Jak oswoić nieszczęście

"Jeden dzień" - reż.Andrzej Barański - Teatr Telewizji

"Jeden dzień" w Teatrze Telewizji.

-To tragedia w najczystszej postaci -mówi Andrzej Barański o sztuce "Jeden dzień" realizowanej dla Teatru Telewizji.

Akcja dramatu angielskiego autora Petera Nicholsa rozgrywa się w domu Briana (Bartosz Opania) i Sheili (Edyta Jungowska). Małżeństwo ma dziesięcioletnią córkę Józię. Dziewczynka od urodzenia jest chora, wymaga nieustannej opieki i pomocy, by żyć. "Nie może sama siedzieć, musi być podpierana w każdej pozycji. Przez większość czasu leży na wznak. Gdy siedzi w wózku, górna część jej ciała oparta jest na blacie przymocowanym z przodu wózka, tak jakby spała. Ma ładną, ale pozbawioną wyrazu buzię, głosik słabiutki i drżący". Nie mówi. "Jestem przekonany, że spaprali sprawę lekarze. Nie było innej przyczyny" - mówi ojciec dziecka. "Myślę, że jedną z przyczyn było to, że, przyznaję, nie prowadziłam się dobrze i podświadomie zamykałam się przed macierzyństwem" - obwinia się matka. To sytuacja, w której nikt nie jest w stanie pomóc ani Józi, ani jej rodzicom. 

- Okazuje się, że nieszczęście rozumie się tylko wtedy, kiedy jest własne - zauważa Andrzej Barański. - Bohaterowie sztuki najpierw się zastanawiają: "dlaczego to my zostaliśmy wyznaczeni do niesienia tego krzyża", a potem przychodzi myśl: "dlaczego nie my". 

W tym trudnym położeniu rodzice prezentują dwie postawy. Ona znosi los bardziej po męsku. "Przynajmniej staram się, żeby to życie było jako tako znośne" - mówi. Ale jak każda matka w takiej sytuacji liczy na cud. 

- On być może cierpi bardziej niż ona, choć usiłuje różnymi sposobami -błazenadą czy dystansowaniem się wobec codzienności - zmniejszyć swój ból - dodaje reżyser. - Ale to daremne. Widzimy też, że ta sytuacja zdemolowała ich związek i także każdego z nich z osobna. 

Rodzina dotknięta traumatycznym doświadczeniem nieuleczalnej choroby dziecka stanowi osobny świat. Ci, którzy są na zewnątrz, nie są w stanie go zrozumieć, nawet jeśli się starają - jak przyjaciel rodziny Freddie (Szymon Bobrowski) i jego żona Pamela (Małgorzata Sadowska) czy babcia Józi - Grace (Marta Lipińska). 

- Wizyta zaprzyjaźnionego małżeństwa niczego niestety nie zmienia - wyjaśnia reżyser. - Choć przyjaciel ma dobre chęci i próbuje pomóc, podsuwając różne rozwiązania - oni tę pomoc odrzucają. Wiedzą na przykład, że oddanie córki do specjalistycznej placówki nie rozwiąże problemów, bo to nie będzie najlepsze dla dziecka. W ich przypadku konstruktywne myślenie nie przynosi pozytywnych rezultatów, bo nie funkcjonują już normalnie. Są zupełnie poza realną przestrzenią i czasem. 

Życie z nieuleczalnie chorym dzieckiem jest jedną z najtrudniejszych prób trwałości rodziny. Przekonują się o tym także Sheila i Brian... - Tę sztukę powinien każdy zobaczyć - uważa Andrzej Barański. -Może pomóc w okazywaniu większej solidarności z ludźmi dotkniętymi takimi nieszczęściami jak bohaterowie dramatu. Mam nadzieję, że staną się nam bliżsi dzięki temu, że spędzimy z nimi półtorej godziny. Dla mnie to też doświadczenie, które nie pozostanie bez konsekwencji w życiu. Na pewno w inny sposób będę współczuł i patrzył na obce osoby borykające się z takimi problemami. 

Zdjęcia do spektaklu były kręcone w Konstancinie. "Jeden dzień" zostanie pokazany w Teatrze Telewizji po wakacjach.

Małgorzata Piwowar
Rzeczpospolita
2 czerwca 2007

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia