Intrygujące demony Schulza
"Noc wielkiego sezonu" - reż: Krzysztof Babicki - Teatr im.Osterwy w LublinieTeatr Lubelska "Noc wielkiego sezonu" to fascynująca podróż w świat wyobraźni Brunona Schulza
Niezwykła i niepokojąca wyobraźnia Schulza od lat inspiruje artystów różnych dziedzin. Krzysztof Babicki jest jednym z niewielu reżyserów teatralnych, który odważył się z nią zmierzyć.
Opowiadania drohobyckiego twórcy opierają się na doświadczeniu osobistym ich autora. Przedstawione historie noszą jednak cechy uniwersalne stąd o świecie wykreowanym przez Schulza mówimy jako o rzeczywistości zmitologizowanej. Babickiemu udało się wskrzesić na scenie lubelskiego Teatru im. Osterwy postacie tego świata oraz demony targające wyobraźnią Schulza.
Najłatwiej byłoby z pewnością zaludnić scenę grupą rodzajowych postaci żydowskiego miasteczka, poustawiać kamieniczki, i gazowe latarnie jak na rysunkach artysty z Drohobycza. Babicki wybrał drogę trudniejszą. Postanowił odnieść się nie do rysunków lecz do filozofii Schulza, do piękna jego słowa. Spektakl wywodzący się z ducha i litery Schulza okazał się uniwersalną opowieścią o losie artysty, człowieka wrażliwego o niepokojącej wyobraźni. Życiowego autsidera skazanego na zagładę.
To przedstawienie było dużym wyzwaniem. Niezwykłą pracę wykonał zwłaszcza Krzysztof Olchawa. Aktor, który dzięki Stephenowi w "Rock&Rollu" i Rogożynowi w "Biesach" kojarzył się z postaciami silnych mężczyzn w "Nocy wielkiego sezonu" stał się ich całkowitym zaprzeczeniem. Jako sceniczny Józef był człowiekiem "wycofanym", czasem bezbronnym jak dziecko, twórcą czującym się najlepiej w swoim odrealnionym świecie. Andrzej Golejewski (Ojciec) stworzył z kolei wizerunek artysty totalnego, nieskrępowanego obowiązującymi konwenansami, szalonego wizjonera, który gotów jest złożyć życie na ołtarzu sztuki.
Na uwagę zasługuje także bardzo schulzowski Subiekt Teodor Jerzego Rogalskiego oraz Brat w wykonaniu Mikołaja Roznerskiego. Ciekawy i intrygujący jest też sceniczny świat pań z pełną rozbuchanej kobiecości Ciotką Agatą Anny Torończyk, bardzo zmysłową Maryśką Moniki Babickiej i kobietą upadłą Jolanty Rychłowskiej. Na zmysły działa bez wątpienia także Hanka Brulińska, choć jako Adela jest zbyt delikatna i krucha. Przedstawienie z kostiumami Sławomira Smolorza rozgrywające się w ascetycznej scenografii Marka Brauna dopełnia niepokojąca muzyka Marka Kuczyńskiego.