Interakcyjny szewczyk faworytem pierwszego dnia festiwalu

"Bajka o szewczyku"

Ludowe legendy i bajki są zazwyczaj powszechnie znane wszystkim mieszkańcom terytorium, na którym występują. Powszechność ta sprawia, że podania są tak popularne, że aż nudne. Natomiast, prawdziwa sztuka polega na wydobyciu pierwiastka świeżości przy każdej kolejnej interpretacji tej samej historii. Artyzm ten osiągnęła "Bajka o szewczyku", zaprezentowana przez krakowski Teatr Animacji Falkshow.

Krzysztof Falkowski, będący animatorem spektaklu wykazał się olbrzymim pedagogizmem, gdyż od samego początku spektaklu wszedł w trwałą interakcję z publicznością. Dla najmłodszych widzów przygotował pouczającą lekcję teatralną, która zmusiła odbiorców do skupienia uwagi, koncentracji oraz zaangażowania się w przedstawienie. Tak pobudzone dzieci żywiołowo przeżywały koleje losy biednego szewczyka, który przybył do króla Kraka, by szyć buty, a w konsekwencji swoich szlachetnych poczynań awansował do miana zabójcy smoka oraz męża księżniczki. 

Teatr stolikowy animowany przez aktora-lalkarza, jaki zaprezentowano pierwszego dnia IX Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Lalek „Katowice-Dzieciom” zachwyca w każdym calu. Nie ma tu żadnych niedociągnięć, wszystko jest perfekcyjne. Odkryta na nowo przez reżyser Agnieszkę Falkowską opowieść o smoku wawelskim nabrała ciekawego kolorytu, dzięki niezwykłej oprawie scenograficznej, na którą składała się magiczna, przepastna skrzynia. W rękach Krzysztofa Falkowskiego zamieniała się to w zamek królewski, to w smoczą jamę, czy też podwawelski dom, ulokowany na krakowskim podzamczu. Bohaterami spektaklu były drewniane rzeźby, które wyszły spod dłuta ludowego artysty. Natomiast, głosu użyczył im jeden, lecz multiplikowany demiurg. Kunszt aktorski animatora oraz niezwykła biegłość w modulowaniu głosem sprawiła, że widz odniósł wrażenie, iż akcja jest opowiadana przez kilka postaci. Krzysztof Falkowski pokusił się o zindywidualizowanie sylwetek swoich bohaterów, każdemu z nich nadał specyficzne cechy, które wzbogacił także o odmienne style wysławiania się. Przedstawiono tu różne typy charakterów, które zyskały głos.

Spektakl ten zasługuje na szczególną uwagę oraz gromkie oklaski z racji silnej więzi, jaka połączyła aktora-lalkarza z publicznością. Wielu aktorów podejmuje się trudu animowania lalek, jednakże nie wszyscy wychodzą z tej próby zwycięsko. Pełny sukces mogą odnieść jedynie ci, którzy wejdą w interakcję z publicznością. W wypadku tego festiwalu widzami są dzieci, stanowiące grono najsurowszych sędziów, gdyż ich dobre maniery nie są jeszcze rozwinięte na tyle, by spokojnie wytrwać do końca spektaklu, który nie przypadł im do gustu. Najmłodsi bywalcy teatrów szybko się nudzą i nie szczędzą wysiłków w manifestowaniu tego faktu. Krzysztof Falkowski nie pozwolił nikomu nawet na odrobinę znużenia, nieustannie bombardując widownię żartami, komediowymi chwytami oraz piosenkami, które ozdobiły zgrabnie opowiedzianą historię.

Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Katowice
31 maja 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia