Intymne spotkanie w teatrze

"Moje urodziny" - reż: Piotr Krukowski - Teatr Logos w Łodzi

Kameralna atmosfera - niespełna dziesięć osób na widowni, stwarza niesamowity i niezwykle przyjemny charakter spektakli granych w łódzkim Teatrze Logos. Bezpośrednie spotkanie z aktorem okaże się w tym wypadku czymś nadzwyczaj prawdziwym.

Monodram dodatkowo potęguje dialog między aktorem i widzem. „Moje urodziny” w reżyserii Piotra Krukowskiego to spektakl, który doskonale oddaje atmosferę wyznania, pewnego rodzaju spowiedzi ze swoich emocji, przeżyć czy uczuć kłębiących się w człowieku. W tym wypadku poznajemy kobietę, która nie ujawnia nam swojego imienia - pragnie aby pozostało ono tajemnicą. Dowiadujemy się jedynie, że mąż nazywał ją pieszczotliwie „moja malutka”. Pozostaje dla nas anonimowa, chociaż opowiada publiczności najważniejszą i najistotniejszą historię, jaka spotkała ją w życiu. 

Pośród opowiadanej historii swojej miłości wypowiada bardzo istotne i ważne słowa dla pełnego zrozumienia jej postępowania i wartości, jakimi kierowała się w najtrudniejszych chwilach. Jako nastolatka nie pragnęła - tak jak wszystkie jej rówieśniczki - studiować, wyjechać i pracować. Jedyne, czego chciała w życiu, to kochać. Być żoną i żyć szczęśliwie z ukochanym mężczyzną. Słysząc taką deklaracje przekonujemy się, jak trudnych chwil doświadczyła bohaterka. 

Konfrontujemy swoją wrażliwość i nasze życiowe priorytety z historią opowiedzianą przez kobietę. Dowiadujemy się, że poznała mężczyznę swojego życia w wieku 16 lat i podporządkowała je właśnie wymarzonej miłości. Los niestety nie był do końca jej przychylny, w pewnym momencie brutalnie z niej zakpił i zabrał w najokrutniejszy sposób małżonka. Jej ogromna siła pozwoliła być z nim do samego końca, trwać przy jego boku przez cały rok, pełen cierpienia czas, w którym jego ciało zmieniło się nie do poznania. Nie potrafiła mu pomóc, śmierć była nieunikniona. Ona jednak do końca kierowała się wytyczoną przez siebie drogą miłości. 

Niezwykle poruszający tekst został doskonale opowiedziany przez Jolantę Kowalską. Widzowie w tak kameralnych warunkach współodczuwają z aktorką, która ma cały czas łzy w oczach. Opowiada, jak przebiegała choroba męża i jak sobie z tym radziła. Przez bohaterkę ani na chwilę nie przemawiał gniew czy nienawiść, w swojej opowieści jak i w całym życiu kierowała się miłością. Po przeżyciu tak ciężkich chwil nie zmieniłaby niczego. 

Wypowiadanym słowom aktorki towarzyszą śpiewane przy akompaniamencie gitary liryki Jesienina. Ich wykonawcą jest mężczyzna, który jako pierwszy pojawia się na scenie, później widoczny jest jedynie w lustrzanym odbiciu. Możliwe, że w lustrze był mężczyzna, o którym opowiadała kobieta, a może ten, którego cały czas miała w pamięci. Wyśpiewane wiersze wydobywające się zza sceny były bardzo dobrym dopełnieniem całości spektaklu tak, aby mógł w pełni wybrzmieć i poruszyć widza. 

„Moje urodziny” uświadamiają współczesnemu widzowi, że nasze życie nie musi być jedynie pogonią za zawodowym spełnieniem. Musimy nauczyć się, że miłość jest pierwszym krokiem do bycia szczęśliwym.

Agata Siuta
Dziennik Teatralny Łódź
29 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...