Jaki będzie duch, który stopniowo kształtuje się w nas?
"Młody Stalin" - reż. Ondrej Spišák - Teatr Dramatyczny w Warszawie„Młody Stalin" to spektakl, który w przystępny i humorystyczny sposób przedstawia czasy młodości jednego z największych dyktatorów wszechczasów. Przedstawienie zabiera nas w ciekawą alternatywę zakamarków historii i narodzin najciemniejszej strony ludzkiej natury.
Stalin już za życia stał się legendą, a jego postać budzi w nas przede wszystkim podziw i strach. Spektakl odbiega od tych kanonów i przenosi widzów do początku XX wieku, kiedy nic nie jest jeszcze przesądzone i nikt nie może spodziewać się konsekwencji zmian zachodzących w umyśle człowieka, którego decyzje wpłyną na losy świata.
Spektakl rozpoczyna się sceną wesela młodego Stalina - rewolucjonisty pełnego ideałów, zwanego wówczas „Soso". Doskonała gra aktorska Marcina Sztabińskiego kreuje postać tajemniczego, wzbudzającego współczucie młodzieńca, który świadomy drzemiącego potencjału, gotowy jest wykorzystywać swoją charyzmę w walce o ideały.
Bohater nosi w sobie pewien rodzaj rozgoryczenia i pustki, wynikającącej z trudnych lat dzieciństwa. Soso ma żal do rodziców za brak ukształtowanej tożsamości i zapewnienia godnego wprowadzenia w dorosłość.
Aktorzy wcielają się w różnorodne postacie, zabierając widza w barwną podróż po alternatywnych losach młodego dyktatora. Kolejne sceny sukcesywnie obnażają bohaterów, pokazując komu z nich zależy szczęściu młodego Stalina, a kto chce go przede wszystkim zmaniupuować. Wiele myśli wypowiadanych przez bohaterów dodatkowo ilustruje intrygi bliskich Stalinowi ludzi. Urzekająca bohaterka, w której postać wcieliła się Agnieszka Warchulska oraz ciągła zmienność otoczenia, pozbawiają Soso zaufania do ludzi i niejako zmuszają do przewartościowania priorytetów.
Akcja spektaklu jest spójna i rozgrywa się zgodnie z chronologicznym porządkiem, dzięki czemu publiczność łatwo może skojarzyć miejsca i wydarzenia historyczne. Dodatkowym atutem są akcenty komediowe, zmieniające poważną konwencję historyczną. Przedstawienie nie jest - jak moglibyśmy się spodziewać po tytule - dramatem historycznym, pomimo przytoczenia wydarzeń z 1907 roku. Wiele dialogów rozbawia widownię. Ponadto ubarwienie całości orientalną gruzińską muzyką oraz tradycyjnym tańcem lezginką - który zaczyna i kończy spektakl, spójnie spina całość.
W przedstawieniu nie bez powodu znajdujemy nawiązania do psychologii. W jednej ze scen pojawia się postać Freuda, który wspomina o kompleksie Edypa. Rodzi się odwieczne pytanie: kiedy i dlaczego stajemy się źli, jeśli tacy się nie rodzimy? Spektakl nie odpowiada na nie wprost, raczej pozostawia nas w przekonaniu, że warto zgłębiać zarówno własną przeszłość, jak i historię w niekonwencjonalny sposób i nie poprzestając na ustalonych faktach.
W przedstawieniu zwrócono także uwagę na trudne dzieciństwo Stalina, które bez wątpienia pozostawiło na nim niezatarte piętno. Młody bohater nie jest zdeterminowany, ma wolność wyboru tego, co dobre i tego, co złe. Jednak rozgoryczenie, które przekonująco oddał Marcin Sztabliński, popycha bohatera do podejmowania coraz to krwawszych decyzji, trafnie obrazując zarówno wewnętrzną walkę, jak i procesy rodzące w jego umyśle bezwzględne zło.
„Młody Stalin" jest spektaklem, który w przystępny i przyjemny dla widza sposób porusza teamtykę newralgiczną, zarówno z punktu widzenia historycznego, jak i egzystencjalnego. Przedstawienie przestrzega, że także w aktualnych czasach możemy spotkać bardzo podobne do dyktatora, przepełnione rozgoryczeniem, jednostki, które nie wiedząc jak poradzić sobie z bólem, ranią innych. Przede wszystkim zaś, spektakl uświadamia, że w gruncie rzeczy każdy z nas nosi w sobie cząstkę „Młodego Stalina" i jedynie od nas zależy, w którym kierunku pozwolimy jej podążać.