Jaka była Joanna

"Joanna d\'Arc" - reż: Karel Brožek - Teatr Ateneum w Katowicach

Zapewne nie będzie Wam obce nazwisko Joanny d\'Arc, średniowiecznej Dziewicy Orleańskiej. Młodziutka wiejska dziewczyna poprowadziła francuskie wojska ku zwycięstwu w momencie, kiedy już niemal wszyscy poddali się myśli o utracie suwerenności na rzecz Anglii. Jednakże, tak wielkie zasługi dla ojczyzny nie ochroniły jej przed zarzutami o herezję. Joannę spalono na stosie. Nie pozostało po niej nic ponad garść popiołu, ale przekazywana przez pokolenia legenda przetrwała stulecia. W mało znanej szerszej publiczności Galerii Teatru Ateneum w Katowicach podjęto próbę opowiedzenia tej historii na nowo w spektaklu "Joanna d\'Arc".

Szalona czy błogosławiona? To pytanie nasuwa się już na początku spektaklu i zapewne nie opuści nas do samego końca. Być może odpowiedź na nie tak naprawdę nie jest istotna. Czyż niemożliwym byłoby, że fenomen Joanny wynikał nie z pobudek jakie nią kierowały, lecz z silnej wiary we własną misję? Tytułowa postać wykreowana przez Martę Popławską zręcznie wymyka się jednoznacznej charakterystyce, przy czym nie pozostawia nam szansy na zachowanie neutralności. Aktorce udaje się wciągnąć widza w toczący się nad Joanną sąd, co, jak się okaże, ma w dalszej części spektaklu znaczące konsekwencje. Pozostałe postaci z pozoru wydają się łatwe do sklasyfikowania jako dobre lub złe. Jednakże konstrukcja sztuki została tak pomyślana, aby wszystkie klarowne twierdzenia okazały się tyle proste, co mylne. Kiedy przedstawiona zostanie scena, w której sędzią dziewczyny zostaje wieprz a przysięgłymi owce, z pewnością w duchu molierowskim odpowiemy sobie na pytanie, z kogo śmialiśmy się kilka minut wcześniej.

„Joanna d’Arc” jest spektaklem dla widzów dorosłych. Twórcy nie odżegnują się mimo to od tradycji Teatru Ateneum - na scenie pojawiają się lalki. Nierozsądnym byłoby przecież niewykorzystanie wieloletniego doświadczenia aktorów w tym zakresie. Dla fabuły największe znaczenie ma marionetka Karola, delfina Francji. Przechodząc z rąk do rąk, animowany kolejno przez aktorów w rolach członków dworu, staje się urzeczywistnieniem metafory o niesamodzielności i podatności na wpływy otoczenia. Parząc na jego zniewolenie przez władze kościelne i wojsko nie sposób oprzeć się wrażeniu, że może nie on jeden jest w tej opowieści bezradną kukiełką sterowaną przy pomocy cienkich sznurków. Analizując życie Joanny siłą rzeczy zastanawiamy się, czy mogła ona kiedykolwiek zmienić swe przeznaczenie.

Specyfika wnętrza Galerii bardzo silnie oddziałuje na scenografię i ruch sceniczny. Wykorzystanie drabin prowadzących na wyższe piętro stworzyło nowe możliwości organizowania przestrzeni. Niczym drabina św. Jakuba, dają one możliwość wzniesienia się świętych do nieba, innym razem stają się elementem wiejskiej stodoły lub kratami więzienia. Cały spektakl opiera się na zasadzie umowności. Aktorzy wcielają się w wiele ról, a jeden rekwizyt może być najpierw wózkiem na siano, by stać się chwilę później królewskim tronem. Wyobraźnia widza wciąż jest zaprzęgana do pracy, a w wytworzeniu pożądanych wrażeń pomaga też światło i dźwięk. Nie bez znaczenia dla odbioru całokształtu dzieła pozostaje fakt, iż wszelkie odgłosy oraz muzyka tworzone są na żywo przez studentów Akademii Muzycznej w Katowicach.

Bardzo milym zaskoczeniem dla widza jest znakomita gra aktorów. Wiadomo powszechnie, że przygotowanie aktorskie katowickiego zespołu stoi na wysokim poziomie. Nie często jednak aktorzy teatru lalkowego mają możliwość zaprezentowania swoich umiejętności warsztatowych w tak pełnokrwistym spektaklu dramatycznym. Trzeba przyznać, że wywiązali sie z tej roli bardzo dobrze. "Joanna d\'Arc" została zagrana z jednej strony niezwykle wyraziście, z drugiej zaś nie została przekroczona granica dobrego smaku. Przy okazji artyści udowodnili, że lalkarze to w większości grupa znakomicie przygotowana do pracy. Z wyjątkiem odtwórczyni tytułowej roli - Marty Popławskiej - trudno wyróżnić któregokolwiek z aktorów. Zespół jest równy i konsekwentnie realizuje koncepcję reżysera. Wszechsronność, sprawność warsztatowa, umiejętnie rozłożony i zdysyplinowany poziom ekspresji, czy wreszcie dobry kontakt z publicznością - spécialité de la maison - Teatru Ateneum sprawiły, że widzowie docenili tę pracę gorącymi oklaskami na stojąco.

Karel Brożek, adaptator i reżyser "Joanny d\'Arc" stworzył przedstawienie godne jubileuszu 55-lecia pracy artystycznej. Spektakl opowiadający o życiu prostej dziewczyny, która zmieniła bieg historii, jest tworem bardzo dokładnie przemyślanym o precyzyjnej konstrukcji. Dzięki  mnogości wykorzystanych środków teatralnych, sztuka uchroniona została przed patetycznością, która wynikać mogłaby z przyjętego tematu. Humor i groteska dają widzowi oddech konieczny do przyjęcia całego tragizmu losu Joanny.

Warto go zobaczyć, ponieważ w jego atrakcyjności, świeżości, barwności i oryginalności tkwi niezaprzeczalny, a nieczęsto spotykany urok.

Agnieszka Burek
Dziennik Teatralny Katowice
14 października 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia