Jaka epoka takie wykwintnisie

"Pocieszne Wykwintnisie" - reż. Jan Korwin-Kochanowski - Krakowska Scena Klasyczna

Moliere biegle wymierzał ostrze satyry przeciwko swoim czasom. Zakłamanie dworu, obyczajowe wynaturzenia, zręcznie odziane w królewską szatę Wersalu – zachwycają nas te czasy, tak pięknie opisane w powieściach spod znaku płaszcza i szpady. Komedie francuskiego artysty smakują jak ciasto z pieprzem: na końcu odbijają się czkawką. W Krakowie ze sztuką Pocieszne wykwintnisie mierzy się Teatr Praska 52.

Teatr ten zasłynął tworząc jedyną w Krakowie regularną scenę dell'arte. Dla wielbicieli tego rodzaju sztuki to prawdziwa gratka, trudno bowiem spotkać zespół, który postawi właśnie na „komedię ludową". Pocieszne wykwintnisie Jan Korwin-Kochanowski postanowił wystawić klasycznie. Podczas spektaklu premierowego, aby wejść do Sali teatralnej musimy przejść po czerwonym dywanie. Chwila konsternacji i widzowie dzielą się na dwie grupy: część chyłkiem przemyka po dywanie, a część zaskoczona, ale zaciekawiona pozwala się wciągnąć w konwencję.

Centralne miejsce na scenie znajduje kanapa, przyrzucona tkaniną zabezpieczającą ją przed kurzem. Odsłonięta, znakomicie odgrywa rolę sofy w posiadaniu majętnego markiza. Boki kurtyny i kulisy zarysowują kształt salonu. Scenografia w zasadzie na tym się kończy. Muzyka płynąca z głośników pełni rolę soundtracka: instrumentalny, rodem z epoki, podkład, przywodzący na myśl znane filmy kostiumowe. Konwencję dopełniają znakomite stroje uszyte specjalnie na potrzeby tej sztuki - odbiegające jeszcze od historycznych pierwowzorów, ale zawierające najważniejsze elementy opisywanej epoki. Akcja rozgrywa się w salonie bogatego szlachcica, który z córką i jej kuzynką osiedla się na przedmieściach Paryża.

Mamy zatem dwie panienki, kuzynki, które bezskutecznie próbuje wyswatać ojciec jednej z nich. Dziewczyny całymi dniami robią pomady, noszą się jak postaci z ckliwych romansów i jedyne pojęcie o życiu czerpią właśnie z nich. Odtrąceni przez nie kawalerowie postanawiają dać im gorzką nauczkę podstawiając do zabawy dwóch fircyków – swoich służących. Dziewczęta są zachwycone eleganckimi kawalerami, którzy sypią wierszami jak z rękawa, znają najnowsze trendy w modzie, poezji, są przy tym dowcipni i niezwykle pojętni w sztuce uwodzenia. Toż to mężczyźni z ich marzeń! Zapewne znają też mapę Krainy Czułości! Niestety, wymarzone romanse kończą się zupełnie inaczej niż w książkach – gorzkim rozczarowaniem.

Kreacje aktorskie są bardzo ciekawe, acz czasami nierówne. Aneta Gierat (Magdusia) i Magdalena Chalewicz (Kasia) stanowią zgrany duet naiwnych prowincjałek, przy czym „Magdusia" wyraźnie dominuje, „Kasia" długo się „rozgrzewa", by wybić się z tej dominacji. Trochę zbyt długo. Ciekawą w opozycji do „wykwintniś" rolę zbudowała Maryśka, czyli Hanna Palka – wulgarna i prosta, zarazem energiczna i posiadająca zdroworozsądkowe podejście do życia. Maciej Baka, czyli markiz de Mascarille, fircyk i młodzieniaszek, wkradł się w łaski publiczności swoją energią i dowcipem. Jego kompan, Daniel Piskorz jako wicechrabia de Jodelet, uzupełniał ich duet dojrzałym testosteronem. Znakomicie rolę zatroskanego ojca przedstawił Jan Korwin-Kochanowski (Gorgoni). Zawiedzeni kawalerowie: Jacek Janosz (La Grange) oraz Mateusz Jabczanik (Du Croisy) stworzyli kreacje poprawne, szkoda, że tak krótko gościli na scenie.

Moliere, podobnie jak Shakespeare, nie starzeje się. To, o czym mówił: ogłupiającej fascynacji młodzieży książkami o romantycznej miłości znamy w polskiej wersji zarówno z owych czasów jak i współczesności. Dawniej naiwne dziewczątka uczyły się mapę Krainy Czułości, dziś szukają swojego Edwarda Cullena i marzą o tajemniczych mężczyznach o białej cerze lub posiadających w swoich domach tajemniczy pokój z kajdankami i biczami. No cóż, jaka epoka takie podniety. Aż żal, że Jan Korwin-Kochanowski nie zdecydował się na współczesne konteksty – warto zatem odczytywać je indywidualnie.

Maria Piękoś-Konopnicka
Dziennik Teatralny Kraków
24 listopada 2017

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia