartłomiej Błaszczyński wpisał się na listę moich ulubionych aktorów, na którą nie łatwo się dostać.

Patrycja Abu El Ella
Dla Dziennika Teatralnego
9 grudnia 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia