Interesująca muzyka i banalne libretto

"Space Opera" - reż. Ewelina Pietrowiak

Prapremiera opery współczesnej w Polsce jest zawsze świętem. Czas pokaże, czy "Space Opera" Nowaka zainteresuje inne teatry.

"Space Opera" Aleksandra Nowaka to opowieść o Adamie i Ewie, którzy biorą udział w wyprawie kosmicznej na Marsa. Nakłada się na nią opowieść o muchach (widzeniu świata z ich perspektywy). Trzecią płaszczyznę stanowi klamra medialna. W telewizji wszystko można sprzedać, podglądając cudze życie jak w reality show i brednie o muchach, które były na początku świata, które były biblijnym wężem... Szkoda tylko, że autor libretta Georgi Gospodinov w swoich obserwacjach nie wychodzi poza stereotypy typu: "Nigdy nie zabieraj w Kosmos kobiety. Wiedzieli to już starożytni żeglarze, kobieta na pokładzie przynosi pecha" i "Mężczyźni, mężczyźni wszędzie tacy sami", "Nawet w Kosmosie - te same klapki na oczach". Ale - by być sprawiedliwym, można usłyszeć całkiem zgrabne myśli, kiedy Ewa na stwierdzenie Adama, że są w Kosmosie, odpowiada: "Nie, jesteśmy w pudełku na buty, w pralce, w spiżarce, w kapsule. Klaustrofobia w nieskończoności!".

O ile libretto jest banalnie naiwne i rozwlekłe, muzyka Aleksandra Nowaka wydaje się niezwykle interesująca. Z jednej strony ma charakter narracyjny a zarazem ilustracyjny, z drugiej - słychać, że kompozytor szuka inspiracji w różnych obszarach muzycznych, próbując znaleźć ekwiwalent dźwiękowy do charakteru postaci czy sytuacji, w jakiej znaleźli się w danym momencie bohaterowie.

Szkoda, że kompozytor i autor libretta nie mieli okazji poznać mojego starszego kolegi redakcyjnego, który mówił każdemu początkującemu dziennikarzowi: redakcja równa się redukcja. W "Space Opera" zabrakło redakcji. Szkoda, że Ewelina Pietrowiak, reżyserka spektaklu, nie zaproponowała własnej redakcji, czyli skrótów. Przydałyby się zwłaszcza w pierwszej części opery. Szkoda też, że aż tak mocno inscenizacyjnie wyeksponowała prolog - swego rodzaju "kantatę w obronie zwierząt". Wielkie brawa za to należą się reżyserce za symboliczne rozegranie sceny miłosnej w II akcie i wyeksponowanie muzyki.

"Space Opera" ma szczęście do wykonawców. Podobali mi się bez wyjątku wszyscy: Magdalena Wachowska (Ewa), Bartłomiej Misiuda (Adam), Marta Cymerman i Tomasz Raczkiewicz (zmultiplikowane postaci Muchy/Łajki) i Andrzej Ogórkiewicz (Producent/Beduin) oraz chór i orkiestra pod kierunkiem Marka Mosia.

Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
17 marca 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia