Jak polityka zabija kulturę

R@port z Dwójmiasta

Pisaliśmy już wcześniej na łamach "Gazety Świętojańskiej" o niepokojącym sygnale zaprzestania współfinansowania gdyńskiej części Festiwalu Szekspirowskiego przez miasto Gdynia. Teraz doszła do nas kolejna, smutna informacja: ze względów technicznych i politycznych nie zobaczymy w Gdyni dwóch najgłośniejszych ostatnio spektakli współczesnej polskiej dramaturgii, obu zresztą z Teatru Polskiego we Wrocławiu, czyli "Poczekalni" Krystiany Lupy w jego reżyserii i "Tęczowej trybuny" duetu Strzępka /Demirski

Nie zobaczymy też wrocławskiego "Utworu o matce i ojczyźnie" w reżyserii Jana Klaty, ale ten spektakl na szczęście mieliśmy okazję podziwiać na tegorocznym Wybrzeżu Sztuki. Podobno Gdynia nie mogła spełnić warunków technicznych: Lupa zgodził się wystawić swą sztukę tylko na dworcu, a dworzec w Gdyni jest w remoncie, natomiast hala GOSIRu była minimalnie za niska. Gdynia nie była w stanie zaproponować innych, godnych lokalizacji (Teatr Muzyczny nie zgodził się), a na prezentację sztuk R@portowych w Gdańsku nie zgodzili się urzędnicy gdyńskiego magistratu. Kolejny odcinek wojny gdańsko-gdyńskiej pod flagą publiczną. Ostatecznie w trybie ekspresowym Adam Orzechowski postanowił zorganizować Aneks do Wybrzeża Sztuki i "Tęczową trybunę" oraz "Mickiewicz. Dziady. Performance" Pawła Wodzińskiego z Teatru Polskiego w Bydgoszczy zobaczymy w czasie R@portu w Gdańsku na Wybrzeżu Sztuki w towarzystwie trzech prezentacji Teatru Wybrzeże. Niestety, trójmiejscy widzowie mają spory dylemat przed sobą: 21 listopada grane są obie sztuki Demirskiego i Strzępki - "Był sobie Andrzej..." w Gdyni i "Tęczowa trybuna" w Gdańsku. Szkoda.

Nie nagłaśniamy skandali i skandalików, choć wiemy o Teatrze Miejskim w Gdyni chyba więcej niż nasi koledzy z innych gazet i portali. Choć co najmniej jesteśmy oburzeni na metody wyłaniania kluczowych osób w gdyńskim życiu publicznym, także w kulturze, to życzymy Krzysztofowi Babickiemu, podobnie jak przez większość kadencji Jackowi Bunschowi oraz Ingmarowi Villqistowi (chyba jako jedyni w okolicy) powodzenia, bo jego sukces to dobra nowina dla garstki miłośników wysokiej sztuki teatralnej w Gdyni oraz trochę większej w innej części Dwójmiasta (uważamy, że Trójmiasto powoli się kończy, nadchodzi epoka Dwójmiasta: Gdańsk z Sopotem, Gdynia osobno) . Zaskakuje nas oczywiście, że ten bardzo biedny teatr, w którym aktorzy pracują w uwłaczających ich godności warunkach (w odróżnieniu od administracji, która ma pomieszczenia po remoncie) jest tak bogaty w stanowiska: za Villqista był dyrektor naczelny i artystyczny w jednej osobie, teraz mamy dyrektora naczelnego, artystycznego i kierownika literackiego w trzech osobach. Teatr Miejski jest w bardzo głębokim kryzysie, ale co roku jest na ustach wszystkich miłośników umownej sztuki w Polsce dzięki dwóm bardzo prestiżowym, przynajmniej do niedawna, przedsięwzięciom: Gdyńskiej Nagrodzie Dramaturgicznej oraz R@portowi, czyli Festiwalowi Polskiej Dramaturgii Współczesnej.

Najpierw wybuchła "afera" z Gdyńską Nagrodą Dramaturgiczną. Kapituła konkursu dopuściła dwie sztuki, które złamały regulamin konkursu. Cała historia ma posmak opery mydlanej, ale ukazuje jak w soczewce układowość środowiska i zależności w Gdyni. Z jednej strony żal nam jest dyrektorów Miejskiego, czyli Wojciecha Zielińskiego i Krzysztofa Babickiego, którzy doskonale wiedzą, że doszło do złamania regulaminu konkursu i jako ludzie honorowi wiedzieliby co zrobić, gdyby byli w Kapitule, z drugiej jednak strony nie czynią minimum koniecznego w tej sprawie:Babicki obiecał  zwołanie Kapituły i wydanie komunikatu w sprawie, ale po kilku tygodniach nic nie mówi na ten temat, odbijając piłeczkę do Zielińskiego, który stwierdza, że z anonimami nie będzie rozmawiać, mimo że doskonale wie, że nastąpiło przekroczenie. Skoro jedynym powodem braku reakcji Teatru i Kapituły jest anonimowość donosu obywatelskiego, to poświęcimy się dla sprawy i oficjalnie zawiadamiamy ww. o złamaniu Regulaminu i oczekujemy wyjaśnień.

"Afera" druga, z niedopuszczeniem spektakli wrocławskich (tak a propos Gdynia dysponuje przestrzeniami dla "Tęczowej trybuny" – przede wszystkim Hala Widowisko-Sportowa), jest bardziej złożona. Istnieją różne wersje, także, a właściwie głównie, plotkarskie, bo to środowisko wybitnie plotkarskie, nie zmieniają one jednak podstawowego faktu: nastąpiło mocne osłabienie Gdyni. Nawet jeśliby miało być tak, jak sugeruje jeden z patronów medialnych Teatru Miejskiego, że to zmowa wrocławsko-gdańska, co jest absurdem, to nie zmienia faktu, że miasto z morza i marzeń, posiadające najlepszy pr w Polsce, straciło sporo punktów wśród bardzo opiniotwórczych ludzi w kraju. W Gdyni nic nie może się zdarzyć bez wiedzy pana Prezydenta Wojciecha Szczurka i dziwi w tej sytuacji sekwencja zdarzeń. Kto jest za to odpowiedzialny ? Kto popełnił błąd ? Gdynia po raz kolejny nie potrafi docenić skarbu, jaki ma w postaci dwóch imprez teatralnych, które być może powinien mieć... Gdańsk, który pewnie lepiej by się zaopiekował takimi prezentami. W tej sytuacji przypomina nam się historia Festiwalu Filmowego w Gdyni, którego pierwsza edycja odbyła się w Sopocie, potem przez wiele lat gościł w Gdańsku, by wylądować w... Gdyni. Czyżby Gdańsk kontratakował teatralnie ?

Żarty, żartami, ale Festiwal R@port i Gdyńska Nagroda Dramaturgiczna tracą na znaczeniu, Gdynia staje się synonimem miejsca niesympatycznego dla wolnej sztuki. Co robić dalej ? Oczywiście R@port musi zostać w Gdyni, a najlepiej, gdyby został w regionie, jako wspólne przedsięwzięcie wszystkich scen z kierowniczą rolą Gdyni i Miejskiego. Sztuki Pakuły i Ferencego powinny być wycofane przez samych autorów, a gdyby tak się nie stało, Kapituła powinna to uczynić, nie poprzestając na nieuwzględnianiu ich w podziale nagród, a regulamin koniecznie powinien zostać poprawiony (anonimowość!) i, przede wszystkim, respektowany. Takie rozwiązania nakazuje już nie honor, ale zwykła uczciwość. Idąc dalej, trochę idealistycznie i marzycielsko, proponujemy spotkanie ludzi kultury naszego regionu, może na Pierwszym Kongresie Kultury ? Chyba czas już podjąć pewne działania, nasze problemy i konflikty zabijają kulturę, nie działamy dla dobra wspólnego, decydują śmierdzące partykularyzmy. Czas na zmiany.

Piotr Wyszomirski
Port Kultury
17 października 2011

Książka tygodnia

Bioteatr Agnieszki Przepiórskiej
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Katarzyna Flader-Rzeszowska

Trailer tygodnia