Jak to właściwie jest?
"Panny z Wilka" - reż. Agnieszka Glińska - Narodowy Stary Teatr w KrakowieW "Pannach z Wilka" Agnieszki Glińskiej w krakowskim Narodowym Starym Teatrze scenografia jest ascetyczna. Gra toczy się w neutralnej przestrzeni. Dekoracje nie służą tu kreśleniu stylowości. Na prawie pustej scenie znajduje się zaledwie kilka sprzętów: stół, krzesła, kanapa, kredens wypełniony robionymi przez Kazię (Anna Radwan) przetworami. Przestrzeń, w której rozgrywają się "Panny z Wilka", jest pełna możliwości.
Agnieszka Glińska i Marta Konarzewska w swojej adaptacji prozy Iwaszkiewicza wykorzystują między innymi fragmenty "Pani Dalloway" oraz "Domina: traktatu o narodzinach" Anny Nasiłowskiej. Spektakl "zbudowany jest z rozdziałów, które odpowiadają kolejnym bohaterkom opowiadania". Ten podział spektaklu na części podkreślają projekcje: na tle utrzymanym w stylu prac grupy Bloomsbury prezentowane są bohaterki. Pomysł wydaje się efektowny i efektownie zostaje zrealizowany.
Wiktora Rubena gra dwóch aktorów: Szymon Czacki to Ruben z przeszłości, Adam Nawojczyk - Wiktor czterdziestoletni, który wkracza w smugę cienia. To ustawia charakter przedstawienia, w którym przeszłość i teraźniejszość nieustannie się z sobą przeplatają. Obaj Wiktorzy toczą ze sobą walkę - niedojrzałości z biernością - jak w scenie snu na kanapie.
"Panny z Wilka" w wykonaniu artystów Narodowego Starego Teatru w Krakowie to prosta i liryczna, zabawna i groteskowa historia o straconych złudzeniach. O wyzbyciu się nadziei, ale też nieustającej wierze w lepsze jutro. Historia panien z Wilka (znakomite Dorota Segda, Ewa Kaim, Anna Radwan, Paulina Puślednik) i Wiktora Rubena w spektaklu Glińskiej zyskuje inny, zaskakujący wymiar. Reżyserka unika realizmu, tworzy teatr umowny: epicki i liryczny zarazem. Teatralna umowność (wątek fabularny przerywany śpiewanymi przez aktorki piosenkami) wyostrza iluzję, w której tkwią bohaterowie - przede wszystkim Wiktor Ruben.
Dla Glińskiej ważny jest fakt egzystencjalny - zderzenie młodzieńczych ideałów i oczekiwań z prozą życia. Przedstawienie wzrusza, nie popadając w sentymentalny ton, a najdziwniejsze i najbardziej poruszające jest w nim to, że w jasnej tonacji udaje się opowiedzieć o utracie złudzeń. Zapewne dlatego, że jest to opowieść o sile kobiet.