Jak bal, to z Tuwimem
"Bal w Operze" - reż. Daria Anfelliv - Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w ŁodziApogeum obchodów Roku Tuwima bliskie, a wśród wydarzeń sączących się od początku 2013 roku odnotować trzeba dwa ważne i oba udane.
Teatr Nowy popisał się interpretacją "Balu w operze" [na zdjęciu]. Lech Raczak (legenda Teatru Ósmego Dnia) wraz z Darią Anfelli czyta satyryczny poemat jak scenariusz thrillera, a nawet horroru. Wjeżdżają dwa kontenery na śmieci i dwa żyrandole, zjawiają się wszyscy, którzy tworzą społeczny zsyp. Szukają życiowych podniet, swojego miejsca. Zabawa i apokalipsa splatają się w jedno.
Jak bal, to bal!
Coś z podniosłości spisanej w Objawieniu św. Jana i "Nasza jest noc...".
Aktorzy świetnie podają tekst, całość brzmi niczym niekończąca się relacja z tego jak było, jest i... będzie. Roman Chruściel, Dariusz Jędrzejek (duet szalonych projektantów występujących jako Transmode) ubrał wszystkich niebanalnie i dołożył rewię mody. Nawet iluzjonista (Damian Spętany) wpisał się w to wirowanie indywidualności i indywiduów. Orkiestra grała ekstra, a wciąż nowe postacie ożywiali: Malwina Irek, Jolanta Jackowska, Magdalena Kaszewska, Aleksandra Posielężna, Delfina Wilkońska, Przemysław Dąbrowski, Łukasz Gosławski, Artur Gotz, Gracjan Kielar, Adam Kupaj, Adam Mortas.
A w Teatrze Powszechnym, na Małej Scenie, ujawnił się "Tu-wim". Czwórka aktorów: Aleksandra Listwan, Ewa Sonnenburg, Damian Kulec (także świetny perkusista), Arkadiusz Wójcik i przy klawiszach Paweł Jabłoński budują widowisko niby z niczego i od niechcenia. Nie zjawiają się bowiem jako odtwórcy ról, a osoby z obsługi teatru. I tak jakby przypadkiem rodzi się teatr absurdu zgrabnie spleciony z groteską. Sypią się wiersze i piosenki. "Co nam zostało z tych lat" i "A może byśmy tak, najmilszy...", straszą "straszni mieszczanie" i jest rada: "całujcie mnie wszyscy...".
Widowisko przygotowane przez Jerzego Jana Połońskiego i Jarosława Stańka ma w sobie coś z klimatu cyrkowo-wodewilowego i ducha kabarecików pani Olgi L. Kto kupi konwencję, będzie się dobrze bawił, smakując teksty i racząc się interpretacją. Powszechny był z "Tu-wimem" w Stuttgarcie i tam także zdobył widownię (bisy i brawa na stojąco).
Zatem spróbujmy poezji wprost z obu scen. Warto!