Iwona - niekoniecznie - Księżniczka Burgunda

13. Międzynarodowy Festiwal Gombrowiczowski w Radomiu

Wałbrzyska „Iwona, Księżniczka Burgunda" i niegombrowiczowski spektakl „Jestem" z radomskiego Teatru Powszechnego – tak w skrócie można opisać piąty dzień Międzynarodowego Festiwalu Gombrowiczowskiego w Radomiu.

„Iwona, Księżniczka Burgunda" w reżyserii Grzegorza Jaremki, na Festiwalu Gombrowiczowskim w Radomiu, zaprezentowana została na Scenie Kameralnej. Okazała się być nieco inną interpretacją pierwszego dramatu Gombrowicza, w której tytułowa bohaterka nie była, jak to określił autor, „kozą ofiarną", tylko oprawczynią. Iwona (Sara Celler-Jezierska) u Jaremki nie była rozdygotaną, wyróżniającą się od reszty istotą, tylko kobietą stanowczą, mającą, na przykład, odwagę pocałować Innocentego i powiedzieć mu z pełną odwagą „won!" i również przyznawać się do związku z Księciem Filipem (Jakub Sasak). Ten z kolei w wałbrzyskiej produkcji został sprowadzony do minimum. Jest postacią drugoplanową. Na scenie dominuje para królewska (Rozalia Mierzicka i Włodzimierz Dyła) wraz z Szambelanem (Dariusz Skowroński). Niestety Grzegorz Jaremko, dla którego „Iwona,..." była debiutem, niedostatecznie ocenił znaczenie postaci Księcia dla treści dramatu i ze szkodą dla Jakuba Sasaka, drastycznie ograniczył jego obecność w spektaklu, gdzie Sasak był bez wątpienia jedną z najciekawszych postaci.

Warte uwagi okazały się scenografia i kostiumy zaprojektowane przez Rafała Domagałę, gdyż zamek i rodzina królewska kojarzyły się raczej z biedą i bylejakością – podłoga wykonana z płyty paździerzowej i ubrania z second-handu. Jeśli chodzi o tekst Gombrowicza, został on znacznie przeedytowany i skrócony. Dramaturg, Tomasz Jękot, zdecydował się wykreślić z dramatu wiele ważnych treści, przez co widz w zasadzie nie miał możliwości zasmakowania kunsztu pisarza – nie mógł dostrzec paralelności między związkami poszczególnych bohaterów, nie był w stanie odróżnić od siebie Cypriana, Cyryla i Innocentego (w tej inscenizacji grał ich jeden aktor – Czesław Skwarek.), a nawet nie zagłębić się w pojęcie charakterystycznego „iwonowego kółka".

„Iwona, Księżniczka Burgunda" Grzegorza Jaremki nie porywa. Gombrowicz w tej inscenizacji zwyczajnie nie wybrzmiewa, można nawet stwierdzić, iż jest zbyt mało Gombrowicza w Gombrowiczu. Jednakże taki spektakl również jest potrzebny, ponieważ widz radomski wychowany na 25 latach festiwalowego bycia z Gombrowiczem powinien mieć kontakt z wieloma różnorodnymi interpretacjami.

„Iwona,..." jest zatem prawdopodobnie największym zaskoczeniem festiwalu, ze uwagi na kompletnie nowe, nieoczekiwane, nieoczywiste i niepełne odczytanie tego wspaniałego dramatu.

Jan Gruca
Dziennik Teatralny Radom
25 października 2018
Portrety
Grzegorz Jaremko

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...