Jak piękno naszej planety zafascynowało Obcego
"Karnawał zwierząt" - Adrian Wilk - Teatr Baj Pomorski w Toruniu - mater. prasowe TBPDawno nie widziałam tak inteligentnej adaptacji dzieła muzycznego, tak przetransformowanego i uwspółcześnionego w swym przesłaniu w spektaklu dla dzieci, w którym układy choreograficzne opowiadają o spotkaniu przybysza-robota z Kosmosu z ziemskimi zwierzętami. A jeśli dodamy do tego jasne i czytelne dla dzieci aktorskie interpretacje granych postaci oraz animację lalkami, to można mówić o sukcesie reżyserskim i dramaturgicznym „Karnawału zwierząt" na scenie Baja Pomorskiego.
A jego autorem jest Adrian Wilk, który trzy lata temu pod opieką artystyczną Zbigniewa Lisowskiego, bronił dyplomu spektaklem „Become Human", w którym marionetka uosabiała odwieczne marzenie o stworzeniu inteligentnego robota, w kontekście filozoficzno-moralnym.
Tym razem Adrian Wilk odwołuje się do literackich i muzycznych doświadczeń dzieci. Podróż robota fantastycznie kojarzy się z wędrówką Małego Księcia odwiedzającego planety zawieszone we Wszechświecie. Motyw ten warunkuje kompozycję przedstawienia i wyznacza mu idealną czasowo strukturę, z wyraźną ekspozycją, przebiegiem wydarzeń w świecie przedstawionym oraz jego rozwiązaniem, które miało niepokojący moment, bo kiedy robot odliczał start rakiety z Ziemi, dzieci miały ochotę ją zatrzymać...
Całość spektaklu osadzona jest na muzyce i choreografii. Mam wrażenie, że Jan Gembala, kierownik muzyczny teatru, tak jak rakieta, którą przyleciał Robot, wprowadza muzykę w teatrze dla dzieci na nową orbitę. Stworzona przez niego warstwa brzmieniowa spektaklu wykorzystując cytaty muzyczne z „Karnawału zwierząt" Camille'a Saint-Saënsa łączy je w nowoczesny układ melodyczny. I tak, klasyka wraz z współczesnymi elektronicznymi dźwiękami tworzy niezwykle harmonijną, niemal transową, upoetycznione opowiadanie o kondycji przyrody na naszej planecie oraz o spotkaniu obcego ze zwierzętami. To bardzo ambitna i wielobarwna dźwiękowo opowieść trafiająca do dzieci i mająca niebagatelny wpływ na kształtowanie ich zainteresowań muzycznych.
Ciekawość naszego świata, fascynacja jego wyglądem przez Obcego oraz zachowanie zwierząt, wyrażane jest muzyką, która w tym spektaklu staje się jednym z narratorów, bo drugim jest choreografia również autorstwa Adriana Wilka. I tak, artysta stworzył wizję świata zwierząt, w którym ich zachowania nie tylko są charakteryzowane przez muzykę. Układy taneczne w wykonaniu czwórki aktorów Baja Pomorskiego przemawiają do wyobraźni dzieci oraz urzekają pomysłowością wyrażania sposobu bycia zwierząt, akcentując ich cechy charakterystyczne.
Obcy przybysz od czasu do czasu nawiązuje rozmowy ze zwierzętami i żeby podkreślić swoją odrębność, mówi „zautomatyzowanym głosem", nagranym na ścieżkę dźwiękową. Andrzej Słowik, doświadczonymi i wypracowanymi technikami animacyjnymi, zręcznie prowadzi go podczas wędrówki poprzez naszą faunę i florę. A jest ona wyrażona kolorami ziemi i zieleni ujętymi w liny-liany symbolizującymi las, autorstwa Barbary Guzik. Zawieszony w przestrzeni okrąg ma wiele symbolik, raz jest Księżycem, innym razem Słońcem. Podobnie kostiumy. Łączą w sobie tę samą kolorystykę co scenografia, a ich umowność, wzbogacana elementami lalkowymi, kojarzy się z dziecięcymi zabawami, podczas których wykorzystują przedmioty „udające" określone zwierzęta. Przy czym plastyczna pomysłowość, jaką proponuje Barbara Guzik, rozwija wyobraźnię dzieci podczas pojawiania się poszczególnych zwierząt. A zatem scenografia i kostiumy tworzą ekspresywny jednorodny koloryt. A kostiumy Słonia oraz Żółwia koncentrowały na sobie uwagę młodych widzów i dosłownie „grały" na scenie razem z aktorami.
Pierwszym zwierzęciem spotkanym na Ziemi, jedynej planecie w Układzie Słonecznym, na której istnieje życie, jest Lew, którego zagrał Jakub Durniat. Majestatyczny, jak muzyka Camille'a Saint-Saënsa naśladująca jego ryk, wywiera wrażenie na Robocie. Aktor znakomicie czuje się również jako Słoń, kiedy powoli, dostojnie pojawia się na scenie, wprowadzany niespiesznymi dźwiękami.
Spośród pojawiających się zwierząt, zwolnione dźwięki również wprowadzają żółwia. Spowolnienie rytmu melodii daje wspaniały efekt, bo wcielająca się w żółwia Dominika Miękus wspaniale oddaje gestami refleksyjną płynność jego ruchów. Spotkania Robota ze zwierzętami kończy najsłynniejsza część utworu Camille'a Saint-Saënsa oddająca harmonię muzyki zharmonizowaną z pięknem i gracją łabędzia. Muzyczne solo pełne liryzmu stwarza Anna Chudek-Niczewska konstruując jego poetycki obraz. Warto podkreślić, że mowa ciała aktorów oraz animacje znakomicie oddawały zachowanie zwierząt.
I tak miniatury muzyczne „Karnawału zwierząt" skomponowane w XIX wieku przybrały na scenie Baja Pomorskiego kształt nowoczesnej opowieści XXI o tym, jak zwierzęta znalazły wspólny język z obcym przybyszem z Kosmosu, któremu pokazały piękno naszej planety. Bez człowieka.
Ten muzyczno-choreograficzny spektakl, przywołuje świat baśni i fantazji nadając mu na wskroś niezwykły wymiar artystyczny. Obrazuje fenomen naszego świata i pyta, czy zawsze o niego dbamy? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że nasze życie może obudzić zachwyt w obcym? Ale czy przypadkiem nie przypomina nam i o tym, że i my mamy szansę odkrywania go na nowo?
I jeszcze kilka ważnych informacji. Jako że na premierowe przedstawienie zaproszono dzieci niedosłyszące, obecna była tłumaczka języka migowego, tak emocjonalnie przekazująca dzieciom kwestie ze sceny, że stała się niemal jego uczestniczką. Warto też wiedzieć, że po każdym spektaklu dzieci zapraszane są na warsztaty z zakresu sztucznej inteligencji i ekologii, podczas których podziwiają również i robota przemierzającego foyer. A to wszystko dzieje się w ramach projektu „AI-Art. Sztuka, technologia i ekologia w Teatrze" finansowanego w wyniku realizacji Inwestycji A2.5.1 Programu wspierania działalności podmiotów sektora kultury i przemysłów kreatywnych na rzecz stymulowania ich rozwoju w ramach Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności. Partnerami Teatru są ONDE S.A., Politechnika Bydgoska oraz Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.
I jak tu nie lubić takiego teatru?