Jak w Sopocie bajki się opowiada

"Zielony mężczyzna" - reż. Adam Nalepa - Fundacja Teatru BOTO - Sopot

Dawno, dawno temu, baju, baju nocą, na pograniczu bajki i kołysanki Fundacja Teatru BOTO pokazała swojego "Zielonego mężczyznę", prezentując go w nieco tajemniczych okolicznościach Dworku Sierakowskich w Sopocie. Widzowie z pełną przyjemnością uczestniczyli w spotkaniu dwojga ludzi (nie-ludzi) stworzonych przez gdańskiego dramaturga Jakuba Roszkowskiego

Historia jego – zielonego, starego, zmęczonego nie wiedzieć, czym i jak mężczyzny (Grzegorz Sierzputowski ) oraz jej – pięknej, młodej, alabastrowej i z długimi rzęsami, czarującej kobiety (Sylwia Góra Weber ) rozgrywa się w czasie i przestrzeni, o których można powiedzieć tylko, że istnieć wcale nie muszą. Zielony, przytulny domek, otoczony lasem i tajemnicą, przyciągnął zziębniętą, zagubioną z początku kobietę. A może wcale nie przyciągnął, tylko ona w nim mieszkała i bawiła się tylko, bo bawić się chciała? Relacje między postaciami zmierzały w różnych kierunkach. Można było ulec złudzeniu, że wcale się nie znają albo że znają się wyśmienicie, albo że za wszelką cenę chcą się poznać tylko po to, aby zaraz o sobie zapomnieć. Jakub Roszkowski niczym konceptualista ustawicznie wytrącał widza z poczucia realizmu zdarzenia, jakie opisał w dramacie. Żona to czy demon, zjawa czy wyrzut sumienia, że odrzuciło się piękno świata?

Adam Nalepa nie zmusza jednak widza do poważnego zastanawiania się nad osobami dramatu. Wpisując je w malowaną przestrzeń dworku, z dbałością o oświetlenie i muzykę, pozwolił odbiorcy na pewnego rodzaju wytchnienie intelektualne. Oczywiście historia momentami staje się intrygująca, na przykład, gdy stajemy się świadkami opowieści o kocie, który uwiódł młodą kobietę, dając jej ulotną rozkosz nocy. Widza tylko pozornie zaskakują nieco chimeryczne zachowania kobiety, bo przecież ona zachowuje się typowo dla kogoś, kto czuje się pomijany i niedopieszczony. Szybko zmienia zdanie, pomija odpowiedzi, kokietuje, zapomina, denerwuje się i próbuje wywołać zazdrość w mężczyźnie zajętym…pisaniem opowieści o zielonym mężczyźnie i jego niecodziennym gościu – kobiecie, która przychodzi do niego niespodziewanie, zziębnięta i zagubiona z początku…

Sylwia Góra Weber pokazała różne oblicza kobiety, która do końca nie chce się ujawnić, pozostając w dystansie do świata i mężczyzny, z którym chce i musi rozmawiać. Udało się jej zrobić wstęp do obrazu psychologicznego kobiety uwięzionej między swymi marzeniami, tęsknotami za nieodkrytymi światami, a własnymi i narzuconymi ograniczeniami, wynikającymi z nadmiaru emocji. Grzegorz Sierzputowski nie nadał swojej roli podobnego wymiaru. Udało mu się przez moment wyjść poza narzucone zapewne tekstem ramy postaci, jednak nie miał nic do powiedzenia w świecie, który sobie wymyślił. Uwagę przyciąga kostium aktorki, przypominający wykwintną bieliznę.

Fundacja Teatru BOTO zaproponowała spektakl przyjemny, kojarzący się z etiudą warsztatową. Prapremiera letnią porą, z inklinacjami do wydarzenia godnego zauważenia dla turysty spragnionego wydarzeń nietrudnych w okolicznościach sopockiego uzdrowiska. Spółka, jaką tworzą członkowie fundacji, inicjuje wydarzenia, które wpisane w kalendarz wydarzeń kulturalnych znajdą zawsze swoich zwolenników, choć nie pozostaną na dłużej w pamięci.

Katarzyna Wysocka
Gazeta Świetojanska1
27 czerwca 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia